A po co mają mnie brać

? Pomijając to że jest to w ogóle inny region polski, to jeszcze mam gdzie się strzelać na satysfakcjonującym poziomie. Zechcę większych wrażeń to pojadę na ogólnopolski zlot gdzie być może nie będzie takiego budżetu, bankierów w restauracjach zaś ilość sprzętu ciężkiego będzie nieporównywalna z ilością osób.
Szamę i koja na milsimach to się robi pod niebem i jest to bardzo klimatyczna część całej rozgrywki, wystawia się warty i w ogóle a nie pakuje zabawki i spierdala na bankiet do hotelu czy gdzieśtam.
To przecież nie obóz przetrwania, a zabawa elektrykami
I tu się Gother mylisz, bo ta zabawa z reguły na takich spotkaniach ma jak najbardziej przypominać realne działania paramilitarne. Często jedyną różnicą jest rodzaj amunicji i brak prawdziwej śmierci, choć ludzie po trafieniu wypadają na zawsze bądź trafiają na szpital. To jest połączenia ASG i survivalu, często wymagające dużych umiejętności i zaangażowania od samego uczestnika. Właśnie to różni ten typ airsoftu od przeciętnych jebanek w weekendy na starej budowie czy innej łące.
Lepszy hamburger czy zalewajka w takiej Jagience niż brudna, obsmolona kiełbacha.
I to jest właśnie element tego "snobizmu". Skoro ktoś jest wczuty i jedzie na imprezę o takim rozmachu to frajdą dla niego będzie stanie pół nocy na warcie czy spanie w rowie po zjedzeniu osmolonej, brudnej kiełbasy bo po prostu jego hobby polega na odgrywaniu roli żołnierza. Lubi to robić w w każdym calu i sprawia mu to frajdę. To nie tylko strzelanie i leżenie pod drzewkiem. Taki realistyczny wypad to ogromna frajda

.