A ja się uczę. wybralem sobie zajenistego instruktora, którego poleciła mi rodzina.
Nie powiedzieli tylko że będzie się spóźniał pół godziny na jazdę i zostawiał mnie kurwa na placu żeby jeździć sobie po jakieś tiry w połowie wykupionych godzin zamiast jeździć po mieśćie, w najlepszym wypadku mam odwozić jego rodzinę do Oświęcimia (jakieś 40km niezabudowanym, super nauka kurwo).
NO ALE PSZECIESZ HEHE TEN INSTRUKTOR TO RODZINA C'NIE MACIEK PSZECIERZ JAK RODZINA TO TAM CZA IŚĆ NIE