Moim zdaniem w dzisiejszych czasach, szeroko pojęta edukacja jest dosyć nietrafiona. Szkoła zamiast skupić się na konkretach traktuje wszystkich równo co jest paradoksem, bo każdy człowiek rodzi z różnymi zdolnościami i różnym poziomem inteligencji. Żyjemy w XXI wieku a czasem wydaje mi się że nic się nie zmieniło od czasów średniowiecza. Oczywiste jest że każdy w różnym tempie zdobywa wiedzę, jedni szybciej drudzy wolniej dlatego nie widzę sensu w trzymaniu wszystkich ludzi razem w zatłoczonych klasach, powyżej gimnazjum (bo jakieś ogólne wykształcenie musi mieć każdy bo inaczej mielibyśmy społeczeństwo idiotów), ale później - uczysz się w szkole prywatnej, publicznej, sam w domu... mamy na to wyjebane - jeżeli zdasz maturę w wieku 15-16 lat to ok... jesteś zdolny, nikt cie w świecie nie hamuje; w wieku 30 lat - też ok, taki papierek daje gwarancje że coś tam umiesz i łatwiej będzie ci znaleźć pracę.
Obecnie jest za dużo tego szkolnego syfu, niektórzy mówią że szkoła, ma nie tylko uczyć, ale też wychowywać młodych ludzi do działania w grupie ble ble ble... do tego jest najwyżej przedszkole i podstawówka, bo dzisiejsza szkoła na pewno nie uczy ludzi jak radzić sobie w dorosłym życiu, dlatego skoro tego nie potrafi, to niech przynajmniej nie zabiera ludziom czasu. Potem są takie historie, że człowiek po studiach nie potrafi wypełnić pitu itd, albo w ogóle ląduje w mcdonaldzie
