Seria Dark Souls 170331 728

O temacie

Autor Anonymized

Zaczęty 31.10.2013 roku

Wyświetleń 170331

Odpowiedzi 728

PanPink

PanPink

Użytkownicy
posty37
Propsy50
ProfesjaNierób
  • Użytkownicy

PanPink

Seria Dark Souls
#720 2019-02-01, 00:10(Ostatnia zmiana: 2019-02-01, 00:19)
No, w kilku grach tak było, ze robiliśmy całą robotę, a później ktoś odbierał nam nasze zasługi albo w ostatniej chwili wykazywał się bohaterstwem jak ten cały Martin z Obliviona. Ale swoją drogą fajny motyw, kiedy slyszymy o Artoriasie, jego dokonaniach, a poźniej okazuje się, że tak naprawdę to nasze zasługi.

Ale do rzeczy. Dark Souls wreszcie ukonczony! To była długa przygoda jeśli liczyc czas kiedy zagrałem po raz pierwszy a było to jakos w sierpniu 2015 roku. Poźniej zacząlem grać w Wieśka 3 i odstawiłem DkS w którym doszedłem jakoś do Blightown. Kilka lat minęło zanim zdecydowałem się wrócić ale oczywiście nie było sensu probować kontynować, lepiej było zaczać od nowa. Dzisiaj przeszedłem praktycznie całe Demoniczne Ruiny, Lost Izalith i ostatniego bossa. Czyli pokonalem 4 bossów, bo Nieustanne Wyładowanie czy jak on się nazywał, pokonałem już dawno temu, po tym jak zabiłem w drugi dzwon. Swoją droga był to jeden z nielicznych bossów, ktorych pokonałem za pierwszym razem. Choć w sumie, gdyby tak to podliczyć to wcale jakoś mało ich nie było, bo o ile pamiętam to za pierwszym razem pokonałem Demona Azylu, Taurusa, Ziewającego Smoka, Strażnika Sanktuarium, Księżycowego Motyla, Pinwheela, Priscillę, Demonów Firesage i Stonogę. Przyznam, że przedostatnia lokacja troche zaczęła mnie wkurzac. Te całe Lost Izalith przeładowane było potworami, poza tym postac zahaczała się o niewidzialne ściany, korzenie, nawet na schodach potrafiła się zaciąć. Szkoda ze wątku cebulowego rycerza nie udało mi się doprowadzić do szczęśliwego końca. Niestety nie spodziewałem się że te galaretowate potworki będą takie silne. Jesli chodzi o Łoże Chaosu to sam boss jest oczywiście na jeden cios, sposobu na jego pokonanie też od razu się domysliłem, ale niestety kilka razy trzeba było zginąć. Nie wiem czy jest możliwe pokonanie go za pierwszym razem, bo podłoga się zapada, korzenie blokują drogę. Na szczęście w tej walce nie trzeba robic wszystkiego od nowa ale i tak samo dostanie się do niego to nie lada sztuka kiedy jednym ciosem może cie zepchnąc w przepaść.

Ostatni boss, Gwyn też łatwy nie jest i dobrze. Najbardziej mnie wkurzalo to, ze ci czarni rycerze po drodze do niego się odradzali, no i sama droga była dość długa i żmudna. Później nawet z nimi nie walczylem tylko omijałem. Przebierałem się w różne pancerze od Szkarłatnych Szat w których przeszedłem niemalze całą grę, przez zbroję Havela, ale ostatecznie udało mi się wygrać w zbroi Tarkusa. Głównie to była walka na przetrwanie, zużyłem wszystkie 20 mikstur. Zauważyłem, że w tej walce latwo popaść w wir ciągłego leczenia się, bo zanim wypijemy miksturę to Gwyn nas znowu zaatakuje, nie dość ze wchodzi na staminę to jeszcze sporo zdrowia zabiera, więc gdy się leczyłem to spamowałem przycisk i wypijałem 3 mikstury. Jakoś udało się wygrać mimo ze bylem lekko wstawiony po ćwiartce czystej. :D
 
Jeśli chodzi o zakończenie to wybrałem to najbardziej oczywiste zjednoczenie z ogniem. Po walce nie bardzo wiedziałem co robić,  w sumie to chciałem zostać Mrocznym Lordem ale nie bardzo wiedziałem jak to zrobić. Może wystarczylo po prostu wyjść z areny? Odruchowo zapaliłem ognisko i tak gra sie skończyła. Troszkę szkoda ze nie było outra w stylu intra, ale cóż. W NG+ jak kiedyś powrócę będzie mozna odkryc pozostałe smaczki, które pominąłem (przymierza, przedmioty) i przy okazji próbowac wymaksowac osiągnięcia. Juz nie będę czuć potrzeby parcia do przodu by wreszcie ukonczyc grę i będzie mozna pofarmić przydatne przedmioty czy składniki do ulepszania broni. Na razie jakos nie czuje potrzeby powrotu, może kiedyś zatęsknię za Lodran. Na razie czeka na mnie DkS 3, Bloodborne i DkS 2.

Swoją drogą ciekawa przygoda to byla, inna niż w typowych grach. DkS to taka mieszanka slashera, hack'n'slasha, action RPG połączona z nietypowym sposobem przedstawiania fabuły. Gre przeszedłem w niecałe 60 godzin na 90 levelu. Gralem piromantą, ale ostatecznie postawiłem na lekkie szaty i claymore, które sprawdzały się przez znakomitą większosc gry.
 
Może i ten sweter jest wieśniacki, ale taki właśnie ma być.

Simon Said

Simon Said

Moderator
Nilfgaard
posty6459
Propsy3027
ProfesjaTester
  • Moderator
  • Nilfgaard

Simon Said
Moderator

Seria Dark Souls
#721 2019-02-04, 18:57(Ostatnia zmiana: 2019-02-05, 09:33)
Okej, ja też mam dobrą nowinę: Dark Souls 2 po prawie dwóch latach od rozpoczęcia (oczywiście była długa przerwa w tym czasie) został ukończony. Na tym zapisie grę ukończyłem po 46 godzinach osiągając 148 poziom, nie wiem w sumie czy to dużo czy mało, ale tak jakoś wyszło. Grałem postacią lekko tankowatą, miałem sporo HP co zapewniało mi sporą przewagę w walce. Jeśli chodzi o wyposażenie to korzystałem z Drangleic Set ulepszony na którymś tam poziomie i z jakimś przygłupim hełmem. Walczyłem w zwarciu korzystając z bandyckiego topora +10 (nie śmiejcie się, tak jakoś wyszło), a co do pierścieni to miałem ten zwiększający HP, zadawane obrażenia, przychód z dusz i ochronę.

Jeśli chodzi o fabułę to moja bohaterka (jakżeby inaczej) tym razem nie podążała drogą zabijania każdej boskiej istoty. Szła na kompromisy, uzyskiwała pomoc od przedziwnych istot i choć popełniła jeden grzech czy dwa, spokojnie mogła żyć z czystym sumieniem. Jedynie żałuję kłótni ze strażnikiem umarłych na temat korzystania pochodni w grobowcach, co zakończyło się walką.

A skoro o walce mówimy to było spoko, widać usprawnienia względem jedynki, ale z drugiej strony nie da się oprzeć wrażeniu, że starcia z bossami były lepsze w jedynce... i to znacznie? Poważnie, część tutaj pojedynków wydawało mi się tak wtórnych do bólu, a część z kolei stworzonych bez większego pomysłu (Demon Pieśni).

Bardzo sobie chwalę multi w DS2. W Prepare to Die graczy było jakby mniej, a tutaj co chwilę kogoś wzywałem i sam byłem wzywany i pomagałem walczyć z bossami, jednocześnie ucząc się walki z nimi i zbierając dusze. Zdarzyło mi się również parę inwazji na moją osobę.

DLC nie robiłem, mogę w każdej chwili, bo NG+ nie zaczyna się z automatu, co jest spoko opcją, bo mogę dokończyć parę wątków teraz, jak np. Benharta z Jugo. No nic, zostawiam jeszcze zdjęcia stat i za dwa lata się widzimy przy DS3 XD

Oczywiście dziękuję @Ali G, @Aztek i @PanPink za okazaną pomoc.

 
http://chomikuj.pl/gothicwarrior

https://www.youtube.com/watch?v=UCMTYnPVyFu



Anonymized

Anonymized

Użytkownicy
posty2957
Propsy6115
NagrodyV
Profesjabrak
  • Użytkownicy
 

PanPink

PanPink

Użytkownicy
posty37
Propsy50
ProfesjaNierób
  • Użytkownicy
Niezłe staty albo w DkS 2 zdobywa się tak szybko levele albo nieźle przyfarmiłeś. :D Ja w trojce po 30 godzinach mam jakoś 61 level.
 
Może i ten sweter jest wieśniacki, ale taki właśnie ma być.

Simon Said

Simon Said

Moderator
Nilfgaard
posty6459
Propsy3027
ProfesjaTester
  • Moderator
  • Nilfgaard
W sumie trudno mi powiedzieć. Nie farmiłem jakoś specjalnie, szczerze moim celem było po prostu dotarcie do końca danego etapu XD Już bardziej mi się zdarzyło przy jedynce, a tam tylko 98 poziom, więc raczej obstawiam, że po prostu można.
 
http://chomikuj.pl/gothicwarrior

https://www.youtube.com/watch?v=UCMTYnPVyFu



Simon Said

Simon Said

Moderator
Nilfgaard
posty6459
Propsy3027
ProfesjaTester
  • Moderator
  • Nilfgaard
Uznałem, że w sumie mogę trochę jeszcze pograć, rezultatem czego było zdobycie sporej ilości achivków (mam ich ponad 80% aktualnie). Łatwo jeszcze mogę zdobyć jeden związany z zabiciem Vendricka, aczkolwiek chciałbym przedtem wykonać misje z DLC, by w pełni wykorzystać jego wątek fabularny. Zdecydowałem się również do walki z nim zdobyć wszystkie dusze olbrzyma (łącznie jest ich 5 na całą grę) i osłabiają go. Jedną z tych dusz miał Ancient Dragon i... XD. Generalnie walczyłem z nim przez parę godzin i jak uważam Soulsy za w miarę uczciwą grę, ten boss, nawet jeśli opcjonalny, kompletnie nie ma w sobie nic z uczciwego traktowania gracza. Smok generalnie zawsze ma Cię na 1-2 strzały, a czasami nawet jak uciekniesz od jego płomienia to Cię trafia. Najzabawniejsze jest, gdy smok powali Cię ogniem i jednocześnie wyląduje sobie tam, gdzie dokładnie Cię powalił, więc instadeath XD. Koniec końców, chwilę temu go pokonałem, ale bez jaj. Poszperałem również trochę po pierwszej lokacji z DLC i tak trochę zwątpiłem, bo poziom przeciwników jest absurdalny, zważywszy na moją postać :O
EDIT: Swoją drogą nie spodziewałem się, że najlepszą taktyką na Ancient Dragona jest bieganie nago XD
 
http://chomikuj.pl/gothicwarrior

https://www.youtube.com/watch?v=UCMTYnPVyFu



Ekse

Ekse

Użytkownicy
posty10
Propsy1
Profesjabrak
  • Użytkownicy
Ancient Dragon jest mocny, ale nie trudny. Ja zawsze z nim walczę według pewnego schematu i rzadko kiedy umieram. Nawet kiedy pierwszy raz przechodziłem grę więcej trudności sprawiła mi droga do bossa niż sama walka z nim. xD
A co do DLC to faktycznie prawda. Ciężko się trochę walczy z kilkoma soldierami z Sunken Kinga naraz gdy się nie ma GS'a. xD
 

Simon Said

Simon Said

Moderator
Nilfgaard
posty6459
Propsy3027
ProfesjaTester
  • Moderator
  • Nilfgaard
I tak odświeżę trochę temat (ostatni post ma ponad rok) i pochwalę się przejściem trzeciej odsłony z dodatkami. Ostatnio była przecena, więc kupiłem i choć jedynka chyba ciągle będzie moją ulubioną częścią to nie da się zaprzeczyć, że trójka jest tą najbardziej dopracowaną. Generalnie przerzuciłem się też na pada i różnica w odbiorze rozgrywki jest  olbrzymia, widać że From Software nie umie w klawiatury. Skończyłem ze 126 poziomie, zabijając wszystkich opcjonalnych bossów, DLC wykonując po zabiciu Zbroi Zabójcy Smoków, więc Archiwa, Szczyt Arcysmoków i końcówkę już wyczyściłem mocno dopakowaną postacią. Korzystałem z zestawu Żelaznej Zbroi Zabójcy Smoków (z DLC), ognistego miecza lothric +10 i biało-czerwoną tarczą +10 (bonus do regeneracji HP, przez większość czasu nie używałem jej później). O wiele mi się bardziej podobali bossowie w stosunku do drugiej części, był tutaj większy pomysł  na nie. Część pokonałem sam, część wzywając graczy. Generalnie w tej części po raz pierwszy byłem tak aktywnie nastawiony na pomaganie graczom, co zaowocowało maksymalnemu oddaniu przymierzu (praise the sun). Swoją postać opierałem na dużej liczbie HP, sile i wytrzymałości (miałem trochę punktów w udźwig i zręczność), no i dość przyjemnie przeszedłem do samego końca. Całość rozgrywki zajęła mi 65 godzin.
 
http://chomikuj.pl/gothicwarrior

https://www.youtube.com/watch?v=UCMTYnPVyFu



UrizielX

UrizielX

Użytkownicy
Kolekcjoner dusz
posty42
Propsy20
ProfesjaGracz
  • Użytkownicy
  • Kolekcjoner dusz
Ja zaś mogę się pochwalić, że jako pierwsze Soulsy przeszedłem część trzecią, przynajmniej podstawkę z AoA, TRC zostawiam sobie na później, troszkę zmęczenie samą grą, a i chciałem najpierw ograć DS1, bo TRC to podobno masa smaczków z pierwszych Soulsów właśnie.
Generalnie DS3 było przyjemne i nie stanowiło wielkiego problemu. Większość bossów zaciukałem za pierwszym, albo drugim razem, choć zdarzyli się tacy, co zabili mnie troszkę więcej razy (NK, Friede [w drugiej fazie dodam], Lorian i Lothric). Jako że nie lubię patrzeć na poradniki, mój build na początku był typowym "na siłę", z tarczą i Broadswordem, potem przerzuciłem się na Refined Lothric Knight Sword pakując punkty na równi w STR i DEX. Przy takim Pontiffie nauczyłem się w końcu parowania, co też mocno pomogło w grze, zapewne bez tej umiejętności byłoby trudniej, w szczególności z takim Pontiffem właśnie czy Champion Gundyrem. Jeśli chodzi o zbroję to latałem sobie w tym, co mi się podobało, ale po zdobyciu Faraama głównie w tej. Niestety (a może na szczęście?) to gra, w której zbroja pomaga nieznacznie, więc jeśli jesteś dobry, to możesz równie dobrze latać nawet nago.
Potem zabrałem się za jedynkę i po doświadczeniu zdobytym w DS3, gra była jeszcze prostsza. Jedyny problem jaki miałem, to o wiele większy nacisk na obciążenie postaci, przez co całą grę jechałem na Ring of FaP i Havela, żeby mieć chociaż mid-rolla. Nie był to jakiś wielki problem, ale gra przez to wydaje się jeszcze mniej dynamiczna, bo i tak już taka jest. Jedynie Manus, Artorias, Kalameet czy Gwyn dają podobne wyzwanie/dynamizm co większość bossów w DS3, ale biorąc pod uwagę taką "ociężałość i toporność" postaci i systemu walki, są bardziej wymagający niż być powinni, jeśli zjadłeś zęby na trójce. Ogólnie jednak gra bardziej do mnie przemówiła, więcej jest eksploracji, dialogów (ciekawych w szczególności), fajnych historii czy lokacji. No i sam klimat. Grę ukończyłem oczywiście ponownie z tarczą, a że parowanie jest łatwiejsze niż w DS3, to wiele rodzajów przeciwników jest niczym więcej niż niuansem. Broń to halabarda +15 przy "środkowym końcu", tak jak w DS3 postarałem się pakować w STR i DEX po równo, mimo że dopiero przy końcówce się to udało, bo wracając do gry, widać było że wcześniej próbowałem pójść w czystą siłę.
No i teraz zostało mi DS2, od którego zacząłem. Ogólnie kolejność to: 30h w DS2, 30h w DS3, 30h w DS1, dokańczam DS3 z AoA, ostatnio dokańczam DS1 i teraz wracam do DS2.
Wrażenia raczej mniej pozytywne niż przy pierwszym kontakcie. Z tego co widzę leciałem ponownie czysto w siłę, a że DEX mam naprawdę mało, to już będę tak leciał dalej. Gra nie jest trudna jako tako z moim specyficznym sposobem grania (czyli powoli, wyciągając wrogów pojedynczo jeśli się da i sprawdzając jakie mają ataki, choć DS2 lubi rzucić w ciebie następną 3 wrogów z tyłka jak już walczysz z jednym). Mam jednak wrażenie z tyłu głowy, że czegoś po prostu brakuje. Co nie znaczy, że bawię się źle, po prostu.. Inaczej, takie mam wrażenie.
 


0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
0 użytkowników
Do góry