do jakiejś tam elity nie należę i pewnie nie będę należał.
To się ciesz. To mroczne i okrutne miejsce które cię zasysa, uzależnia i od którego trudno się uwolnić, a krótkotrwały przestój wymiany myśli powoduje, że zaczynasz snuć prowokacje. Twój ateizm przeistacza się z wolna w samorzutne dissy na kościół oraz rząd. Stajesz się dziwką propsową, a niechęć do autorów notorycznie powtarzanych na forum tematów rzutuje napastliwymi wizjami o dyktatorskich rządach banowego terroru. Marzysz o dniu w którym na forum będzie całkowicie zabroniona rozmowa w temacie problematyka, a karą za nią byłby ban. O dniu, w którym userzy jak szczury muszą przemykać od tematu do tematu. W końcu samo forum już ci nie wystarcza, frustracje wyładowujesz na tych wszystkich, których zdążyłeś w życiu znienawidzić. Napierdalasz kostką chodnikową dresów spod klatki, szczujesz psem osoby starsze, wyzywasz studentów piszących po ławkach. Uczysz się jebanej matmy i nie możesz się skupić bo masz ochotę kogoś zajebać. Ostatkami sił się wstrzymujesz i znów wylewasz frustracje na forum.