Jeśli chodzi o takie pierdoły jak m. in. te powyższe to:

Obejrzałem myślę sporo filmów bardziej ukierunkowując swój gust

Poznałem trochę fajnej muzyki i mam namiary na jeszcze więcej

Ostatecznie przestałem dawać jebanie o naprawdę wiele rzeczy począwszy od polskiego robactwa, kończąc na niuansach życia w kloace. Mało rzeczy mnie już rusza

Rozwinąłem moje horyzonty myślowe przy okazji coraz bardziej kwestionując swój ateizm

Po minionych latach przebywania w towarzystwie wieśniaków czuje, że moja retoryka wraca powoli do czasów gimnazjum. W gimbazie byłem bardzo elokwentny

Po raz kolejny zredukowałem krąg znajomych, tym razem już chyba osiągając minimum socjalne

Wypisanie powyższych sprawiło mi trudność

Moje kontakty z dziewczynami to tragedia

Zacząłem czytać wiele książek i standardowo, nawet ich nie skończyłem

Nie mam żadnych czynnych kreatywnych zainteresowań a stare ostatecznie odrzuciłem, bo np. nie interesuje mnie zabawa w piaskownicy, ale też nie chcę grzebać się w gówienkach typu robienie gównianych modeli do gównianych polskich gierek za 40zł czy innego syfu.

Znam dużo dobrej muzyki ale i tak od wielu lat wolę w kółko słuchać tych samych rzeczy

Brak mi zapału i motywacji do niczego, ciągle wkurwia mnie to, że w tym kraju nie zna się dnia ani godziny. Tym bardziej boli mnie to, bo od najmłodszych lat słyszałem na swój temat wiele dobrego - wiem, mama mnie kocha ale to akurat nie o niej

Nie chce mi się nic tworzyć, bo w dzisiejszych czasach wszystko jest już jedynie odtwórstwem a do tego panuje cholerny przesyt.

Nadal nie wiem co chcę robić w życiu i dochodzę do wniosku, że najchętniej to bym chyba tylko żył i żarł