Właśnie skończyłem grać w Age of Conan (po 4 crushu kurde). Wczoraj dobiłem do gildii (chyba 2 najlepszej na serwie, nie wiem dlaczego mnie przygarnęli, pewnie z litości), no i wymóg to TS (dla niekumatych, co nie nołlajfią to TeamSpeak do komunikacji głosowej i podsłuchiwania chwil uniesień ludzi z party jak coś wydropią, albo jak ich mama wpadnie do pokoju i się na nich drze, etc.). Odpaliłem, zalogowałem się i... kurde opadły mnie czarne myśli. Gadałem i nasłuchiwałem ludzi grających w mmo i chyba znowu dam sobie z tym siana. Masakra, oni nie widzą świata poza tym nołlajfieniem. Koleś zapierdziela w KFC, przychodzi z roboty, jest 22, siada do kompa i łupie. Aż mi głupio było jak słuchałem ich wynurzeń na temat jak zabić smoka co jakieś demoniczne pociski napierdala za 12k (Cytat: No wiesz on kurde na strzała pół party nam rozmontował, mówię ci szok totalny, pół party! Czaisz?. Drugi kolo: No to konkretnie... Czekaj, żona chrapie, zamknę drzwi do sypialni bo jeszcze zacznie bąki puszczać... - kurde prawie jak bash, tylko w realu), że jak skrzydłami macha to trzeba spierdalać, jak coś tam rzuca to ktoś tam musi rzucić coś tam, żeby mu przerwać, etc. Ja tu nieśmiało proszę o pomoc w zgarnięciu itemów z jakiegoś q, a tu mi się zwala dwóch na 80lvl i zaczynają mnie indoktrynować: a czy nie jestem dziewczyną (no chwilę mi zajęło, zanim odpowiedziałem, oczywiście zgodnie z prawdą
), ile mam lat (uwaga - jeden z nich był - o zgrozo - ode mnie starszy!), dlaczego gram zdobywcą (bo kurwa ma dwa żelastwa i tak fajnie nimi napierdala - znaczy odpowiedziałem, że lubię podczas gry patrzeć na owłosione, męskie torsy, czym ich o dziwo nie zniechęciłem, a wprost przeciwnie!), co robię w realu (szybko rozejrzałem się czy żona nie nasłuchuje i pojechałem, że jestem księdzem, oni w brecht, ale nie drążyli tematu. Znowu się zdziwiłem - czyżby to kurde normalka była, że klechy rypią w mmo po nocach?! Że kurde moja kasa z tacy idzie na abonament i itemy na allego?!), później pytali o kompa (nasłuchałem się jakie to stery trzeba mieć, jakie ustawienia na moim kompie, ile % mocy procka zwalnia rasowy SB w porównaniu ze zintegrowaną muzą, etc.), jeden mieszkał w akademiku, akurat ktoś skądś wrócił i zaczął po nim jechać dość konkretnie, później go czymś rzucił i wtedy na szczęście miałem crush (kurwa tego płaszcza z epika jednak nie zdobyłem - w końcu jutro też jest noc...).
Gdzie się podziały te czasy romantycznego expienia w L2 z kazzem (którego avatarem była nastoletnia krasnoludka z majtkami na wierzchu - no w końcu w każdym drzemią demony podświadomych pragnień...), z drowem (co mi dooma nie chciał oddać), z averem (co już wtedy coś mówił o jakiejś wyższej szkole katolickiej czy historii), orkiem (co dla odmiany biegał... orkiem z jakimiś kółeczkami w rękach ala księżniczka Xena), czy Bri (która miała faceta idiotę, ale zajebista z niej była babka). Lataliśmy jak pierdoły, w sumie nie wiadomo po co razem, robiliśmy dobre wrażenie, że niby wiemy o co chodzi (na szczęście L2 nie jest zbyt skomplikowane). Raz się wybraliśmy na jakiegoś moba razem (podjarany aver chyba go gdzieś znalazł, jakaś przerośnięta pantera - no z niej to na pewno coś fajnego i dużego wypadnie! - kupy chyba nie miał na myśli...). Tłuczemy go i nic, on nas zamraża. Później ktoś się dowiedział, że chyba levele mieliśmy za niskie, czy za wysokie, już nie pamiętam.
Ogólnie szkoda mi ludzi, którzy na mmo tracą tyle czasu (ja gram po rocznej przerwie jakiś tydzień znowu, pewnie za kilka dni znowu mi przejdzie jak z reguły bywa - wcale się nie usprawiedliwiam
), do tego nie widzą w życiu nic ciekawszego do roboty (o zgrozo! choć z drugiej strony, już chyba lepiej nołlajfić niż tracić czas i mentalną siłę na to forum). Dziadki w moim wieku, które po nocach się nie szlajają i mają wmontowaną kontrolę rodzicielską jeszcze jakoś można zrozumieć, ale przed nastolatkami czy 20+ kurde całe życie otworem stoi (bez skojarzeń, w każdym razie tych pedalskich). Nawet ja wtedy używałem ile wlezie (przez co wtopiłem dzienne studia po 4 miechach, ale to inna historia, do tego dużo weselsza). Masakra, jutro im powiem, że mi mikrofon padł i wyłączę TS. W sumie w AoC gram bo dość fajna gierka - q nie są wszystkie aż tak szablonowe, ciekawe realia (w końcu to stary pierdziel Conan),nie tak kolorowo jak WoW no i jakoś mniej dzieciarów/noobów/dzieci neo, etc. Całkiem przyjemnie się gra, taka miła odskocznia od stresu codziennego, którego ostatnio jakoś więcej. Ja oczywiście gram w przeświadczeniu, że to cRPG, tylko jakby w trybie multi (tak wiem, wiem...) no i łażę gdzie się da, robię wszystkie q, zwiedzam i zdobywam tajemną wiedzę o przeszłości mojego herosa (nawet Gothic 1 był chyba ambitniejszy pod względem "warstwy" fabularnej).
Reasumując: nie traćcie czasu na gry MMO! Lepiej już nawet się uczyć, czy iść na KUL. Życie kurde za szybko przemija, żeby rozmieniać je na jakieś żetony do MMO
ps. nikt nie musi tu pisać, wzięło mnie na przemyślenia i tyle. I chyba poczułem się lepiej. A klient akurat skończył weryfikować bazę danych...