Dobra... zmiękłem :blink: Przyznam się, że bardzo nie podoba mi się fakt, że wszystko zaczyna się układać w spójną całość
PS.
Komuś już mówiłem, że zakończenie tego roku będzie niezwykle perfidne
EDIT, teraz w skrócie opiszę dlaczego zmiękłem...
2008 – Lokalny konflikt na Półwyspie Indyjskim i związany z nim bezprecedensowy atak na cztery głowy rządów (można domniemywać, że chodzi o prezydentów), co w przyszłości stanie się jednym z mniej znaczących acz ważnych zwiastunów Trzeciej Wojny Światowej.
2010 – Trzecia Wojna Światowa, która rozpocznie się 10 listopada i zakończy w październiku, cztery lata później. Rozpocznie się dość typowo – od prowokacji i lokalnej wojny, gdzie zostanie użyta broń chemiczna (i/lub nuklearna).
2011 – W wyniku opadu radioaktywnego północna półkula Ziemi będzie niemal pozbawiona fauny i flory. Wrogowie (niektóre tłumaczenia mówią – “wrogowie ze wschodu”) zaczną chemiczną wojnę przeciwko pozostającym przy życiu Europejczykom.
2014 – Większość ludzi (na półkuli północnej) zginie w wyniku raka i innych chorób skóry spowodowanych napromieniowaniem i chemikaliami.
2016 – Europa prawie w całości wyludniona.
2008 - lokalny konflikt (zapewne chodzi o testy
nuklearne korei północnej, które faktycznie miały miejsce - choć to raczej konflikt polityczny
10/23 listopada - jest

korea ostrzelała koree, amerykańskie dupowłazy polazły na pomoc
moja wizja:
Ameryka pomaga demokratycznej koreii, Chiny sprzymierzają się z komunistyczną koreą północną - następuje walka między mocarstwami. Sojusze pociągają za sobą kraje europejskie, Ameryka się wycofuje a my zostajemy sami naprzeciw "armii wschodu" - przez co europa jest niszczona.