W swoich podróżach dotarłem już do Khorinis. I w sumie jest całkiem miło. Modyfikacja ma swoje wady - mniejsze i większe. Z tych mniejszych to na pewno za duży świat. Co prawda, nie trzeba całości zwiedzać, ale myślę, że bardziej "skondensowany" kontent byłby milszy w odbiorze. Poza tym sztuczne wydłużanie i tak już długiej rozgrywki. Tutaj wymienić warto pływanie między naszym okrętem a napotkanym statkiem kupieckim. Raz zapytać o lekarstwo, potem po składnik do lekarstwa a potem znowu, bo trzeba nam porady, co czynić jak kapitan nie chce współpracować. Radą na to ostatnie jest zagadanie do załogi, na co sami nie możemy wpaść, bo szeregowi żołnierze w marynarce Myrtany mają zabronione myśleć.
Na Khorinis nastąpił pewien przełom, chwila zawahania. Gritta i jej hydrofobia. Normalnie wziąłbym, panie kochany i ten tego... Lagą w czerep, szmata w mordę, liną pętamy i spławiamy jak kłodę - naturalnie nie chodzi o okrucieństwo a o ciszę podczas przeprawy obok orków. Niemniej oczywiście, bieg przez oblężone miasto oraz łuczniczo-kusznicze stanowiska ckm'ów to genialna alternatywa dla przepłynięcia kilkunastu metrów. Ktoś kto stwierdził, że to przejdzie jako logiczny pomysł (nawet w grze) miał chyba gorszy dzień. No ale poza tym Khorinis jest całkiem przyjemne.
Swoją drogą... Gildia Złodziei ma jakieś alternatywy czy może rezygnacja w członkostwie pozbawi mnie części zabawy? Bo ten, na kontent to ja jestem łasy. Mmmm... pedeki.