Miałbyć koniec, ale widzę, że za wygraną łatwo nie dacie.
Vierzba - stul mordę, ciebie o zdanie nie prosiłem.
Thoro - Brak kasy to nie wymówka, tylko szczera prawda. Nie wiem jak u ciebie, ale u mnie nigdy nie było nikogo szczupłego w bliższej rodzinie ( a nie sory, wujek przez dwa tygodnie po powrocie z woja). Co do tego "wmawiania" tak, być może i wmawiam sobie to, co mówi mi właściwie KAŻDY z bliższego otoczenia tym bardziej,tymbardziej jak zobaczy mój posiłek,z takimi ilościami ,którym ty byś się raczej nie najadł.(bez nazywania obraźliwymi słowami). Jem to na co mam kasę, a za te pieniądze nie nawpierdalam się "superextrazdworych" sałateczek czy ch*j wie czego. Co do mieszania posiłków - stosowałem ten styl przez ponad pół roku - gówno mi to dało. Co do słodyczy - jak mi się uda raz na hmmm. dwa/trzy tygodnie zjeść coś słodkiego, to jest dobrze. Ogólnie - słodyczy nie lubię, nie wpierdalam też żadnych fast foodów.
Co do lekarzy - mylisz się. Każdy dietetyk u którego byłem (a był nie jeden,nie dwóch) daje mi tą samą odpowiedź od dwóch właśnie lat (a umacnia się tym bardziej, kiedy dowie się, że rodziny też szczupłej nie mam). Cóż, może i się sam też zapuściłem (jakieś 10,20 kilo z mojej winy - w końcu nieregularne jedzenie też ma swój wpływ), ale jak już poprzednio pisałem - mam też masę, więc ty mi nie mów o spaślakach, skoro mnie nigdy na oczy nie widziałeś (i raczej nie zobaczysz).Pooglądaj telewizję i o spaślakach mów w tedy, kiedy zobaczysz ich w prawdziwym wydaniu, gdzie waga najlżejszego sięga rzędu 150 kilo i w górę.
ŻGS - Żebyś wiedział. W siłowni znajomego w czasie szkolnym jestem jakieś 2,3 razy w tygodniu, teraz tą ilość podniosłem do 4 (czasem nawet 5) razy w tygodniu.
Tak więc ostatni raz poproszę zakończcie już tą popierdoloną dyskusję na mój temat, bo zaczynam w ogóle żałować, że się przyznałem do swojej wagi. Mogłem napisać "190 cm, waga 80 kg, superwyjebiste mięśnie" ale sądzę, że nie warto się okłamywać ,bo to nie wiele da.