W sumie nie chodzi nawet o to, że ja, Luke czy Ogrodnik uważamy tekst za zły, tylko po prostu my wolimy teksty bardziej realistyczne, prostolinijne. Książka, nad którą pracuję, ma wręcz do pewnego stopnia przypominać pisane mumblegore. Z zawiłych opisów raczej rezygnuję; jeśli są złożone, to wciąż opisują to co narrator widzi, nie są metaforyczne. Bohaterów nazywam po imieniu. W rozmowie z Ogrodnikiem poruszyłem kwestię, którą nazywam "trzymaniem orzeczenia przy podmiocie". Chodzi o to, by w każdym momencie było jasne, do kogo odnosi się dany czasownik, szczególnie jeśli w danym fragmencie pojawia się dwóch bohaterów tej samej płci. Jeśli pisałbym cały czas "powiedział, wstał, odparł, ruszył ręką", a jednocześnie nie wskazywał, do którego bohatera się to odnosi, to czytelnik bardzo łatwo może się zgubić. Inna sprawa, to niejednoznaczność podmiotów. Pamiętam przypadek, kiedy zaraz na początku książki natrafiłem na złożone stwierdzenie typu "właścicielka płomienistego końskiego ogona" i zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem na scenie nie pojawiła się właśnie nowa postać, mimo że określenie dotyczyło oczywiście głównej bohaterki i jednocześnie jedynej kobiety na scenie. Pomijam konsternację związaną ze skojarzeniami wywołanymi przez "właścicielkę" (skąd ona to ma?), "płomienistego" (co się pali?), "końskiego" (koń akurat w scenie był) i "ogona" (skąd nagłe skupienie uwagi na ogonie?). Zawiłe określenia OK, ale jedynie w wyraźnie zaznaczonym opisie (TERAZ NIC SIĘ NIE DZIEJE, BĘDĘ OPISYWAŁ SYTUACJĘ), a nie w trakcie wartkiej akcji czy dialogu. Takie coś to zwykłe grafomaństwo, kiedy nie wie się, czym zapełnić tekst. Żeby uniknąć takich nieprzyjemności staram się najpierw wprowadzić zestaw nazw (najlepiej w formie opisu), które odnosić mogą się tylko do jednej postaci w danej scenie, na przykład (autentyczny wyciąg z mojego tekstu): "karczmarz, gospodarz, szynkarz, brodacz, tłuścioch, grubas, spaślak" lub "goniec, chłopak, młodzieniec, blondas, przybysz, chudzielec". Nietrudno jest stworzyć opis (wystarczy jedno zdanie), który sprawi, że czytelnik będzie mógł z łatwością dopasować dany wyraz do jednej i tylko jednej postaci, a więc nie będzie miejsca na konsternację. Jeśli natomiast któregoś z nich nagle nazwałbym "Somalijczykiem", jednocześnie nie wskazując wcześniej, który z nich pochodzi z Somalii, to niestety czytelnik mógłby się już zgubić. Ja wiem, który pochodzi z Somalii, czytelnik nie. Ja na miejscu czytelnika cofnąłbym się nieco w tekście, żeby sprawdzić, czy faktycznie taka informacja nie pojawiła się wcześniej, ale w ten sposób po prostu przerwałbym wątek i akcja nie byłaby już taka wartka. Moim podstawowym celem jest więc sprawienie, żeby panujące w danym momencie napięcie nie było przez żaden czynnik zakłócane, i żeby akcja mogła toczyć się dalej. Przykładam więc uwagę bardziej do fabuły niż do opisów.
O teoretycznej stronie pisania z chęcią porozmawiam.