Pytania czy bardziej sugestii jaką autor stawia w stronę teamu The Modders nie chce mi się nawet komentować, więc przejdę do ciekawszych fragmentów dyskusji.
bo i tak nie będzie nikt płacił,
Tu się mylisz. Niejednokrotnie dopytywano nas o możliwość wsparcia finansowego naszej pracy. Zawsze odmawialiśmy, ale oczywiście nie ze względu na jakieś "licencje" bo nie ma to ze sobą żadnego związku tylko bo tak i tyle. Gdyby kilka lat temu udostępnić taką możliwość prawdopodobnie coś by się nazbierało. Inną sprawą jest, że w naszym przypadku po rekompensacie kosztów domeny itp. zostałoby niewiele ponad dwa worki dobrego siuwaxu. Moim zdaniem nie warto a do tego w polsce zwyczajnie nie ma jeszcze takiej kultury. Ludzie nie chcą płacić za coś co płatne jest, więc nie oczekuj że dobrowolnie zapłacą za darmowe. Polecam popatrzeć ile jest programów freeware i jak niektóre z nich są popularne. Nie bez powodu na każdej ze stron tych programów jest ikonka paypala. U nas by się skońćzyło na fali hejtów z ust zbaraniałych gimbusów, donosach życzliwych ludzi i złotych dwudziestu na kącie. Komu to wszystko potrzebne?
Jeśli chodzi o samo sprzedawanie moda to sprawa jest bardzo prosta. Wystarczy zrobić koszulki, kubki czy cokolwiek tam chcemy włącznie ze sprzedażą mleka w proszku. Przy takim zakupie, zupełnie gratis i w prezencie otrzymywalibyśmy kopię modyfikacji. Znowu z kolei trafienie moda do wolnego obrotu jest kwestą najwyżej paru dni. Umówmy się więc, że na takich rzeczach się nie zarabia ale nie ze względu na jakieś licencje czy etykę, ale nikłą opłacalność takiego zabiegu i złodziejską specyfikę polskiego rynku połączoną z brakiem wsparcia dla amatorskich inicjatyw. Przypominają mi się ruskie przeróbki call of duty sprzedawane na bazarze w Kowlu.
Oczywiście i na takie metody jest kontrsposób, jednak komu by się chciało? Rzecz jasna poza samym twórcą, który od roku 2002 nie zrobił
żadnej dobrej gry a jedyne czym zasłynął w ostatnich czasach to zapowiedzią kolejnego wtórnego gniota niesionego niczym trup na fali swojego debiutanckiego tytułu oraz przytykach w stosunku do twórców gothic multiplayer. Jest oczywiście również wydawca stojący na skali bankructwa no i polski dystrybutor, który odkąd nam wszystkim wiadomo inicjatywę modderską traktuje jako "nielegalną", ale w cieniu swojej łaski toleruje. Aby nie dać ponieść się emocjom i snuciom wizji nad zbiciem niebotycznych fortun przypominam, że rozchodzi się o bodaj
jedenastoletnią grę za
sześć pięćdziesiąt, gdzieś z dna biedronkowego kosza, zaraz obok płyt ich troje i kangurka kao.