Tu to mógłbym całą książkę napisać

No, ale postaram się skrótowo opisać.
To wszystko wyglądało tak, że pewnego razu w moim beznadziejnym życiu odniosłem kolejną porażkę związkową, która była gwoździem do trumny i sprawiła, że frustracja gromadzona przez całe życie po prostu się przelała i coś we mnie pękło. Pomyślałem sobie, że teraz to albo jakimś cudem coś zmienię albo mogę po prostu umrzeć, bo takie życie nie ma najmniejszego sensu. I wtedy do mnie dotarło, że pierwszy raz w ogóle pomyślałem o tym, że ja mogę coś zmienić, że nie muszę tak żyć, jak do tej pory. Wcześniej byłem tak zamknięty w byciu ofiarą, że czułem totalną bezsilność i nie widziałem żadnych dróg wyjścia (a przynajmniej nie chciałem widzieć). W przeciągu zaledwie kilku dni przyszły praktycznie do mnie same, za pośrednictwem znajomego różne materiały na temat rozwoju osobistego i duchowego - tak jakoś nasza rozmowa przebiegła że z miejsca dostałem praktycznie całą metodologię pracy nad sobą, która się okazała na tyle skuteczna, że korzystam do dziś.
I tak się zaczęła moja autopsychoterapia. Bo ja generalnie miałem dość niefajne dzieciństwo, ojciec się nade mną znęcał psychicznie i emocjonalnie, totalnie niszcząc moje poczucie własnej wartości i robiąc ze mną małego, przestraszonego chłopca, bojącego się odzywać nawet wśród własnych znajomych. Musiałem więc od nowa przebudować system wyobrażeń na swój temat i uporać się z bardzo nieprzyjemnymi emocjami z przeszłości.
Podstawą mojej pracy były afirmacje, czyli praca nad ugruntowywaniem pozytywnych myśli w miejsce negatywnych bzdur, które się pokodowały w umyśle (jak się komuś całe życie powtarza np. że jest głupi, to ta osoba silnie się z tym utożsamia i się ogranicza, choć w rzeczywistości może mieć dużo większy potencjał umysłowy). Do tego medytowałem i stosowałem różne techniki oczyszczające z negatywnych emocji czy wyobrażeń w umyśle. Szczególnie polecam EFT - jest świetne na pracę z emocjami, można się tego samemu nauczyć z pdfów, które są na necie i samemu stosować w domu.
Pierwsze 1,5 roku było ciężkie. Pracowałem codziennie, bez wyjątku (regularność jest niezbędnym elementem tej pracy) od 2 do 3 godzin. Można poświęcać dużo mniej czasu, nawet kilkanaście minut dziennie, ale ja miałem bardzo dużą presję na to, aby się jak najszybciej ogarnąć. Przeginałem momentami biorąc na siebie za dużo, przez co przeżyłem też prawdziwy koszmar emocjonalny i po raz pierwszy czułem, że ból emocjonalny może być silniejszy od fizycznego. Gdy wychodziły te wszystkie stłumione emocje, to bywały momenty gdzie człowiek się tarzał po podłodze, mając ochotę wrzeszczeć z całej siły i wyrwać sobie serce. Bywało naprawdę ciężko. No, ale po kilku miesiącach pojawiły się pierwsze konkretniejsze efekty, a z czasem jak zmniejszała się presja i zwiększało doświadczenie w pracy nad sobą - było już tylko coraz łatwiej, przyjemniej i efektywniej.
Przez 4 lata stałem się całkowicie inną osobą i poradziłem sobie z wieloma męczącymi problemami. Z ważniejszych spraw:
- Z nienawiści do siebie, przeszedłem do lubienia siebie, a potem pokochania siebie.
- Z gościa który czuł stres i trząsł mu się głos przy kupowani zapiekanki w sklepie - stałem się osobą, która bez problemu i na dużym luzie prowadzi prezentacje przed dużymi grupami ludzi, która na pełnym luzie potrafi się odzywać w towarzystwie i poznawać nowych ludzi. Pozbyłem się nawet niekontrowanych reakcji ciała, takich jak ścisk w brzuchu i gardle, fale gorąca na twarzy, a także popędzania się w mówieniu, itp.
- Całkowicie zmieniły się moje relacje z rodziną i z innymi ludźmi, odpadło toksyczne towarzystwo, a pojawili się fajni ludzie, z którymi lubię spędzać czas.
- Znikło poczucie zniechęcenie i bezsensu życia, która sprawiało że nic mi się nie chciało robić w życiu, prócz grania w Gothica
- Odpuściłem sobie ogromne ilości frustracji i negatywnych emocji, co niesamowicie zmieniło moje codzienne, zwykłe samopoczucie. Teraz w zwyczajny, zwykły dzień czuje się o niebo lepiej, niż kiedyś w chwilach entuzjazmu
- Zmiany w samoocenie mają ogólny wpływ na całe życie, więc to jest też zupełnie inna jakość absolutnie wszystkiego - teraz pójście na rozmowę o pracę nie jest dramatem, bo wiem że mimo jeszcze różnych ograniczeń i lęków, które wciąż mam - jestem ogarniętym gościem, który ma dużo do zaoferowania, więc czuje się dużo pewniej i spokojniej.
- O szczęśliwym związku już nawet nie wspominam - gdybym spotkał tą samą osobę będąc tą ofiarą, to nie miałoby to najmniejszych szans powodzenia. Raz że byłem niedojrzałym gówniarzem, który kompletnie się nie nadawał do poważnych związków, to po drugie - przy tak pięknej, ciepłej, mądrej i wspaniałej kobiecie by mi wyszły te wszystkie kompleksy tak bardzo, że bym się chyba tylko zamknął w sobie.
Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać, ale chyba z grubsza widać, że naprawdę było warto. Sposobów i metod na pracę nad sobą jest wiele, ważne żeby robić cokolwiek co przynosi realne efekty, żeby nie stać w miejscu i nieustannie piąć się w górę. To jest inwestycja, która się opłaca, szczególnie jak się jest młodym i ma się całe życie przed sobą.