Ale chłopcy o co chodzi? Chyba pomyliliście temat, przecież to ELEX jest tą grą z chujowymi animacjami.
Od początku, od samych zapowiedzi nowy Mass Effect mnie nie jarał. Po prostu historia Sheparda się zakończyła i nie widziałem powodów by tworzyć kolejną część. Pograłem sobie w triala 5 godzin, no i to będzie taka Inkwizycja w kosmosie. Może nie będzie typowych znajdźkowych misji, ale i tak jest sporo zbieractwa wszelakiego i skanowania. Ten cały szum w sieci uważam za przesadzony, mimika bywa miejscami słaba to fakt, ale jakichś większych bugów nie miałem. W W3 też były różne glitche z animacjami:
https://www.youtube.com/watch?v=8CiFNQO_igw
Wiadomo, bugi zdarzają się w grach nie od wczoraj, wystarczy dać kilku setkom tysięcy graczy grę do przetestowania to zawsze pojawią się jakieś bugi i glitche. Tylko raz podczas cut-scenki atakował mnie potworek:
http://imgur.com/a/MaWGBU mnie w FullHD i ultra detalach na Eos, gra działa tak jak wcześniej pisałem. Prawie w każdej lokacji jest podobnie waha się od 60 do 30 fps z okazjonalnymi spadkami do dwudziestu kilku. Jak na grę, która nie miała jeszcze premiery jest ok. Tutaj album z kilkoma screenami:
http://imgur.com/a/jGt9CA sama gra? Cóż, tak jak gry BioWare'u ostatnio. Sam początek gry jest ok, choć dość szybko jesteśmy zarzucani kolejnymi mechanikami. Czasem trudno się w tym połapać. Nie przepadam zbytnio za grami z przeładowanym interfejsem (który swoją drogą mógłby być wygodniejszy i bardziej przejrzysty), z masą mechanik, których na dłuższą metę mogłoby nie być. Podobnie jak w Inkwizycji można wysyłać jakieś oddziały na misje za które dostajemy jakieś tam nagrody. Oprócz tego można skanować obiekty za co dostajemy punkty za które możemy prowadzić badania, czyli tworzyć jakieś schematy broni. Fabuła też na razie się rozkręca, z tego co wiem to trial kończy się na Eos, choć nadal można wykonywać zadania poboczne. Jednak od początku rzucają się w oczy schematy typowe dla BW. Na początku trzeba aktywować Nexusa, czyli stację będącą odpowiednikiem Cytadeli oraz znaleźć pozostałe arki, czyli misje odsyłające nas w kilka miejsc, które możemy wykonać w dowolnej kolejności, jak w prawie każdej grze BW. Walka trochę chaotyczna, nawet nie wiem jak się tutaj leczyć, bo o ile tarcze regenerują się automatycznie tak zdrowie już nie. Grafika ładna, choć bez większych rewelacji, pewnie większość niedostatków przykrywają różne rozmycia, postprocesy itp. Lokacje, póki co, też nie urzekają, to nigdy nie była najmocniejsza strona BioWare. Pierwsza planeta jakoś mało ciekawa, praktycznie same skały, Eos to znowu pustynia. Tak jak i w poprzednich grach lokacje są sterylne. Osławiona mimika jakoś niezbyt rzuciła mi się w oczy, może dlatego, że nie gram Ryderówną. To jej twarz jest przyczyną tak nieszczęśliwej mimiki, aż dziw, że nikt z twórców tego nie zauważył i na główną bohaterką dali taką, która obnaża słabą mimikę i wygląda po prostu idiotycznie. Muzyka póki co nie zapadła mi w pamięć.
Od Andromedy nie miałem żadnych oczekiwań, więc nie mogę napisać, że jakoś się zawiodłem. Praktycznie od samych zapowiedzi zaleciało mi Inkwizycją i faktycznie widać całkiem sporo naleciałości z tego tytułu. Fani zbieractwa wszelakiego pewnie będą się świetnie bawić, ale sam nie wiem czy po trialu wrócę kiedyś do Andromedy, bo jakoś niezbyt przemawia do mnie ten styl rozgrywki.
W większości gier występuje ten sam dziwny schemat. Przed premierą na podstawie zapowiedzi krytykuję grę to zawsze nazywany jestem hejterem. A teraz kiedy sporo ludzi zagrała i zauważyła to co ja widziałem przed premierą to pojawia się typowy zalew filmików, memów, a ja wtedy staram się daną grę bronić, bo to moje "hejterstwo" nawet nie stało obok tego co się teraz wyprawia. Ludzie mają skłonności do przesadzonych reakcji. Andromeda to gra nie dla mnie, już podczas jeżdżenia po Eos zdarzyło mi się ziewnąć, a przecież odkryłem może 20% mapy. Pierwsza mapa jest dość spora, ale co kilkadziesiąt metrów spotykamy jakichś przeciwników czy coś do zebrania. Kiedy pomyślałem, że musiałbym w ten sposób przejeździć co najmniej 5-10 planet to mi się odechciało. Pewnie na 100 godzin takiego jeżdżenia przypada 20 godzin głównego wątku i ciekawszych zadań pobocznych. Sam nie wiem czy kiedyś kupię Andromedę, bo jednak lubiłem poprzednie Mass Effecty także za możliwość eksploracji kosmosu. Ciągle jest też obecny klimat charakterystyczny dla serii. A eksplorację w Andromedzie dostajemy na dużo większą skalę, tyle, że eksploracja w wykonaniu BioWare oznacza zwykle masę zbieractwa. I już bardziej wolałbym zagrać w takiego ELEXa, bo jednak znam styl Piranha Bytes i on mi bardziej odpowiada.