Tak opowiadacie, a nie wiem czy macie pojęcie o tym. Był ktoś z was tam? Ja byłem rok temu na wyspie Man na wakacje, pracowałem jako pomocnik murarza, niestety na czarno i jak wyszlo - za niezbyt duze pieniadze. Tzn dla mnie to i tak niezle, bo bylem PIERWSZY raz na budowie, słabo operowałem angielskim, ale ludzie byli mili (choc obgadywali mnie czasem za plecami, ja to slyszalem, wiecej rozumialem niz mowilem).
Pracowałem na czarno, na tydzien mialem ~230 funtow, czasem szef dawal wiecej

(ale zapierdalalem po 14 godzin, wiec na godzine rewelacji nie bylo, jakies 3,5funta). Rozmawialem z murarzami, pytali mnie o zarobki w polsce, jak powiedzialem ze duzo jest takich po 300 funtow miesiecznie (wtedy kurs byl po 4zl wiec myslalem o 1200zl) to sie krzywili i dziwili. ale faktycznie wiele rzeczy jest u nas tanszych. Ja tam bylem tylko 2 miesiace wiec starałem się przeżyć jak najtaniej i kupowałem najpodlejsze produkty w marketach, to wystarczało mi 30 funtów tygodniowo (nie placilem za zakwaterowanie i wodę (ciepla i zimna, zeby nie bylo

) - mieszkalem w wozie kempingowym, ale przynajmneij kibel normalny mialem bez problemow udostepniony

)
Jeśli ktoś teraz będzie pieprzył, że na czarno już się nie pracuje itp - a wytłumaczcie mi, jak mogłem się zatrudnić inaczej, mając 17lat? przyjechalem do pracy 3 lipca, a dopiero 13-go konczylem 18

zarobilem w sumie po odlozeniu 7000zl. Jak by nie patrzeć, dla 18latka całkiem sporo.
A największym plusem wyjazdu było moje olśnienie, gdy wróciłem do Polski i zacząłem postrzegać, że matma w liceum jednak łatwa jest (pewnie dlatego, że już nie chcę tak zapierdalać

) i dzięki temu rozszerzona na maturze poszla mi calkiem niezle.
Ale nie chciałbym pracować za granicą całe życie. Brakowało mi Polaków przez te głupie 2 miesiące:P
Ale tam faktycznie stosunek poziomu życia do zarobków jest inny. Tam murarz mógł sobie pozwolić bez problemu na sprawny i w miarę nowy samochód nie odkładając pół roku na niego, jeden jeździł sobie wprawdzie golfem trójką (tam nie działają stereotypy dresa), ale drugi już sobie zaoszczedzil (też bez problemów) na mitsubishi warrior. I powiedzcie mi, że źle tam żyć.