[indent]
      "Dobra. Powiem Ci teraz jak dziala swiat, wiec sluchaj uwaznie. To      bedzie spory skrot wiec jak nie nadazasz, to lapka w gore i      pytamy.
      
      Swiatem rzadzi jedna wielka zasada. Nie ma nic ponad nia, wszystko      z niej wynika. Swiat lubi zyc wygodnie.
      
      Swiat jest hedonista. Kazdy pojedynczy atom jest hedonista. Dazy      do uzyskania jak najbardziej komfortowej pozycji. Jesli jest w      zlej pozycji, to porusza sie do momentu, az uzyska taka pozycje,      ktorej utrzymanie bedzie wymagalo najmniejszej ilosci energii.      Problem jednak polega na tym, ze nawet jak juz sobie znajdzie      wygodne legowisko, to wciaz wokol kreci sie pelno niezdecydowanych      typow, ktore takze szukaja swojego cichego zakatka i niestety nasz      wygodny atom moze przypadkiem znalezc sie na ich drodze do niego.      W ten sposob nasz atom zostaje wybity ze swojej pozycji, otrzymuje      okreslona dawke energii, z ktora teraz musi cos zrobic. Jego      poszukiwanie legowiska rozpoczyna sie od poczatku.
    
[/indent]    To wszystko się nazywa ekonomia, i faktycznie tak jest, że o    wszystkim właściwie decyduje ekonomia. Dążenie do maksimum korzyści    i minimum kosztów - i tylko zmienia się to co jest kosztem a co    zyskiem. Co ciekawe sprawdza się ta zasada faktycznie na wszystkich    poziomach - od atomu, bo Boga...    
    [indent]      
 Wszystko mozna strescic w bardzo prostej postaci: dopasowujesz sie      do otoczenia - udaje Ci sie przetrwac. Nie pasujesz - gi... Nie,      nie giniesz. W przyrodzie nic nie ginie. Nie pasujesz, to musisz      sie dopasowac. A wtedy udaje Ci sie przetrwac.
    
[/indent]    
    A nie, ten pogląd wcale nie wynika z zasad ekonomii.    
    [indent]  
    Przypomina Ci to cos? Tak, dobrze. To ewolucja.
[/indent]    
    A tutaj to już w ogóle nie wiem jakie jest logiczne przejście z    punktu 2 do 3.    
    [indent] 
Terminow "teoria wygody" (jakkolwiek to brzmi) i      "ewolucja" mozna uzywac zamiennie.
[/indent]    
    No, to tak jakby powiedzieć "herbata" i "wiadro" można używać    zamiennie...    
    [indent] 
Sama ewolucje zas mozemy podzielic na (jak na razie)      trzy podstawowe podjednostki, w zaleznosci od zlozonosci obiektow,      ktorych dotycza.
      
      1. Ewolucja kosmiczna 
    
[/indent]    I tutaj się zastanawiam czy zachodzi, bo nie sposób ani tego    zaobserwować, ani odtworzyć, ani zobaczyć ani nic. Ale faktycznie    tak tam to wszystko wygląda jakby było efektem wielkiej ilości zmian    wcześniejszych, więc póki co ostrożnie zakładam, że mogło tak być.    
    [indent]    
   2. Ewolucja chemiczna - tutaj takze zaczynamy od oddzialywan na      poziomie atomowym i sub-atomowym, jednakze zamiast zajmowac sie      wielkimi skupiskami, pozostajemy wciaz na poziomie mikroskopowym.      Ewolucja chemiczna wyjasnia, jak za pomoca prostych reakcji,      bedacych w kazdym miejscu zgodnych z termodynamika (a wiec      wzrastajaca entropia) moglo dojsc do powstania zlozonych      czasteczek z tych prostszych. Wciaz zasada "idz gdzie      najwygodniej" dziala na tej samej zasadzie, w tym przypadku jednak      chodzi glownie o energie wiazan i te sprawy. Atomowi zwiazanemu w      konkretnej czasteczce znow moze przeszkodzic niezdecydowany typ,      czyli po prostu inna czasteczka, ktora z czasteczka "domowa"      naszego atomu moze wejsc w reakcje, doprowadzajac do utworzenia      nowej, bardziej "wygodnej" energetycznie czasteczki, zas nasz atom      zostaje wyrzucony na bruk, sam czy z kumplami.
    
[/indent]    
    Strasznie ten ktoś rozmywa pojęcia. Nie ma w ogóle czegoś takiego    jak "ewolucja chemiczna" - chyba, że przez ewolucję rozumie się w    ogóle każdą zmianę czegokolwiek. Fakt, że coś się zmienia i wiemy    jak ma się nijak do poglądu, że wszystko mogło powstać ot tak sobie    od najprostszych form do najbardziej złożonych. Sam ten pogląd jest    już sprzeczny z obserwacjami świata, z trzecią zasadą termodynamiki    mianowicie, z której wynika ciągłe dążenie do entropii (założenia    ewolucji są dokładnie odwrotne - że od totalnej entropii świat    przeszedł do uporządkowania)    
    [indent]  
    
      Bardzo prosty, a jednoczesnie bardzo wazny przyklad: fosfolipidy.      Mam nadzieje, ze wiesz co to jest. Tak, to te fajowe czasteczki,      ktore sa podstawa blon komorkowych. Bez nich nie byloby zycia,      wiec mam nadzieje, ze klekniesz teraz do miecza i oddasz im      stosowna czesc, zamiast modlic sie do falszywych bozkow z obrazka.      W jaki sposob jednak dzialaja fosfolipidy? Zasada jest prosta.      Grupa fosforowa na jednym ich koncu jest hydrofilowa,      a wiec lubi kontakt z woda, natomiast lancuch weglowodorowy jest hydrofobowy, a wiec unika kontaktu z woda.      Wynika to oczywiscie z wlasciwosci tych substancji na poziomie      atomowym i subatomowym (nizej na piramidzie redukcyjnej).      Nastepuje wiec tutaj pewna niezgoda pomiedzy glowa i nogami:      najwygodniejsze dostosowanie dla fosforu to takie, gdzie bedzie on      otoczony przez wode, natomiast dla lancucha weglowodorowego -      odwrotnie. Jak wiec rozwiazac ten pozorny paradoks? Okazuje sie,      ze jest pare formacji, w ktorych wilk moze byc syty, a owca cala.      Po pierwsze sa to micele, czyli jednowarstwowe kulki fosfolipidow,      po drugie zas cala gama takich konformacji, jak liposomy,      koacerwaty czy rozlegle, plaskie dwuwarstwowe blony. To wszystko      tworzy sie samo i to wszystko wlasnie jest podstawa jakiegokolwiek      zycia, jakie znamy. Dlatego tez wlasnie mowilem o biochemii:      zrozumienie biochemii to w gruncie rzeczy zrozumienie wszystkiego      innego.
    [/indent]    
    Równie dobrze mogę wytłumaczyć dokładnie co się dzieje na poziomie    procesora, kiedy klikasz w przycisk "wyślij maila", ale znowu ma się    to nijak do poglądu, że komputer powstał przypadkiem z chaotycznej    plątaniny kabli, krzemu i metalu.    
    Zagadywanie kogoś na śmierć to nie to samo co dowodzenie.
    Jak ktoś ma czas na takie masochizmy, to niech mu się wiedzie - ja    nie mam. Nie przysyłaj mi wodolejstwa, please, ja mam co czytać w    życiu.    
    [indent]      
 Przyklad drugi: aminokwasy w bialkach. Rozwazmy dwa rozne      aminokwasy: glicyne oraz histydyne. Glicyna jest najprostszym      aminokwasem, nie posiada zadnych lancuchow bocznych i z tego      wzgledu jest konserwatywna w      bialkach - latwo sie jej utrzymac, bo po prostu przy skrecaniu      helisy alfa nie przeszkadza, nie zawadza niczym. W tej kwestii      jest wiec dobrze dostosowana. Problem jednak w tym, ze nie daje      bialku nic konkretnego. Z drugiej strony zas histydyna ma dlugi      lancuch boczny, tak wiec jesli fragment polipeptydu chce sie      skrecic w helise alfa, to ta zwyczajnie przeszkadza. Jesli chodzi      o ta konkretna sytuacje, to mutacje powodujace pojawienie sie w      bialku nowej histydyny gdzies w spirali alfa moze doprowadzic do      zniszczenia struktury i w rezultacie utracenia przez bialko      wlasciwosci. Taka mutacja bedzie wiec eliminowana przez dobor      naturalny. Z drugiej strony jednak histydyna ma bardzo dobre      wlasciwosci katalityczne i wchodzi w sklad triady katalitycznej      (np. razem z seryna i kwasem asparaginowym), a wiec jesli      histydyna pojawi sie w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie,      to moze wplynac bardzo pozytywnie na dzialanie bialka i przez to      kodujacy je gen moze byc bardzo promowany przez dobor naturalny.      Tak wiec zaleznie co i zaleznie gdzie - moze pasowac lub nie. Nie      ma rzeczy idealnych do wszystkiego.
    [/indent]    
    Nie mam bladego pojęcia ani na co to ma być przykład, ani czego ma    dowodzić, aczkolwiek pewnie całkiem ciekawe jest oglądać jak te    wszystkie rzeczy działają.    
    [indent]    
  3. Ewolucja biologiczna, w koncu. Chyba wiesz co to jest i jak to      dziala.
[/indent]    Wiesz?
    To jesteś pierwszy. Bo jeszcze nikt nigdy na oczy tego nie widział.    To tylko teoria, nie poparta wymaganymi przez naukę, możliwymi do    otworzenia obserwacjami i eksperymentami. Poza tym autor, kimkolwiek    jest, widać nie zdaje sobie sprawy z trwającej nieustannie dyskusji    między ekspertami w swoich dziedzinach co do proponowanych    mechanizmów zmian ewolucyjnych - inaczej mówiąc, zainteresowani    naukowcy powyżej stopnia doktora nie mogą dojść do porozumienia jak    to działa. Jeżeli ktoś mówi, że wie, to znak, że niezbyt uważnie    śledzi te dyskusje.    
    [indent] 
Mam przynajmniej taka nadzieje. My,      Polaczki-robaczki, do opisania ewolucji uzywamy okreslenia      "przetrwanie najsilniejszych", jednak jest ono niestety bardzo      mylace i wielu ludzi wprowadza w blad. Angole maja na to lepsze      sformulowanie: survival of the fittest.
[/indent]    A tu ma rację. To zdecydowanie lepszy opis darwinizmu.    
    [indent] 
Fittest to nie najsilniejszy, nie najbardziej      sprawny. Fittest to najlepiej dostosowany lub inaczej: najbardziej      pasujacy do otoczenia. Na tym poziomie organizacji moglibysmy juz      rozwazac kwestie smierci, a wiec: nie dostosowujesz sie - giniesz.      Uwazam jednak, ze jest sporo lepiej opisac to inaczej: nie jestes      dostosowany - mozesz sie dostosowac ulepszajac swoj organizm (przy      czym jest to skrot myslowy odnoszacy sie do genetyki populacyjnej)      badz takze mozesz dostosowac sie, stajac sie pozywieniem dla      drapieznika, to jednak jest raczej rozwiazanie na krotka mete.      Pamietajmy jednak, ze organizm okazuje sie niedostosowany (w      standardowym znaczeniu) dopiero w momencie gdy umiera (naturalnie      bez splodzenia potomstwa badz przez zjedzenie) - do tego czasu      wciaz jest nadzieja, ze jednak uda mu sie przetrwac, uniknac      smierci, wydac potomstwo i przekazac geny. W przypadku ewolucji      biologicznej nadal mozliwe jest porownanie do "wygodnego atomu" i      "niezdecydowanego typa", chociazby w formie spokojnej niszy      ekologicznej, w ktorej nagle pojawia sie konkurent (drapieznik,      pasozyt, gatunek zywiacy sie tym samym), mam nadzieje jednak, ze      ta czesc historii potrafisz sobie sam dopowiedziec.
    [/indent]    Tak, i tutaj kończy się zwykle wszelkie rozważania, bo jak    przychodzi do wyjaśnienia szczegółów na konkretnych przykładach, to    cała koncepcja się sypie, aż furczy.    
    [indent]  
    I tutaj moglbym dopisac podpunkt 4. Ewolucja kulturowa, ktory      zapewne bardziej moze Cie zainteresowac, bo dotyczy tego na czym      Ty sie opierasz, a jednoczesnie opiera sie dokladnie na tej samej      jednej prostej zasadzie, ktora opisalem wyzej. To jest jednak      material na druga czesc wykladu."
    
[/indent]    A ja bym dodał jeszcze ewolucję pisania maili, które podlegają    również prawom ekonomii. Praktyczniej mówiąc, lepiej pisać do tych,    którzy chcą czytać. Ja nie chcę, więc lepiej poszukać czegoś innego.    Ja chcę krótko, konkretnie i na temat. I'm a very busy man.        
Poszedłem na łatwizne i przesłałem materiał do znawcy, ja się na ewolucji nie wyznaję 
  autorem jest  Martin Lechowicz