Muszę szczerze przyznać, że czytając książkę wyobrażałem sobie to dramatyczniej, bardziej żywo (żywo? nie wiem, brak mi słów na opis), no, lepiej. Spodziewałem się ciut więcej.
Ja na początku nie ogarnąłem, co się dzieje, a akcja wydawała mi się raczej dosyć dynamiczna. A scena z przebijaniem brzucha nowej królowej północy była... cóż... niespodziewana i raczej tylko popędziła akcję (czytaj - wgniotła mnie w fotel).
Spodziewałem się ciut więcej.
Wut? Dla mnie to było za dużo ;d
nie w sumie zakończenie odcinka się nie podobało, bo takie jakieś drętwe było. I nie ogarnąłem czemu tam nie było żadnej reakcji bohaterów. Rozumiem zaskoczenie, rany itp, ale żeby aktor stał przez "pare minut" i wręcz czekał na to, żeby mu poderżnęli gardło czy przebili go mieczykiem ?
Nie wiem, ja oglądając nie miałem takiego odczucia, wszystko działo się dosyć szybko.
I zamiast np próbować zabić Freya to Starkowa podcina gardło bogu ducha winnej dziewczynie ?
Hmm... No ja myślałem, że ona rzuci się na niego i w ostateczności on też zginie...
Ale odcinek sam w sobie spoko, jak i wszystkie dotychczasowe odcinki
No właśnie jak dla mnie ostatnie odcinki były raczej słabe, a ten był takim skokiem na wykresie epickości.
Mnie tam ciekawi, czemu cała armia Starków w ogóle nie zareagowała Brama w końcu była otwarta.
Wątpię, żeby armia ogarniała co się dzieję na królewskiej uczcie, zwłaszcza, że była pijana i zajęta czymś innym ;d