Wszystko co legendarne i na swój sposób ikoniczne ma wokół siebie różne rzesze fanów. Nie tyczy się to tylko dżemu i flojdów. Mam znajomego, który analogicznie dorastał razem z dżemowcami, wychowywał się na tej muzyce no i ogólnie "zna ten klimat" i jego zdaniem jest to zwykła młodzieńcza fascynacja tymi czasami, że tak powiem stylem życia, próba naśladownictwa. Nie ma co jednak spinać dupki, z tego się wyrasta tak samo jak wyrasta się z długich włosów, chujowych koszulek z nazwami zespołów, glanów, szerokich spodni i irokezów.