Przez kilka ostatnich dni szukałem jakiejś porządnej literatury, w tym celu sięgnąłem po kilka pozycji z w sumie różnych dziedzin, żadnej nie udało mi się przełknąć do końca. Chciałem się więc podzielić wrażeniami.
Żadnej nie przełknąłem, oprócz
"Wojny światów", o której już tutaj pisałem. Książka jest naprawdę dobra i gdybym miał ją oceniać, dałbym jej może nawet
9/10. Napisana w "twardym" stylu, tak jak lubię, to znaczy porządne, suche fakty plus przeżycia wewnętrzne i przemyślenia. Całość całkiem dobrze opisuje świat, jakim byłaby Ziemia po najeździe obcej, wrogo nastawionej cywilizacji: różnice w sposobie myślenia, reakcje różnych grup społecznych, patologie, obłęd, skrajne zachowania. Jedynym mankamentem jest opis technologii, który jednak po przeniesieniu sensu książki na relacje człowiek - zwierzęta (drugie dno), przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Książkę polecam każdemu.
Dalej wziąłem się, zdaje się, za to co polecał tutaj Mediv -
"Kłamstwa Locke'a Lamory" Scotta Lyncha. Rzuciłem po kilku minutach i, mimo że po tak krótkim kontakcie jeszcze obiektywnej opinii wyrobić sobie nie można, więcej jak
2/10 by nie dostała. Mógłbym rzec, że jest to nieudolna próba połączenia stylów Sapkowskiego i Pratchetta (oczywiście stylów "takich jak", bo nie sądzę, by amerykański pisarz wzorował się na Polaku, ale kto go tam wie). Nieudolna, bo o ile Pratchett umiał zrobić coś śmiesznie, a Sapkowski umiał rzucić kurwą tu i ówdzie, to tu jedno jest zbyt naciągane, a drugie nachalne. Wychodzi gniot, który mnie z miejsca odrzucił. Nie wiem, może dalej jest lepiej, ale nie chcę tego sprawdzać. Nie ma co tracić czasu.
Thoro polecił mi
"Piknik na skraju drogi" Strugackich. Doczytałem gdzieś do połowy i mogę po tym stwierdzić, że na grube
6/10 książka zasługuje. Pierwszoosobowa narracja (w pierwszej części książki), brak jako takiego podziału na rozdziały, ciągła, wartka akcja i inne elementy sprawiają, że jak się zacznie czytać, to ciężko się oderwać. Z drugiej strony jednak całość jest nieco chaotyczna, a to męczy. Nie doczytałem do końca, ale jak najbardziej mam zamiar to zrobić.
Miałem ochotę na trochę "starsze" klimaty, to znaczy: nie scifi, a fantasy, więc popytałem tu i tam i polecono mi (Piskor, Hwep i kolega ze szkoły)
"Malazańską Księgę Poległych" Eriksona. Przeczytałem jeden rozdział (kilkadziesiąt stron) i... na razie nie chce mi się do niej wracać. Owszem, napisana porządnie i wciąga, miło się czyta, z drugiej strony jednak magia i związane z nią luki w racjonalnym wyjaśnieniu zdarzeń mnie odrzucają. Przeczytam na pewno, ale nie teraz. Ocena:
7/10. Przykuwa uwagę jeszcze jedna kwestia: wiedziałem, że szanowny Tata "Almanachu" jest fanem Eriksona, ale dopiero teraz dowiedziałem się, czyj to tak naprawdę jest styl. Widać, że styl i wiele elementów było po prostu rżnięte jak leci, ale... przyznam, że szło mu to bardzo dobrze. Sam "Almanach" czytało się równie przyjemnie. Pewnie można by nawet pomylić autorów.
Dzisiaj rano wziąłem się za
"Autostopem przez Galaktykę" Douglasa Adamsa. Książka, czy raczej "trylogia...", uważana jest za klasyk literatury scifi, wiele elementów przeniknęło do kultury popularnej (42, ręcznik, "Don't panic"), chociaż mi się, szczerze mówiąc, nie spodobało. Przeczytałem ok. 1/5 pierwszego tomu i jeśli miałbym to do czegoś porównać, to powiedziałbym, że jest to Pratchett w scifi, albo inaczej, że jest to połączenie stylów Pratchetta i Lema. Świat przedstawiony pewnie miał być symboliczny i zwyczajnie śmieszny, możliwe że wielu osobom się spodoba, ale mnie to odrzuca. Książka zdecydowanie nacelowana jest na "fiction" i daleko jej do "science", a konkretniej jest jej w niej tyle, ile jest trudnych wyrazów, zresztą i tak nieracjonalnie poskładanych w jakieś dziwne twory. Fabuła jest całkowicie oderwana od rzeczywistości i jeśli świat "galaktyczny" miałby jakoś wyglądać, to na pewno nie wyglądałby tak.
5/10, ale i tak polecam, szczególnie fanom Pratchetta, bo dla nich powinna to być uczta.
Noo, a teraz wziąłem się za
"Kontakt" Carla Sagana, jestem praktycznie na początku, ale już mogę z pełną zupełnością stwierdzić, że jest to literatura porządna i warta uwagi. Tymczasem bez oceny, pojawi się jak przeczytam więcej. Już teraz mogę tą książkę po prostu polecić wszystkim. Cytat z przedmowy:
Przez krytykę uznana została ta powieść za najbardziej udaną kombinację naukowej wizji i literackiej formy od czasów Herberta George'a Wellsa. Różni się zdecydowanie od większości dokonań, z reguły nad wyraz trywialnej w treści, literatury science fiction. Przyczyna tkwi w znakomitym przygotowaniu autora do tematu, o którym pisze.
I nie sądzę, by ta opinia daleko różniła się od rzeczywistości. Sagan to Sagan.
Tymczasem pozdrawiam,