Co za problem, że ktoś nie ćwiczy? Można nawet na zwykły boks posparowac - to chyba dla nikogo nie problem?
To, że wiadomo jaki byłby wynik walki. On na walce się nie zna. To tak, jakby on zaciągnął Cię do laboratorium i wyzwał Cię na pojedynek przy badaniu jakichś pierdolonych grzybów. Nie znasz się na tym. Dałbyś radę? Tutaj też znamy wynik. Jeśli domagasz się honorowego rozstrzygnięcia sporu, musisz wybrać metodę optymalną dla Was obu. Dziedzinę, którą uprawiacie obaj. Wspomniałeś wcześniej, że uważasz siebie za osobę inteligentną. Jeśli nie masz gadanego w prawdziwym życiu, możesz mieć gadane na forum. Wiadomo, to nie to samo co stać z kimś twarzą w twarz, jednak tutaj masz czas do namysłu. Możesz wykorzystać swój intelekt i zmiażdżyć go w sposób czysto honorowy. Jeśli chcesz rozwiązywać konflikty przy pomocy pięści - nie ma problemu! Ale jak wspomniałem - jeden warunek. Twój przeciwnik też musi się zajmować walką. Inaczej po prostu honoru w tym nie ma.
I czemu miałbym go potem wysmiewac?
Chociaż wątpie, żeby ktoś taki jak Ty miał jakiekolwiek rekawice oprócz ogrodniczych.
Nie mówiłem o wyśmiewaniu po walce, tylko w dalszej części posta ;)
Załatwilibysmy sprawe na rekawice, on by skonczył marne prowo
Naprawdę myślisz, że danie komuś w mordę rozwiązuje konflikt? W gimnazjum nie raz zdarzało mi się napierdalać z innymi. A spory i tak ciągnęły się latami, nawet jeśli przeciwnik leżał pokonany.
i wysmiewanie sie ze mnie
Bez przesady. To tylko żarty, w dodatku śmieszne. Naprawdę przejmujesz się nimi tak bardzo? Ja bym na Twoim miejscu ciągnął zajebistą bekę z tego, co zobaczyłbym na zdjęciach

.
i koniec tematu - nie wracałbym do tego.
Czyli dałbyś w mordę i... tyle? Od poprzedniej sytuacji różniłoby się wszystko tylko tym, że obaj nabralibyście kontuzji, jeden co prawda mniejszej, drugi większej, ale bez siniaków by się nie obyło. Niby mała szansa, że coś się stanie, ale wypadki się zdarzają, jako fighter wiesz coś o tym. Jak mówiłem, sytuacja byłaby dalej taka sama. Równie dobrze można uzgodnić, że do sprawy się nie wraca i po prostu być konsekwentnym. Jeśli dasz komuś w mordę, to tak naprawdę i tak nie masz pewności, że przestanie sobie żartować, jeśli tego wcześniej nie uzgodnicie. Sam miałem taką sytuację pod koniec podstawówki (wiem, dziecinnie to brzmi, ale sytuacja naprawdę podobna, chociaż dotyczy gówniarzy). Koleś sobie ze mnie kpił, ładne parę razy dostał wpierdol, a po walce i poskarżeniu się każdemu, komu tylko się dało, robił to samo.
Myślisz, że z wczesniejszych przeciwnikow krece beke i ich wysmiewam? To sie pomyliles.
To nieporozumienie już wcześniej wyjaśniłem ;)