Pragnąłbym zaprezentować swoje pierwsze opowadanie, nad ktorym spędziłem więcej czasu, niż 10 min. Miłego czytania.
Szósty dzień, stali w tym samym miejscu, czekając na cud...
-Kończą nam się zapasy, obóz leży w gruzach, nie mamy prawie nic... - Stwierdził zaniepokojony Lan. Wojownik ubrany w zniszczony, skórzany pancerz.
-Ktoś musi iść coś upolować! - odparł Klotaks, poczym spojrzał na Neka.
-Dobra, dobra, znowu ja, ehh... - Powiedziawszy to, Nek wstał, zabrał swój, dębowy łuk, krótki miecz, który jeszcze dostał za młodu, sam nie wie od kogo...
***
Po krótkiej tułaczce po lesie, Nek zauważył niewielkie stado zwierząt, wyglądały niemalże jak do wilki. Ale to nie były one, W ich przerażających oczach było widać złość i nienawiść, silne, bestie, rządne śmierci wszystkiego, co im wejdzie w drogę. Jedna z nich pokryta częściowo łuskami, największa z grupy, spojrzała na bohatera, czekając cierpliwie na jego ruch. Nek wahał się chwilę, co zrobić, strzelić czy nie... /Hmm, wole nie ryzykować/ pomyślał wojownik. Bestia nie wytrzymała i rzuciła się na myśliwego, wraz z innymi. Nek zaczął uciekać w stronę przyjaciół. Bestie tuż biegły za nim. Dzięki swojemu lekkiemu pancerzowi mógł zręcznie poruszać się między drzewami i zaroślami. Trafił z powrotem do pozostałości po obozie, gdzie przy ognisku rozmawiało dwóch wojowników. Usłyszeli krzyk Neka. Myśliwi rzucili się od razu na ratunek, mając w rękach miecze wykute własnoręcznie, które nie należały to najlepszych. Lan wziął na siebie jedną z czterech bestii. Stworzenie rzuciło się na Lana, lecz zręczny wojownik odskoczył, po czym zadał 2 śmiertelne ciosy zwierzęciu, łamiąc mu żebra. Klotaksowi przypadło walczyć z dwoma potworami. Był to bardzo dobry wojownik, najlepszy z całej trójki. Rzucił się na bestię odcinając jej przednie kończyny. druga zaś, raniła go w udo. Oszołomiony bólem, cofnął się trochę, bestia rzuciła się na niego, ten znowu odskoczył, spojrzał bestii w oczy, było widać w nich nienawiść. Po krótkiej chwili została powalona przez Lana, uderzeniem w czaszkę. Obaj rzucili się na pomoc Nekowi, który stał pod kamienną ścianą. Chroniony tylko kilku letnim mieczem, i nie najlepszym pancerzu, częściowo wykonanym z łusek. Był to największy ze stada potwór, pokryty na grzbiecie łuskami, których nie dało się przebić zwykłym ostrzem. Silne uderzenie w nie, pozwalało oszołomić bestię na krótki czas. Tak też zrobił Lan, podniósł miecz, trzymając go w obu dłoniach i ostatecznym wysiłkiem uderzył w grzbiet bestii, która się przewróciła. Ostatecznie Klotaks, wbił miecz w klatkę piersiową bestii i raniąc ją w samo serce.
***
- Co to do jasnej cholery było?! - Przeraźliwie zapytał Lan, Były wojownik w służbie króla, wysoki, w długich, jasnych włosach
- Skąd mam to wiedzieć, pierwszy raz to widzę na oczy. - Odpowiedział Nek.
- Rozpruwacz... - Zamruczał pod nosem Klotaks. Przed jego oczami wyobraźni pojawiały się obrazy z dzieciństwa. Widział tam swojego ojca, myśliwego, dzielnie walczącego z bestiami... Zwierząt było zbyt wiele, by mógł wygrać. Jego myśl przerwał Lan.
- Mówiłeś coś? - Zwrócił się Klotaksa, Lan.
- Nie, nie, tak tylko mi się wyrwało. - Odparł Wojownik.
- Przynamniej mamy co jeść, na kilka dni. Powinniśmy się stąd wynieść, i tak już tego miejsca nie odbudujemy. - Stwierdził Nek.
- Możemy wyruszyć i przenocujemy w tawernie, to jakieś 3 mile stąd - Zaproponował Lan.
Tak też uczynili, udali się w stronę tawerny. Dotarli do małego, opuszczonego obozu myśliwych.
- Musimy tu przenocować, do tawerny jeszcze 2 mile, ale jest już ciemno, a tutaj jest bardzo dobre miejsce. - Powiedział wojownik w jasnych, długich włosach.
- Nie traćmy czasu, w nocy może nam się coś stać, za 3 godzinki powinniśmy już być w tawernie! - Postawił się Klotaks.
- Słuchaj, ja nie mam zamiaru w środku nocy chodzić po lesie, pełnym zwierząt, sam widziałeś jakich. Tutaj wydaje się być bezpiecznie. Zostajemy tu i koniec tematu! - Wyskoczył Lan.
- Ech... Z Tobą to jak zwykle nie idzie się dogadać, ale dobrze, zostaniemy tutaj. - Poddał się Klotaks.
Nek i Lan złożyli broń, położyli się i zasnęli w mgnieniu oka. A Klotaks siedział oparty o drzewo i przyglądał się księżycowi i gwiazdom wokoło niego. Wrócił do wspomnień, Widział swojego ojca, rozpruwanego przez te bestie...
Zdanie kilku osób juz znam, czas na resztę.