Mieszkałem dwa lata z japonistami. Z kumplem mieliśmy zawsze beke z każdego nowopoznanego słowa, w tym nasz klasyk - "citsu". Jeden z tych japonistów stawiał sobie za cel obejrzenie wszystkich anime jakie powstały, dlatego wiódł życie szczęśliwego brokuła - czasami nie mogłem zasnąć przez te piszczące, napastliwe i infantylne głosiki, które nawet w tych poważnych anime mnie doprowadzają do kurwicy. Nie rozumiem zafascynowania tą stylistyką, tymi małymi nosami i wielkimi oczyma, tym przerysowaniem, tymi kroplami nad łbami, j-rockiem, hentai i w ogóle japonią.
Nie potępiam oglądaczy tego gatuku, ale samego anime nie trawię i nikt mnie do tego nie namówi.