dzisiaj wróciłem ze szkoły, przespałem dwie godziny (bo przez szkołę śpię teraz po 3-4 i muszę sobie po południu odbijać w wolnym czasie) i pewnie znowu będę siedział do 2 albo 3 w nocy. w piątek wieczorem aikido, więc nic nie zrobię poza odrobieniem lekcji (pewnie nie wszystkich), jeśli dojdzie mundur to w niedzielę pójdę do lasu jako asgej na większość dnia i pozostanie wolna tylko sobota. oczywiście w sobotę mamy w szkole dodatkową matematykę, więc nie taka wolna ona. w przyszłym tygodniu zmienia się plan i nikt go nie zna, więc nauczyciele zapowiadają klasówki i ich nie zapisują w dzienniku. nie chcą uwierzyć, że mamy już ich tyle ile mamy, i dokładają kolejne - z 6-7 już ich spokojnie jest, ale mamy jeszcze jeden dzień do końca tygodnia, więc pewnie coś wymyślą. tak więc - cały wolny czas będę się przygotowywał do nich, a nie do matury. nic wolnego czasu córka rybaka mać. no i 50 wersów pana tadeusza opisu przyrody, bo mi to będzie w życiu potrzebne.
aha, byłbym zapomniał. ja tyle śpię dzięki samemu odrabianiu prac domowych. nie uczę się nawet, bo nie ma kiedy - oczywiście ważniejsze jest od tego przepisywanie książek do zeszytu.
nie będę więcej pisał, bo muszę robić francuski, a i tak nie pamiętam co już napisałem, a co jeszcze nie. pierdolę system, przetrwam do wakacji, pouczę się, wypierdolę z kloaki i będę się z was śmiał szorując kible w kabinie obok szorującego klopa krzysia. ave