Dobra, nareszcie łaskawie podjąłem się próby przejścia Arcanii i mogę teraz w pełni napisać jakim
zachwytem obrzydzeniem mnie napawała.
1. Grafika:Niestety, od czasu gdy kupiłem sobie nowy komputer x lat temu, grafika stała się dla mnie prawie równie ważna co gameplay. O ile Arcania tryska możliwościami graficznymi, ich wykorzystanie woła o pomstę do nieba. Doprawdy, jestem szczerze zaskoczony jak żałośnie niektóre miejsca wyglądają, chociaż ilość detali zarówno tekstur jak i modeli jest bez zarzutu. I mean, spójrzcie na pierwsze screeny, jakimi urzeczono nas niedawno po zapowiedzi Arcania - A Gothic Tale(huh?).

Jasne, subtelne kolory, lekko poszarzałe, nadające świetny klimat i wrażenie żywego, choć nieco smutnego otoczenia. Czemu finalna wersja gry tak nie wygląda? Zamiast tego mamy przepełniony pikselami świat(imo przy takich detalach jakikolwiek anti-aliasing to must-have), jakby zrobiony przez kiepskiego dekoratora wnętrz i ogrodów. Z dupy wzięte krzaczki i drzewka, ogrodzone płotkami, które mają za zadanie ukrycie za zasłoną poksromionego przez człowieka świata zwyczajne lenistwo twórców, którzy wyraźnie nie potrafili stworzyć choć trochę interesującego świata. Efektu wcale nie poprawia kiepskie niebo z kwadratowymi chmurami(ten sam pomysł był wykorzystany w podstawie World of Warcraft, tylko tam wygląda to znacznie lepiej) oraz iście brytyjski, deszczowy klimat.
2. OptymizacjaEh... What? Tu nie ma czegoś takiego jak optymizacja. Ustawienia wyglądu są tylko i wyłącznie dla waszej wygody. Jeżeli macie skłonności masochistyczne to ustawienie wszystkiego na "minimum" wywoła u was niesamowitą ekstazę, albowiem nie tylko gra będzie wyglądać, jakby wzorując się na Andrew Loog Oldhamie i próbując zdobyć sławę poprzez stworzenie swoistego przeciwieństwa typu "dobra gra" i "zła gra", ohydnie, ale również będzie działać wyjątkowo powoli i niechętnie. O ile w przypadku Rolling Stonesów wyszło to świetnie, to już tutaj nie jest tak różowo. Naprawdę, największą różnicę zauważyłem wyłączając przetwarzanie końcowe, zmniejszając jakość cieni i rodzielczość, całą resztę można o kant dupy obić.
3. GameplayTutaj mam mieszane uczucia. Z pewnością gra oferuje znacznie mniej niż poprzednie części serii, jednakże ma też kilka atrybutów, które w niej uwielbiam. Zacznijmy może od plusów. Z pewnością podoba mi się fakt, że takie atrybuty jak siła czy zręczność nie są już dłużej nauczane u npc. We wcześniejszych częściach wyglądało to tak, że poza większą cyferką obok napisu "poziom" nic takiego nie działo się z postacią. Teraz wyraźnie czuć, że te bijatyki z potworami jakoś odbiły się na głównym bohaterze.
Do tego podoba mi się system walki. W jedynce i dwójce pomysł był bez zarzutu, jednak wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Zacinające się, robotyczne ruchy postaci i czasem nietrafiający celu bohater to tylko parę z problemów tego systemu. W Gothicu 3 było już trochę lepiej, jednak tam z kolei walka nie była ani trochę wciągająca; klikanie nonstop lewego przycisku myszki wcale nie było ekscytujące. Tutaj o tyle lepiej, że można robić uniki bądź starać się blokować ciosy. Do tego można jeszcze wykonać znacznie mocniejszy cios bądź całą ich serię, zależnie od tego kiedy i na jak długo wciśniesz przycisk ataku.
Niestety gra ma również bardzo dużo minusów. Pierwszym i, jak dla mnie, karygodnym jest brak interakcji z otoczeniem. Jasne, możesz sobie użyć jakiegoś przedmiotu, ale poza niezbyt ładną animacją nie stanie się nic ciekawego. Jest to całkowicie karygodne, zważywszy na to, że przecież gra ma zrobione wszystko, żeby te obiekty nie były tylko pustym ozdobnikiem.
Ponadto koszmarnym pomysłem było usunięcie możliwości swobodnego przemieszczania się po wyspie. Rozumiem, że do niektórych lokacji można się dostać dopiero po wykonaniu określonych misji, jednakże sposób, w jaki usunięto wolność ruchu jest iście idiotyczny. W związku z tym bohater po wskoczeniu na górkę natychmiast z niej zjeżdża, bądź, co gorsza, schodzi. Czasem również zacina się i nawet gdy biegnie to nie rusza się z tego miejsca. Dzięki temu można często dostać do lokacji, w których nie powinno się być.
Odnośnie walki, to z pewnością boli mnie fakt, że są tylko trzy zaklęcia bojowe. W Gothicu podobała mi się możliwość wybierania sobie różnych run i wymyślania taktyki dla potworów. W Arcanii po prostu napierdalasz z jednego imba spella i jest awesome.
4. FabułaZ pewnością nie pasuje względem poprzednich części. Nie wiem jak wy, ale ja zawsze widziałem magię w Gothicu jako coś bardziej subtelnego. Jasne, są magowie rzucający zaklęcia, ale zawsze jest to
ktoś robiący
coś. W przypadku Arcanii z kolei są to z dupy wyrastające dęby wielkości nieskromnych rozmiarów wieżowca, latające nudystki i wielkie kostki lodu zaraz nad wypełnionymi lawą podziemiami. No wtf? A skoro o podziemiach mowa, na początku gry myślałem, że to Stewark jest nudne, ale mój Boże, po skończeniu questów w Tooshoo(już w poprzednich częściach nazwy były meh, ale tutaj to już naprawdę) gra staje się tak monotonna i nudna, że żal dupę ściska. Kupując(tak, kupując) tą grę myślałem raczej o akcji skupionej na zabierz/zabij/zanieś a nie ku
rwa na rozwalaniu masy potworków w monotonnych ruinach czy podziemiach. Srebrowód był nawet fajny, a okolice klasztoru miały w sobie klimat kolonii z jedynki, ale cała reszta była doprawdy pożal się Boże.
Ogólnie powiem wam, że choć gra faktycznie ma parę zalet, przeogromna ilość jej minusów epicko odpycha i naprawdę nie zdziwiłbym się, gdyby ludzie już na początku gry wyłączali ją i odstawiali na półkę. Jasne, da się w to grać, ale po skończeniu wątku w Tooshoo nie ma w sumie już po co. Równie dobrze można odinstalować grę i obejrzeć zakończenie na youtube. Już zaraz po premierze nie oczekiwałem zbyt dużo po Arcanii, ale po przejściu jej i tak byłem nieźle rozczarowany. Teraz mogę w spokoju przyznać, że Risen mimo wszystko przebija całkowicie Arcanię, zarówno pod względem grafiki jak i fabuły.