Nie wiem, ale właśnie sobie porównałem stopień 'wyjebania na wszystko, co dzieje się w tej robocie' faceta, który organizuje wyjazd na wypizdówek a gościa, który wybiera między ludźmi do firmy.
Obawiam się, że zdania rodzaju 'aj wery łont to si dat plejs' nie wystarczą. Szczególnie w krajach anglojęzycznych. Wyobraź sobie analogiczną sytuację, jesteś pracodawcą w polsce, przyjeżdża do ciebie nigga z harwardu i chce pracy, która wymaga niezłej znajomości polskiego. cytując klasyka telewizyjnego - 'będę go zjadł' - i nawet cytowanie prawdziwych klasyków w rodzimym narzeczu mu nie pomoże.