hmmm... Zabicie się jest z drugiej strony świetnym sposobem na wyjście ze świadomego koszmaru - skaczesz z dachu wieżowca, budzisz się zlany potem, a wszystkie zombie, potwory, Buły, Thora, Fahreny i inni znikają. Od kolegi to wiem, on praktykuje LD dość często ;)
Sam dzisiaj zacząłem prowadzić dziennik snów. Śniło mi się, że jestem w jakimś basenie i urządzam tam "Mam Talent" (notabene, nie oglądam go od finału poprzedniej serii). Przypłynęły dwie amfibie i zaczęły pokazywać jakieś sztuczki. A potem jakiś chłopak przypłynął (nie znam go) i zaczął skakać na jakiejś fontannie z zabawkowym motorkiem w ręku.
WTF?
Kiedyś miałem już świadomy sen, ale... hm... świadomość zachowałem, ale nie byłem świadom że mogę kontrolować świat. No i przez to szybko przerodził się w koszmar.
Na bagnach Istanu (taka kraina z gry Guild Wars) znalazłem jakieś zapomniane plemię. Zaczęliśmy gadać o grach, Guild Warsie właśnie i Gothicu (skąd mieli komputery z internetem - nie mam pojęcia). Potem położyłem się spać w ich obozie. Gdy się obudziłem i chciałem do któregoś zagadać, okazało się że wszyscy to zombie. Czym prędzej wsiadłem do autobusu (?) i pojechałem do domu, ale nie wiedzieć czemu autobus zniknął jakieś 200 metrów przed moim przystankiem. Szedłem w kierunku mieszkania, ale nadjeżdżał już drugi autobus wypełniony po brzegi goniącymi mnie zombiakami. Chciałem biec, ale jak w każdym śnie czułem jakby moje nogi były z ołowiu. Gdy dotarłem zakrętu, z którego do domu było ok. 50 metrów, zaczął mnie doganiać wielki zielony stwór, który przypominał żabę (zombie zniknęły). I wtedy się obudziłem.
Chcę tam wrócić i wymordować tych sk*rwieli deszczem ognia, dlatego ćwiczę LD