Stella Artois jest belgijska. To chyba najdroższe piwo jakie piłem tu w pubie - za 0,568l zapłaciłem 3,65 funta. Ciężko mi jednak powiedzieć czy jest cokolwiek lepsza niż inne tego typu.
Będąc w Polsce próbowałem paru niepasteryzowanych i były całkiem spoko - akurat niedawno otworzyli u nas w mieście sklep "Świat Piw". Piłem jedno miodowe i chciało mi się rzygać, ale to w sumie dlatego, że nie lubię miodu. Także kiedy spotkałem się z Cedriciem w Warszawie, kupiliśmy jakieś lokalne cuda, chyba Konstancin czy coś takiego:

Ostatnio kupiłem sobie na targu butelczynę lokalnie ważonego cidera i mimo że był kwaśny i wyraźnie walił alkoholem (7,5%), to kwrva, to był cider. Podobał mi się.
Poza tym jak jestem w pubach i widzę coś nowego/nieznanego, to staram się próbować. Pamiętam jak kiedyś tak przypadł mi do gusty Ansell's (z Birmingham), że wypiłem 6 pod rząd i śpiewałem z koleżankami Barbie Girl na karaoke

Chyba jednak najczęściej wybieranym przeze mnie piwem w pubach jest Guiness, potem Tetley's.