Nie no. Mi bardziej chodziło o to, że dotychczas przyciągałem dziewczyny średnie, żeby nie powiedzieć brzydkie. One zdawały sobie sprawę ze swojej sytuacji i wiedziały również, że ze względu na swoją nikłą atrakcyjność nie mogą biernie konkurować jak reszta tylko muszą wykazać inicjatywę bo sam z siebie być może nikt się nimi nie zainteresuje. Jak wyładniałem to już raczej miałem spokój, bo nie dla psa. Wracając do wykazywania inicjatywy to te ładne już zazwyczaj mają wyjebane, bo wokół nich zawsze ktoś się kręci i zgarniają dużo uwagi bez dodatkowego wysiłku. Na dłuższą metę wydaje mi się, że nie jest to jednak regułą. Poznałem sporo brzydkich i średnich dziewczyn, które jednak przez kilka lat potrafiły mieć paru partnerów, którzy często byli nawet spoko i te dziewczyny to nie był raczej ich szczyt możliwości. Jednocześnie poznałem od chuja przystojnych i/lub porządnych facetów, którzy jakoś nie byli oblegani albo nawet nie mieli nigdy dziewczyn w swoim 18-20paroletnim życiu. Chuj oszustwo.
Im większe wyzwanie tym większa zabawa.
Kobiety, zawłaszcza te najlepsze zwracają uwagę również na na nastawienie. Na arogancką pewność siebie to można wyrywać koleżanki na dyskotekach, małolaty z baru, albo różne panienki upośledzone emocjonalne szukające silnego wsparcia. Pfff... Czyli takie które mnie nie interesują.
Zapewniam was że podrywanie tych najlepszych wymaga ogromnej dyscypliny, inteligencji emocjonalnej i doświadczenia.