Niejednokrotnie słyszałem ludzi, którzy z matury mieli bardzo wysokie wyniki, a w gruncie rzeczy nie umieli ułożyć jednego poprawnego zdania.
I na odwrót, ci którzy matury z angielskiego w Polsce nie zdali, potrafią sobie radzić.
Czasy są zbędne, powiedz angolowi by podał Ci czasy to wymieni past, present i future tenses, naprowadzisz go na poprawną formę pytania to i tak wszystkich nie wymieni.
Rozmawiałem z anglikiem, nauczycielem angielskiego, który mi przyznał że angielski JEST głupi, przyznał mi też rację gdy stwierdziłem że nie ma po co uczyć się regułek, bo jest od nich za dużo wyjątków.
Tak jak Hwep mówi, Anglicy ich używają, tak, ale często sami popełniają w nich błędy, nie posługują się sztywno formułkami, po książkowym formułowaniu zdań bardzo łatwo można rozpoznać obcokrajowców.
Jeżeli już koniecznie upierać się przy formułkach to jedynie rozróżnianie czasowników dokonanych i niedokonanych tak naprawdę okaże się przydatne, powiedzmy sobie szczerze w tym wszystkim tak naprawdę tylko o to chodzi; te wszystkie have, had, was were i inne duperszmity nie są koniecznie potrzebne do zrozumienia zdania.
Przytoczę przykład często używane przeze mnie (no dobra słaby przykład) i moją koleżankę Sonię która egzaminy z angielskiego zdała z A* (o wiele lepszy) I is... teoretycznie niepoprawne gramatyczne, w rzeczywistości w 100% poprawne. Mówimy o sobie w trzeciej osobie, w polskim też czasem tego używamy, chociaż jest to ogólnie sprzeczne z ustawionymi normami językowymi.
Używając tego jezyka, słuchając, sam znacznie szybciej przyswajasz sobie te czasy i umiejętności, nie musisz wiedzieć dokładnie co i jak. Kiedy chcę powiedzieć kierownikowi że bailer znowu się spierdolił nie tylko nie zastanawiam się którego czasu użyć, ja wciąż nie mam pojęcia który jest który a mimo to potrafię mu to zakomunikować i zrozumieć też co on chce zakomunikować mi.
Dokładnie, dopóki próbowałem uczyć się z formułek to huj mi z tego wychodziło, dogadanie się było katorgą, dopiero kumple mi pokazali "prawdziwy" angielski, na początku zdarzało się używać języka migowego. Teraz gdy mi się chce potrafię ukryć fakt że jestem zza granicy, co w sumie w pewnej mierze dowodzi że ŻGS coś kręci, bo w Anglii jesteś ile, siedem lat? I nadal uważasz że Twoja "wymowa i gramatyka jest chujowa" to albo naprawdę wczułeś się w rolę anglika i napierdalasz niepoprawnie jak oni, albo jesteś
aberidiotą oporny do nauki.
Nie wydaję mi się żeby posługiwanie się tym językiem bez past simple było w ogóle mozliwe więc coś kręcisz.
Czy nieznanie past simple zakłada Ci jakąś blokadę na gardło? Nie, posługiwać się językiem możesz, z tym że nie poprawnie.
Dupa, nie musisz się upierać, jak ja i zkirt powtarzamy, wystarczą filmy i gry bez lektorów i dubbingów. Już w pierwszym tygodniu mojego pobytu, spokojnie odgrywałem za tłumacza dla coniektórych współpracowników. Spokojnie nauczyłem się angielskiego w polsce, nigdy właściwie do niczego się nie przykładając.
Chodziło o wykazanie takiej inicjatywy, potrzeba co nieco uporu by słuchać czegoś czego się nie rozumie, szczególnie mając do dyspozycji wersję polską, w pełni zrozumiałą.
Poleganie na napisach nie jest dobrym rozwiązaniem, ogólnie doradzam wystrzegać się jak ognia. Oraz wydawało mi się że rozmawiamy tutaj o nauce języka w formie w miarę poprawnej i zrozumiałej.