Ale wracając do tematu: nie chodziło mi o myszki z dziesięcioma przyciskami, które skaczą i piszczą na zawołanie. Po prostu za te 80zł dostajemy myszkę z dość dobrego materiału, jakości wykonania. Mamy taki przydatny bajer jak zmiana ciężaru, która tak jak materiał zwiększa komfort pracy. Jeszcze jakieś gumowe elementy, dzięki czemu może nam i spaść z biurka i nic się nie stanie. Nie zacina się, działa bezproblemowo. Noo.. i się nie psuje. Chyba że w chwili "szału" nurkujesz pod biurko i odłaczasz gryzonia, by następnie cisnąć go w ścianę. Wtedy to jest już problem ; )
To samo ma moje myszka za 20zł. Nie zauważyłem, aby jakość materiałów była jakaś odmienna. To nie technologia nasa i nikt z tym nie idzie na wojnę, aby typ kompozytu miał jakieś większe znaczenie.
Piraci gier też nie używają w celach komercyjnych, a jednak to komuś szkodzi.
A co wynosisz z ukończonej gry i co możesz dzięki niej zyskać? Niewiele, jeśli nie jesteś graczem profesjonalnym. Jeśli ktoś używa takiego adobe istnieje duże prawdopodobieństwo, że w przyszłości go zakupi bądź będzie pracował na takim w firmie, jako już wyszkolony pracownik którego nie trzeba uczyć softu od podstaw marnując na to czas i kasę tylko dlatego, że kiedyś postanowił być "idealistyczny" marnując tak naprawdę tylko czas swój oraz innych a przede wszystkim pieniądze.
więcej środków na ulepszenia można wydać.
Akurat adobe ma to w dupie, czy ty w domu masz piracką wersję czy nie bo ten typ klienta to nie jest ich target.
(mi wystarczy Gimp).
A mi nie wystarczy i nie widzę powodu dla którego miałbym się ograniczać ze względu na jakąś sztuczną szlachetność, która tak naprawdę na nic nie wpływa.
dlaczego obecne oprogramowania to przerost formy nad treścią? popatrzcie tylko na nieczytelnego jdownloadera, który jeszcze dwa lata temu był całkiem przejrzystym programem.
Bo programy typu winamp, gg już dawno osiągnęły swój jako taki szczyt funkcjonalności i naprawdę nie potrzebują niczego więcej bo spełniają pierwotne założenie. Ale nie, trzeba pakować serwisy, społeczność. nowe skiny, irytujące usługi które każdy ma w dupie i wiele innych. Ze wszystkimi tak jest, że gdy już stają się w miarę doskonałe to zaczyna się rżnięcie murzyna w kakaową jamę.
Tak samo z oprogramowaniem. Dajmy za przykład Office i OpenOffice - oba produkty umożliwiają stworzenie tego samego, tylko że w przypadku normalnego Office mamy wiele udogodnień
Dla mnie te "udogodnienia" to syf i jak nie lubię z definicji obydwu programów, to tak wybieram darmowego open offica bo mam w dupie pana pineskę i inne zajebiste usprawnienia czyniące ten program zabawkę dla autystycznych księgowych.
@DzikiBen: Ano, sumienie. Wyobraź sobie jakbyś to TY się czuł, jakby każdy korzystał z Twojej pracy, zainwestowanej kasy za darmo. Dość niefajne uczucie.
A ja miałbym to w dupie. Wiesz czemu? Bo takie rzeczy są wpisane w zawód. Nikt się nie łudzi, że gdy zrobi grę to wszyscy zgodnie i idealistycznie pójdą po nią do sklepu a nie na warez. Jeśli komuś to przeszkadza to niech nie robi gier. Niech się zajmie nie wiem, hodowlą motyli to może mu nie ukradną. To jest wliczone w koszta i jeśli sądzisz, że po premierze developerzy siedzą, płaczą w kocyk popijając melisę z cynamonem bo ktoś ściąga to jesteś w błędzie.
ę: to tak, jakby ktoś Ci z ręki wyrwał wypłatę, na którą po prostu zasłużyłeś
Jako szeregowy pracownik studia developerskiego pracujący na etat, w oparciu o umowę pierdole czy ktoś to ściągnie i ile mi w ten sposób "ukradnie". Jak mówię, pracuje na umowę tak więc nie jest to żadna pierdolona co łaska i bez względu na wszystko ja mam mieć i
będę miał zapłacone tyle ile powinienem.
Po prostu tak powinno działać społeczeństwo - szanować pracę innego. Ty masz to w dupie, że twórcy tracą, a ty zyskujesz, ale co by było, gdyby tak kradli wszystkie rzeczy?
Nie kupuje gier i na ogół w nie nie gram, właśnie ze względu na szacunek twórców, którzy mi graczowi go zwyczajnie nie okazują. Nie czuje się szanowany, jeśli robi ktoś mnie w chuja z prerenderowanymi screenami, wydaje grę na 8 godzin poniżej sztucznie nakręconych oczekiwań i żąda za to 120zł. Gdyby to jeszcze sobą coś reprezentowało a tymczasem większość gier to zwykłe gówno tworzone przez idiotów bądź beton, który nie ma żadnych aspiracji wobec niczego.
Nikomu nie szkodzi.
W świetle prawa szkodzi. Posiadając choćby 0,14 grama jesteś
przestępcą zagrażającym społeczeństwu i należy Ci się wyrok równoznaczny z tymi dla gwałcicieli, pedofili, piratów drogowych. Jak to z tym w końcu jest? Najpierw wysługujesz się idealizmem w przypadku programów typu photoshop, gdzie w przypadku niedzielnych użytkowników, i amatorów przy produkcjach niekomercyjnych racjonalna szkoda
nie istnieje a teraz określasz, że panujące, równie bezsensowne prawo możemy sobie od tak pomijać bo jest "głupie".
Stary, teraz już przegiąłeś. Narzekasz, że żyjesz w kloace a to takie skurwiele jak ty ją tworzą.
Podbijam. O ile piractwo jest sprawą nieco dyskusyjną i zjawiskowo ma niską szkodliwość dla dzieła to takie typowe burackie drobnocwaniactwo made in poland wkurwia mnie niesamowicie. Ludzie, którzy czują się panami życia, bo przyjebali w spożywczaku na 20 groszy, pojechali bez biletu ryzykując stratą czasu i wielokrotnie wyższą karą, kiedy to ja za 10zl mogę jeździć 3 miesiące gdzie chce i ile chcę czy podpierdolili owoc na spożywczym. Później w marketach przy produktach drobnych wiszą kartki, że produkt nie jest po to aby się częstować - w jakim świetle to kurwa stawia klienta? Ileż to kurwa razy cyganie zajebali mi buty, ba nawet klapki z pod drzwi (choć to było dekadę temu), ileż razy kwiatki z okna na klatce, znicze, bukiety z grobu? Stoi, nikogo nie ma to można brać? Wiadomo, że na takie kwestie patrzy się inaczej pochodząc z zasobnego domu, gdzie można prowadzić życie na pewnym standardzie a z domu, gdzie podstawą żywienia są produkty z marketów i promocji a dziecko dostaje 6zł na tydzień "na kanapki" ale już kurwa nie przesadzajmy bo jebie to jakimś prl'em, gdzie każdy kradł co mógł, bo nic nie było, bo jak były wytyki to trzeba było załatwić na boku czy zajebać choćby na zapas, wsadzić w garaż i zapomnieć. Ważne, że za darmo. Ileż ja takich fantów spółdzielniowych w przeróżnych garażach znajdywałem. Całe lawety farb, lakierów z terminem ważności, który upłynął 20 lat temu. Z pewnością się przydało, z pewnością warto było ukraść robią dill z cieciem mietkiem za flaszkę mózgojeba. W końcu "wspólne", można brać.