Nie, w żadnym wypadku o tym nie mówię. Po prostu technikum mogło nie spełnić czyichś oczekiwań, komuś się odechciało albo sobie odwidział. Miałem kiedyś znajomego (administrator wiadomej strony), który jest w miarę rozsądnym człowiekiem a mimo to będąc w 3 klasie technikum przeszedł do liceum, oczywiście zaczynając od pierwszej klasy.
Cóż, to już jest prawdziwa głupota. Myślałem, aby teraz się przenieść do technikum (zasatanawiałem, bo nadrabiać pół roku przedmiotów zawodowych i języka obcego nie jest fajnie) i wiem, że to przykład idiotyzmu z mojej strony, aczkolwiek takie postępowanie, jakie opisałeś, to zaiste przesada.
Również znam takie szkoły i nie uważam, aby taki owczy pęd na każdym kroku miał czemuś służyć.
Zgadzam się. Powoduje jedynie niepotrzebny stres, a dewizą nauczycieli, których prosi się o powtórzenie, jest: "jak nie umiesz, naucz się tego w domu". Pewnie. Tylko, że aby się nauczyć, trzeba to rozumieć. A jak się nie rozumie, jak ma się nauczyć?
Poważnie?
Poważnie. Mieliśmy sobie jakiś taniec wybrać. Teraz będzie do wyboru taniec nowoczesny.
No proste, mi chodziło jednak o pokazanie, że ten dzień nauki w tygodniu musi być rozbity na resztę grafiku bądź przyszłe klasy co już nie koniecznie jest takie super
. W każdym razie zajęcia praktyczne w piątek to jeden z lepszych aspektów w tech. Dodatkowo my w zimie zwykle nic nie robiliśmy i zwykle pożyczaliśmy projektor oglądając po raz 55 "Helikopter w Ogniu", "Pluton" bądź ciurkiem pół sezonu "Kompani Braci". Na wiosnę zawsze były jakieś wycieczki i prawie każdy mógł się podczepić, więc najbardziej obrotni mogli wyrobić i po pięć w ciągu roku. Ponadto wycieczki były czasami finansowane ze śmierdzącej, komunistycznej, masońskiej unii europejskiej, która zapewniała nam kilka dni zabawy na roztoczu, pod zamościem za darmo albo przy jakichś symbolicznych sumach maksymalnie 30zł
.
Jaki miałeś język dodatkowy w szkole, bo podobno są u was tanie kawalerki do wynajęcia i... <_<
A tak na poważnie: zazdroszczę

.
Ja miałem ich 70% stanu klasy. Coś jeszcze do dodania?
Ja miałem mieć 90% klasy, ale w ostatnich dwóch latach się coś zmieniło. Gdziekolwiek mówiłem, że jestem z humana, wszyscy myśleli, że jestem jedynym chłopakiem w klasie. A jest nas z 13

.
Dwuletnie. Chyba że się coś zmieniło.
Jakiś czas temu widziałem jednoletnie. Chyba, że się coś zmieniło.
U mnie też nie było nigdy poza drobnymi incydentami na początku każdego nowego roku szkolnego (bo gimbusy przychodziły), mimo że szkoła współdziała z zawodówką. Jak widać nie jest to wyłącznie kwestia punktów a jakiejś dyscypliny, presji otoczenia i wyczucia sytuacji. Nie chce mi się rozwijać tematu, aby nie siać "defetyzmu" ale jakieś fizyczne groźby czy tam rękoczyny to w zasadzie nic przy tym co niektóre "yntelygenciki" potrafią robić psychicznie bądź za plecami. Sam coś o wym wiem, bo właśnie taką "elytarną" szkołę podstawową miałem a i słyszałem trochę historii od dawnego znajomego, który miał "przyjemność" uczęszczać do szkół społecznych, czy w końcu od samych nauczycieli którzy w tych "renomowanych" liceach uczyli. Nie chce mi się tego rozgrzebywać, bo zaraz ktoś palnie że operuje plotką i banialukami co jest po części prawdą. Nie warto dyskutować o pierdołach.
Hm... znęcanie się psychiczne spotkałem tu na razie tylko u... dziewczyn. I to jedynie odosobniony przypadek.
Cóż, w każdym razie liczy się chyba również okolica. Widocznie na wschodzie ludzie są bardziej rozgarnięci. Z drugiej strony masz w okolicy Zamość
Edit. W mojej pierwszej odpowiedzi do Ciebie ton mógł wydawać się nieco napastliwy (przynajmniej takie odniosłem wrażenie po przeczytaniu swojego posta). Od razu mówię, że to nie było zamierzone.