Nigdzie nie powiedziałem, że takie debaty są bezsensowne, więc nie wyciągaj czegoś, czego nie powiedziałem i nie przypisuj mi złej woli.
Oparłem się na bezpośrednio na Twoim stwierdzeniu, że:
Dyskusja o tym, czy ludzie na wsi są intelektualnie na wyższym, czy niższym poziomie jest tak sensowna, jak dyskusje między atestami i wierzącymi.
Nie wiem też, co ma znaczyć zdanie, że takie gadanie nie przystoi osobie studiującej filozofię. Nie czuję się zobligowany do żadnych konkretnych zachowań w związku z tym, że ją studiowałem.
W takim razie nie będziesz miał nic przeciwko lekarzowi, który zabije Ci córkę, ponieważ nie zdiagnozował u niej śmiertelnej choroby, której można byłoby przeciwdziałać, gdyby tylko był trochę bardziej kompetentny? Przecież to, że studiował medycynę nie obliguje go do żadnych konkretnych zachowań. Bądźmy poważni i nie róbmy z siebie idiotów - jeśli się czymś zajmujesz (decydując się na studia - więcej - wiążesz z tym swoją przyszłość) nic dziwnego, że wymaga się od Ciebie odrobiny profesjonalizmu. Jak wyobrażasz sobie Kyromana niewiedzącego czym jest podwójna helisa albo stolarza niepotrafiącego obsługiwać młotka? Chyba że poszedłeś studiować filozofie bez żadnych aspiracji, kompletnie się nią nie interesując, byle tylko "coś sobie wybrać" - w takim razie gratuluje pomysłu na życie i życzę dalszych sukcesów w byciu zaropiałym wrzodem na dupie narodu.
Aha i jaka prawda? Nie mam pojęcia o jakiej prawdzie mówisz. Z takich dyskusji można owszem wynieść jakieś świeże spojrzenie, nawet przekonać się do czegoś, ale nie mów mi o żadnej prawdzie, bo zupełnie nic mi to słowo nie mówi.
Błagam, albo rozmawiamy normalnie albo przy pierwszej lepszej okazji (i w obliczu braku argumentów), uciekamy się do jakiegoś paskudnego i niczemu nie służącemu relatywizmu. Dla mnie prawdą jest np. teoria grawitacji - można ją zmierzyć opierając się na naukowej metodologii i zwykłej obserwacji. Jeśli dla Ciebie teoria grawitacji jest tylko teorią i nie niesie za sobą żadnych obiektywnych prawd, a dyskusje na jej temat można porównać do dyskusji pomiędzy ateistami a wierzącymi, faktycznie nie mamy ze sobą o czym rozmawiać. Po co w ogóle dyskutować na jakikolwiek temat, skoro wszelkie prawdy są niemierzalne i można zredukować je do żenującego stwierdzenia, że każdy ma swoje zdanie.
Po raz kolejny wcinasz się w dyskusje kompletnie nic do niej nie wnosząc - jeśli większość debat na forumie zamierzasz sprowadzać do poziomu zaprezentowanego powyżej, nie dziw się, że użytkownicy reagują w taki sposób. Nic nie drażni mnie bardziej niż osoby robiące cnotę z tego, że nie mają do powiedzenia nic sensownego. Jeden użytkownik forum powiedział kiedyś: zamiast podpierać ścianę na dyskotece i z uczuciem wyższości krytykować jak tańczą inni, dołącz do imprezy i sam pokaż, co potrafisz.