Kyro a jakiej odpowiedzi chcesz na pytanie dlaczego ktoś wierzy?
OK, Ty czy Dark twierdzicie, że wierzycie, bo daje Wam to poczucie bezpieczeństwa, nadzieję nagrody, przyjaciela który Was wysłucha i tak dalej. OK. Nie tłumaczy to jednak nadal tego, dlaczego Buła się o wszystko obraża, a sam nic konkretnego nie mówi :[
1. Szacunek.
No ja również szanuję ludzi którzy mają swoje poglądy i ich bronią, którzy robią coś i wiedzą dlaczego i po co to robią, którzy mają swoje cele, marzenia, pasje, osiągnięcia i tak dalej. Szanuję Ciebie za to, w jaki sposób Ty podchodzisz do tematu (chociażby na przykładzie tego posta), szanuję Fenixa za to w jaki sposób on podchodzi. Szanuję Ciebie za to, że starasz się działać tu i tam (BIT, różnorakie projekty, organizacja o której wspomniałeś), szanuję Fenixa za to co robi chociażby w moddingu, za to że studiuje, za to że da się z nim pogadać. Szanuję Bułę za to, co robi dla tego forum, ale nie szanuję go za jego poglądy, które są tak jakby ich nie było.
Dlatego niedawno założyłem stowarzyszenie pozarządowe w naszej gminie.
I bardzo dobrze. Również staram się udzielać społecznie. W tamtym roku szkolnym pracowałem jako wolontariusz z dziećmi, próbowałem w szkole organizować różne akcje, rozwijać zainteresowania wśród kumpli (w drugim semestrze przeprowadziłem kilkanaście lekcji, głównie na fizyce). W tym roku poświęciłem sporo nerwów i czasu na przywrócenie nieużywanych od wielu lat mikroskopów do codziennego użytku, niestety przez biurokrację i zwykłą zawiść między nauczycielami niektóre sprawy załatwia się miesiącami. Ale, kurna, warto.
Sorry za tą małą dygresję.
Nie sorruj bo to akurat mnie interesuje i chętnie o tym pogadam
Każdy w coś tam wierzy jakby tego nie nazwał
Faktycznie. W gruncie rzeczy jedną z niewielu rzeczy, w jakie wierzę bez konkretnego dowodu (ale z wieloma konkretnymi przesłankami) jest życie pozaziemskie. Sam przyznasz, że biorąc pod uwagę rozmiary Wszechświata, jest praktycznie pewne, że rozwinęło się w wielu miejscach, ale... ale co jeśli jednak nie? Byłoby mi po prostu przykro żyć w przeświadczeniu, że żyjemy całkowicie sami i nigdy nie spotkamy nikogo "odmiennego". Tak więc faktycznie, w tej kwestii wkrada się zwykła nadzieja, nadzieja, której nie sposób odrzucić.
Poszedłem do niego do piwnicy na pieniek i pech chciał, że akurat miał dwóch pacjentów. Okazało się, że to matka z nastoletnim synem była. Nie miałem pojęcia, że Orzech jest tez egzorcystą i właśnie po to matka przywlokła synalka.
Możliwe że już o tym kiedyś mówiłem, ale również byłem kiedyś u egzorcysty, niby nawet o międzynarodowej sławie, na jakichś tam rekolekcjach. Gdy rozmawialiśmy w cztery oczy, powiedziałem mu wprost, że prowadzi to "do dupy". Powiedział że faktycznie i że będzie musiał to zmienić. Chyba się tam znowu przejadę żeby zobaczyć czy cokolwiek się zmieniło. Byłem u niego w listopadzie 2007, a więc jeszcze w czasie, gdy byłem "nie wiadomo czym" i nawet nie miałem żadnych naukowych podstaw do ateizmu, byłem raczej agnostykiem.
I jakoś nie odczuwam potrzeby, żeby sprawdzać czy może to był błąd lekarski, jakieś tajemne mikstury, czy księżyc akurat stał w nowiu. Mi to wystarcza, życie jest za krótkie, żeby dociekać swoich racji, prawdy, wiedzy, w każdym jego aspekcie.
A co, jeśli zbadanie takiego zagadnienia pozwoliłoby uleczyć także inne osoby? Czy nie byłoby to dobre moralnie? Czy nie byłoby satysfakcjonujące? Ja chcę to robić w życiu, a nuż komuś pomogę, kogoś uratuję, a nuż uczynię świat odrobinkę lepszym i przyjaźniejszym dla życia. Negowanie potrzeby dociekania prawdy i badań rzeczywistości jest zbrodnią przeciwko ludzkości!