Sorry, ale nie chciało mi się czytać całego tematu. Może w wolnej chwili przejrzę.
Fantasy/SF. Szeroko pojętym fantasy można nazwać twórczość Lema, Asimowa, etc. gdyby nie fakt, że obaj otrzymali kilkadziesiąt odznaczeń od NASA, za pomysły, które właśnie NASA wykorzystała w swoich projektach. W sumie gdyby je opatentowali to byliby bardzo bogatymi ludźmi. A pomysły te kiedy je spisywali nie były niczym innym niż nierealną fantastyką, tu akurat sf, ale warto zwrócić uwagę na to, że czasem coś nierealnego staje się bardzo namacalne i w pełni przeliczalne na $.
Napisałem to bo uważam, że każdy przejaw fantasy to kreatywny sposób myślenia oparty o licentia poetica. Nie widzę w tym nic złego, niewłaściwego, dziecinnego, etc. To dzięki twórczości Tolkiena powstały książki i adaptacje filmowe, które zarobiły grube i namacalne miliony. Elektroniczną rozrywkę nakręcają gry fantasy (mmo, crpg, etc.), które nabijają jeszcze większe milioniki.
Żyjemy w czasach, że ważne jest przede wszystkim to co przekłada się na $.
Druga sprawa, że ja osobiście czytając coś fantasy odrywam się od szarej rzeczywistości i spędzam mile czas, np. przy książkach. Tak btw Tolkien nie był pierwszy, warto wspomnieć chociażby o Robercie E. Howardzie czy Howardzie Phillipie Lovecraft. To oni przecierali szlaki. I jakoś nie przeszkadza mi, nie urąga i nie obraża fakt, że jakiś szkielet sobie lewituje nad ziemią, czy ktoś tam wznosi mur z lodu wysoki na 120m. Przecież to jest właśnie kwintesencja fantasy! Jak komuś to nie odpowiada to nie czyta i nie traci cennego czasu na takie bzdury. Ale byłbym ostrożny na miejscu takiego ktosia z wyrażaniem opinii jak z 1 postu. A już na pewno zakładanie, że własne wypowiedzi niosą jedyną słuszną i niepodważalną prawdę, to nie tylko arogancja, ale właśnie hipokryzja. Ja osobiście uważam, że jestem osłem, bo jest dużo ludzi o wiele ode mnie mądrzejszych, myślących bardziej racjonalnie, przenikliwie i krytycznie, ale przede wszystkim mających ogromny bagaż doświadczeń, który za tym przemawia. Warto też bardziej mówić do rzeczy niż do ludzi, bo tego mi trochę zabrakło w 1 poście.
Reasumując: każdy ma swoje zdanie, nieważne o czym piszemy, ważne, żeby nie robić z siebie wyroczni bo to wygląda trochę śmiesznie, szczególnie w przypadku nastoletnich filozofów. Pewnie znowu się tu narażę forumowym gwiazdom, ale moje zdanie na temat theofftopers dobrze znacie. I zaznaczam, że ani razu nie użyłem słowa infantylny co mi tak ochoczo zarzucano, choć zdaje się, że pojawiło się w kontekście wypowiedzi innej osoby.
Pozdrawiam,
Sher.