Założyli oni nawet własny fundusz zdrowia oferujący pomoc potrzebującym i opiekę oraz skromną wypłatę dla emerytowanych/poszkodowanych górników.
Ja to kojarzę z nieco innej strony - gwarkowie zwykle byli zatrudniani przez jakiegoś pana, a ten fundusz szedł głównie na odszkodowania dla wdów. Choroby były chyba najmniejszym problemem w tej społeczności, gwałtowna śmierć była na porządku dziennym. Na długą metę szkodliwy był pył, który osadzał się w płucach tworząc wręcz kamienną powłokę, ale groźne były też eksplozje metanu (noszono kanarki w klatkach które dzięki dużej wrażliwości na gaz stanowiły system ostrzegawczy) i różnorakie zawały, zalania. Czytałem kiedyś ciekawe opracowanie na podobny temat (zdaje się dotyczące okolic Śląska), niestety tytułu nie pamiętam. Jak sobie przypomnę dopiszę.
Oszczędności pana bywały nieraz takie, że tunele drążono malutkie, że dało się w sumie tylko iść na czworaka, zatrudniano z tego powodu szczególnie chętnie dzieci. Ale to już paradoksalnie głównie czasy o wiele późniejsze.
Tutaj jest nieco szkiców na temat średniowiecznych kopalni:
http://commons.wikimedia.org/wiki/Category:De_re_metallica//edit: właśnie zauważyłem że praca od jakiej temat kopalni został poruszony nie jest raczej inspirowana średniowieczem, jak zwykle mi odbija tą tematyką xD
//edit2: co do wysokiej śmiertelności górników, tutaj przykład z wieku XX:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_g%C3%B3rnicza_w_kopalni_Courri%C3%A8res . Za jednym zamachem 1100 ofiar, setki z krytycznymi obrażeniami, 13 górników przeżyło pod ziemią dwa tygodnie bez żadnych odwiertów ratunkowych...