Raczej zależało na samym czasie, prezydent nie chciał się spóźnić. Wydaje mi się, że jednak pilot nie miał wyboru, podobnie jak w Gruzji, gdzie jednak pilot się nie ugiął. W każdym razie co nie byłoby przyczyną to i tak nie zmienia faktu, że skończyło się to dla wszystkich tragicznie.
Pisanie, że ci co opluwali, szydzili, etc. teraz są "hipokrytami". A dlaczego? Bo nie są im obce ludzkie emocje? Bo potrafią zachować się właściwie w obliczu takiej tragedii? Polityka to gra. Większość z polityków, którzy z ramienia partii, oficjalnie w sejmie, czy przed kamerami wzajemnie toczyło jad, prywatnie często są przyjaciółmi, bliskimi kolegami, mają wspólne interesy, czy zainteresowania.
Ja widzę problem w czymś innym. Przyznam, że nigdy nie przepadałem za prezydentem, sam nie raz mówiłem "polityczny karzeł". Bo niestety tak było. On się po prostu do tego nie nadawał. Prezydentem powinien zostać Jarek, który był bardziej zdecydowany, którego poglądy są bardziej skrajne, który w moim mniemaniu często manipulował bratem. Leszek po prostu się do tego nie nadawał. Oglądam i czytam komentarze różnych ludzi i kurde wydaje mi się, że najbardziej dali ciała najbliżsi współpracownicy prezydenta, którzy nie potrafili wyeksponować i ukazać nam, zwyczajnym ludziom, tych jego najważniejszych, najlepszych cech i atrybutów. Bo wyszło, że to człowiek rodzinny, ciepły, który dużo lepiej radzi sobie prywatnie w kontaktach z ludźmi. Do tego to patriota, czego akurat nigdy nie podważałem. Tak sobie myślę, że musiał się strasznie męczyć kiedy pokazywał się oficjalnie, kiedy na twarzy pojawiał się ten sztuczny i wymuszony uśmiech, kiedy nie wiedział jak się zachować i nieopatrznie wychodził na... Za to, że sporo z nas widziało karykaturę, a nie prawdziwe oblicze prezydenta odpowiadają właśnie najbliżsi współpracownicy, ludzie od wizerunku. I to im wypadałoby zasadzić tęgiego kopa w dupę. Chyba najlepiej zapamiętać go jednak jako człowieka, a nie jako polityka, bo moim zdaniem ten pierwszy wizerunek jest dużo bardziej pozytywny i prawdziwy.