Opracowanie metod transferu świadomości człowieka - nieśmiertelność, debaty na temat istoty życia, które może zostać odtworzone, zrobiona jego kopia zapasowa oraz organizmu jako zwykłego narzędzia do jego przechowywania.
Ja pierdziele! Czy na prawdę nikt z was nie spuszcza się nad taką filozoficzną rozkminą? Nie zżera was ciekawość, chęć poznania takiego typu świata gdzie definicja życia w tym podniosłym, obecnym sensie jako największej wartości człowieka jest zepchana gdzieś do rynsztoka, gdzie życie to po prostu narzędzie istnienia, rzecz, którą można odtworzyć zrobić jej kopię, zapis i w wypadku usterki mechanicznej odtworzyć, w wypadku starzenia przenieść na świeży "dysk". Zrobić sobie swoją własną kopię (np. w żeńskim ciele). Czy czujecie ten bezsens śmierci w chwili obecnej? To jest takie marnotrawstwo, że się w głowie nie mieści. Taki futurystyczny obraz świata mnie rozpierdala. Czasy, w których ciało to tylko urządzenie i można sobie wyhodować lub zbudować (kupić) nowe. Teraz gdy komuś urwie rękę to ma lekko mówiąc zwałę, wtedy będzie się mówić co najwyżej "kurczę! muszę się powstrzymać z zakupem tłumika, trzeba sobie kupić nową rękę". W sumie po co ten tłumik, jeśli będą istniały cyborgi to ja i tak chcę być takim, który ma własne kółka i rozwija co najmniej 250/h. Być człowiekiem, który może sobie w każdej chwili wykasować złe wspomnienia, mieć dostęp do mocy obliczeniowej komputera i móc jednocześnie myśleć, odczuwać. Życie = program, organizm = mechanizm. Jeśli takie myślenie będzie miało możliwość ukorzenić się w ludzkich świadomościach, to na prawdę ludzie mogliby porzucić swoją organiczną część.
Czy cieszycie się z bycia ludźmi i utożsamiacie się z swoją cielesną powłoką, będąc dumnym mogąc powiedzieć, że jesteście jednostką niezwykłą inną niż każda inna na świecie i podobne bzdury którymi kościół nas karmił, czy tak jak ja patrzycie na śmierć innego człowieka myśląc jaki bezsens, a nie jaka strata. W takich czasach gdybym spotkałbym boga to bym go wyśmiał, napluł mu na ryj mogąc powiedzieć, że jestem od niego większy. Ludzkość nie byłaby mu już nic winna bo sama potrafi osiągnąć więcej od niego. W takiej koncepcji bóg jest nieudacznikiem!!!