Obejrzałem wczoraj Django, niesamowite widowisko

Jeden z najlepszych filmów, jakie dane mi było w ostatnich czasach obejrzeć - pewnie przejdzie do klasyki. Medal dla Christopha Waltza, który wskoczył w buty dr. Kinga Schultza. Wyobraźcie sobie rolę Hansa z Bękartów Wojny, tylko taką, dla której jest znacznie więcej miejsca w scenariuszu.
Ten zresztą jest przesiąknięty świetnymi dialogami i barwnymi postaciami, odgrywającymi genialne sceny. Ogółem widzi mi się, że film dostanie za niego sporo nagród
Rozczarowało mnie tylko zakończenie... film cały czas miał rozmach i spodziewałem się czegoś, co by nadal siedziało w mojej głowie po wyjściu z kina.
Na osobną uwagę zasługuje też montaż, dorzucającymi od czasu do czasu staroświeckimi metodami - szybkie, płynne przybliżenia, sposób przedstawienia sytuacji za pomocą napisów ze starych westernów.
Ścieżka dźwiękowa świetnie wpasowana w film i otoczkę... poza wstawkami murzyńskiego rapu, psuło mi to klimat niemiłosiernie.
Podsumowując: nie żałujcie kasy na kino