Nie wiem czyje to slowa, pewno Thora, bo tylko jego wypowiedzi nie czytalem (za dluga). Wstyd Ci, ze jestes polakiem? Wstydzic sie mozesz, w jakich czasach zyjesz, Polska to nie kraj istniejacy od 20 lat, ale od przeszlo tysiaca, w kartach historii jest wiele wydarzen, ktore daja nam powod do bycia dumnym z kraju w jakim zyjemy.
Wybacz paneczku, wtrace slowo.
Od dwoch miesiecy zyje poza granicami mego ojczystego kraju. Przebywam na terenie Wielkiej Brytanii. Kraj jest wyraznie bardziej posuniety do przodu, gospodarka jest lepiej rozwinieta, nawet pracujac na najnizszym stanowisku mozna zyc godnie. Okolice mam piekna, w Polsce takich widokow ze swieca szukac. Ludzie sa sporo milsi, mozna praktycznie z kazdym porozmawiac na luzie. W Polsce w miejsce tego jest ponuractwo i buractwo.
Historia Polski interesowalem sie od zawsze. Kircholm, Kaluszyn, to byly wspaniale czasy. Ale inne panstwa tez takie rzeczy maja. Jak mozesz przeczytac w sasiednim temacie, obecnie zainteresowany jestem historia Walii - rownie ciekawa co historia Polski, temu nie zaprzeczysz.
Polski jezyk jest zajebisty i polskiego jezyka moglbym uzywac zawsze i wszedzie. Na pewno jest bogatszy niz angielski.
Nie wstydze sie tego, ze jestem Polakiem - w ogolnym znaczeniu - ale z drugiej strony nie mam zadnych powodow do dumy. Mam szczescie ze w gruncie rzeczy ta zalosna farsa z krzyzem nie jest tu az tak popularna. W pracy na szczescie nikt sie ze mnie nie nabijal. Jesli jednak wziac to pod uwage, to tak - wstydze sie, ze pochodze z kraju, ktory ma ponad tysiacletnia historie, a ktory jednoczesnie jest siedliskiem ciemnoty i debilizmu.
Z kraju ucieklem. Polska to nie jest miejsce dla osoby takiej jak ja. Swoje plany mam okreslone - chce zajac sie nauka w czystym tego slowa znaczeniu. W Polsce nauka jest gnebiona i gnieciona przez Kosciol. Nie da sie tego pokonac bedac "wewnetrznym" studentem - moze latwiej bedzie to pokonac bedac profesorem-reemigrantem.
Byl jeden ciezki moment w trakcie pobytu tutaj. Zalamka: brak kasy, brak pracy, perspektywa utracenia mozliwosci dostania sie na uniwersytet. Nawet jednak w momencie najglebszego zalamania wolalem zostac bezdomnym na ulicach Wielkiej Brytanii, niz musiec wracac do tej kloaki.
Kumple pytaja, kiedy wracam, bo piwo, bo cos tam. Mi sie nie chce. Tu mi jest lepiej. W sumie moglbym w ogole nie wracac, ale planuje przyleciec na chwile w czerwcu.
Co bylo pierwsza rzecza, za ktora zatesknilem? Moj rower, dziurawa droga, mostek nad rowem, konskie gowno rozsmarowane na rzeczonej drodze i zboze na plaskim po horyzont terenie. Deja vu z zeszlorocznej wycieczki. Niczego wiecej mi nie potrzeba z Waszej usranej ojczyzny.