Witajcie
Jak na razie napisałem jedynie III rozdziały a IV jest już w budowie. Bardzo proszę o wyrozumiałość gdyż jest to moje pierwsze opowiadanie.
Rozdział I: Złe Wieści
Zbliżała się północ, nazajutrz miała odbyć się kolejna wymiana ze światem zewnętrznym rudy na różne dobra (piwo, chleb, mięso, kobiety itp.), jak zwykle dzień przed wymianą w nocy w siedzibie magnatów zbierali się najważniejsi członkowie obozu by omówić plany na kolejny miesiąc. Wszystko zapowiadało się normalnie, lecz tym razem nie miało tak być. Kruk, Bartholo, Blizna, Arto, Diego, Corristo, Thorus oraz dwóch ochroniarzy skrytych w cieniu przy ścianie którzy mieli nadzorować spotkanie czekali przy stole w Sali tronowej na Gomeza który dyskutował z dwoma strażnikami którzy podobno przynieśli ważne wieści ze Starej Kopalni. Gomez krzyczał tak głośno że słychać go było aż przy stole.
- GŁUPKA SOBIE ZE MNIE ROBISZ NIEROBIE?! - Darł się Gomez na jednego z strażników.
- Nie...to nie nasza wina przecież, jak mogliśmy temu zapobiec? - Wyjąkał przerażony strażnik.
- WYNOŚCIE SIĘ STĄD NIE CHCĘ WAS TU WIĘCEJ WIDZIEĆ!
Gomez podszedł do stołu i przekazał niepokojące wieści swoim ludziom.
- Stara Kopalnia została zalana przez podziemną rzekę, kiedy woda dostała się do szybów popękały podpory i runęła cała góra. Tylko kilku kopaczom udało się uciec, no i tym dwóm nierobom. Wiecie co to oznacza? Wiem że dojście do tego zajmie Wam co najmniej tydzień, ale to jutro ma odbyć się wymiana a nie za tydzień więc Wam powiem. Bez Starej Kopalni niema rudy, bez rudy niema żarcia, a bez żarcia niema życia! Nie mam pojęcia co teraz zrobimy!
- Mhm... Nowy Obóz ma swoją kopalnię, można by ją zaatakować i podbić. - Odezwał się Bartholo.
- Tak... - Myślał głośno Gomez. - Ale żeby się tam dostać musielibyśmy przedrzeć się przez Nowy Obóz a Najemnicy i Szkodnicy tak łatwo nam nie odpuszczą.
- Wcale nie musimy się przez niego przedzierać - Przypomniał sobie Thorus. - Moi strażnicy kilka tygodni temu znaleźli ścieżkę, która przez góry prowadzi wprost to Wolnej Kopalni. Nikt z Nowego Obozu nawet się nie kapnie jak ja zaatakujemy. Przy odrobinie szczęścia ludzie z kopalni będą gryźć ziemię zanim się zorientują że jakiś strażnik się tam dostał. No, ale do tego będą nam potrzebni magowie. Corristo i tutaj wchodzisz ty.
- Chyba zmysły postradałeś, nigdy nie zaatakujemy z Wami Nowego Obozu. Nie lepiej byłoby dogadać się z nimi i na te wymianę odebrać od nich trochę rudy a później się zastanawiać co dalej? Z tego co wiem mają tam bardzo duże zbiory.
- ŚMIESZ NAM SIĘ SPRZECIWIAĆ ZDRADZIECKI MAGU? - Przerwał mu Gomez.
- Ja tylko... - Zaczął Corristo cały wystraszony ale w tym momencie coś kliknęło i świsnęło nad stołem a Corristo padł martwy na ziemię. Okazało się że to jeden z ochroniarzy spotkania.
- Nie miałem zamiaru wysłuchiwać wykładu tego nadętego Maga. - Powiedział Strażnik.
Thorus ukląkł przy Magu i wyciągnął mu bełta z klatki piersiowej, po czym powiedział:
- Zabiłeś go.
- Jak się zwiesz? - Zapytał Strażnika Gomez.
- Jestem Ramon. - Odparł Strażnik.
- Poprowadzisz naszych ludzi na Wolną Kopalnię, Thorus da Ci mapę. Zabierzesz ze sobą 24 Strażników i wyruszycie z samego rana. Idź teraz zabić wszystkich członków obcych obozów którzy tutaj mieszkają. Możesz wziąć kogoś do pomocy. Kruk, Blizna, Arto, Bartholo idźcie zabić resztę magów bo rano mogą być nieco zdziwieni że ich arcymistrz nie żyje i będą nas obwiniać, a wolę uniknąć dodatkowych problemów. Jak szef zdrajca to reszta też. A ty Diego...
- Nie wykonam dla Ciebie żadnej misji Gomez!
- Nie?
- NIE! W NOWYM OBOZIE JEST MÓJ PRZYJACIEL - GORN. JEŻELI ON ZGINIE...
- Trzymasz z tym najemnikiem? No proszę. Może zaraz się dowiem że trzymasz też z jakimś Magiem Ognia albo Baalem z Obozu Sekty.
- Masz rację, trzymam z Miltenem i Lesterem, a on nie jest Baalem tylko Nowicjuszem.
- Lepiej się stąd wnoś zanim wezwę straże zdrajco. Rano nie chęcę Cię widzieć w tym obozie, jasne?
- I tak bym stąd odszedł.
Diego wyszedł z siedziby magnatów i popędził w stronę swojej chatki by się spakować i dać nogę. Tak, - On, Milten, Gorn i Lester muszą się spotkać by omówić nową sytuację.
Rozdział II - Mord
Ramon stał przy dogasającym ognisku, gdy zobaczył Diega wybiegającego z siedziby magnatów. Dopił piwo i ruszył za nim. Przebiegł przez bramę zamkową i dogonił Diega.
- Hej Diego! - Zawołał Ramon, gdy zobaczył jak Diego wbiega do pospiesznie do swojej chatki.
- Czego chcesz? - Odparł Diego.
- Chodź, pomożesz mi oczyścić ten obóz z wrogów.
- Nie, wynoszę się stąd, mam już dość Gomeza i jego szalonych zapędów. I powiem Ci coś, Ramonie: nie chęcę widzieć jak mordujesz kogoś na moich oczach jasne?
- Odbiło Ci, Diego?
- Nie. - Odparł Diego, po czym zatrzasnął walizkę i wyszedł z chatki kierując się do południowej bramy.
Ramon wyszedł z chatki, zgasił pochodnię która paliła się obok bramy zamkowej i ruszył w stronę Bloodwyna.
- Hej Bloodwyn! - Zawołał.
- Co? - Zapytał Ramona Bloodwyn.
- Znajdź Szakala i oczyśćcie ten obóz z tych psioników z bractwa. Mówiąc to mam na myśli to, że macie ich zabić. To rozkaz Gomeza! Ja się w tym czasie zajmę tymi z areny.
- Ok, pędzę. - Odpowiedział Bloodwyn.
Ramon wyciągnął swój olbrzymi topór i ruszył w stronę areny. Dotarł do domku Gor Hanisa i mocnym kopniakiem wyważył drzwi.
- Wstawaj ty zasrana gnido. - Krzyknął Ramon.
- Czego chcesz? - Zapytał rozespany Gor Hanis.
- Przyszedłem załatwić tutaj dość delikatną sprawę.
- O co chodzi?
- Mhm...chcę Cię zabić. - Mówiąc to Ramon zamachnął się swoim dwuręcznym toporem i rozciął strażnikowi świątynnemu brzuch. Ten krwawiąc padł na ziemię a Ramon wbił mu topór w plecy przebijając go na wylot.
- No, i to by było na tyle jeśli chodzi o potężnego reprezentanta śniącego. - Zadrwił Ramon i został Gor Hanisa w kałuży krwi.
Ramon wyszedł z domku i otworzył kopniakiem następne drzwi. Tym razem wpadł do domu Scattego, który siedział przy stole i popijał ryżówkę.
- Cholera, nie ten domek. - Powiedział Ramon i szybko wyszedł by wyważyć następne drzwi. Nie zastał tam Kharima, więc pomyślał że pewnie ćwiczy na arenie. Udał się w tamtą stronę i zobaczył go. Kharim stał pośrodku areny z wyciągniętą bronią.
- To już czas aby nas zabić, strażniku? - Zapytał Kharim.
- Święty czas Kharimie. - Odparł Ramon po czym rzucił się na Kharima by go zabić ale ten zablokował cios.
- Zemną nie pójdzie Ci tak łatwo.
- Przekonamy się. - Powiedział Ramon i zadał kolejny cios.
Walka trwała z dwadzieścia minut w końcu Kharim padł na ziemię a Ramon wbił mu topór w klatkę piersiową. Stał chwilę nad ciałem Kharima po czym postanowił wrócić do zamku i trochę się przespać.
***
Podczas gdy Ramon i popijał piwo przy ognisku Kruk, Arto, Blizna i Bartholo zmierzali w kierunku siedziby Magów Ognia. Kiedy doszli zakradli się na górę, wyciągnęli broń i bez ostrzeżenia zaatakowali. Magowie padli krwawiąc zanim zdążyli zareagować.
Magnaci dokładnie sprawdzili czy magowie są martwi. Kruk, Blizna i Arto wrócili do siedziby magnatów ale Bartholo został by pilnować żeby nikt nie skorzystał z pentagramu aby dostać się do obozu, kazał też wezwać Krukowi do siebie kilku strażników.
Rozdział III - Napad na Wolną Kopalnię.
Nazajutrz w zamku Starego Obozu zebrało się trzydziestu strażników w tym Ramon, Szakal, Antus, Gregor i Orewus. Do armii dołączyło także kilku Cieni i masa kopaczy. Strażnicy mieli plan zwerbować także Kretów z Wolnej Kopalni. Ramon został mianowany na Generała przez samego Gomeza, a Antus na jego zastępcę. Dochodziła dziesiąta rano, strażnicy, cienie i kopacze wyruszyli. Około dwunastej szli już wąską górską ścieżką która prowadziła do kopalni omijając Nowy Obóz. Kiedy weszli na wzgórze tuż pod sobą widzieli wielką kotlinę która stanowiła część kopalni. 2/3 strażników mieli kusze więc rozstawili się i czekali na sygnał Ramona który także wyciągnął swoją Kuszę Wojenną i ustawił się na pozycji do ataku. W ciągu niecałej minuty Ramon krzyknął ,,Ognia!" rozległ się donośny kliiiik i najemnicy zostali zasypani deszczem bełtów. Krwawiąc padali na ziemię nim zdążyli skapnąć się co się stało. Strażnicy którzy nie posiadali kusz wyciągnęli miecze i topory i ruszyli do ataku. Element zaskoczenia zapulsował na tyle że żaden Strażnik nie zginął za to wszyscy Najemnicy, Szkodnicy i Kreci padli na ziemię tak, jak stali. Cała ekspedycja zaczęła schodzić w dół sprawdzając dokładnie każde ciało. Kiedy dotarli do bramy kopalni Ramon odezwał się:
- Antus, Orewus za mną, reszta zostaje tutaj. Szakal otwórz bramę.
Po chwili brama otworzyła się i jedni z najlepszych strażników Gomeza wpadli do środka. Spodziewali się tam spotkać więcej najemników ale na wejściu czekało tylko czterech. Wybili ich i ruszyli dalej. Po splądrowaniu całej kopalni i wybiciu wszystkiego co się rusza trzech strażników skierowało się do wyjścia. Na moście prowadzącym przez przepaść czekał na nich jeszcze jeden najemnik. Ramon spojrzał na niego i natychmiast w jego oczach zabłysło pragnienie zemsty.
- Okyl. - Powiedział Ramon
- Ramon, znów się spotykamy. - Odparł tamten.
- Tyle lat - Kontynuował Ramon.
- Tak, a teraz jak widzisz jestem szefem tej kopalni i nareszcie Cię zabiję. Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem, żeby wreszcie Cie dorwać.
- Daruj sobie, zginiesz jeszcze w tej minucie. - Gdy Ramon to powiedział Antus i Orewus unieśli kusze.
- O co tu chodzi? - Zapytał Antus.
- Kiedyś byłem jednym ze strażników na dworze króla - zaczął Ramon. - Ten gnojek który stoi przed nami jest moim kuzynem. Odebrał mi dziewczynę którą kochałem i zgwałcił ją! Później ożenił się z jakąś dziwką i mieli dziecko. Chciałem się zemścić na nim i zamordowałem to dziecko i jego żonę. Za to zostałem skazany na dożywocie w Koloni. Kiedy mnie tu wrzucali Okyl musiał być z nimi jako jeden z ochroniarzy. Wyrwałem się Gwardzistą i ukradłem jednemu z nich miecz. Rzuciłem się na tego drania, on odparował mój cios, zaczęła się walka. Skończyło się tym że obydwaj wpadliśmy za barierę. Tam nas rozdzielili strażnicy Gomeza. Ja do nich dołączyłem a on pod groźbą że mnie jeszcze dopadnie i zabije uciekł do Nowego Obozu. To by było tyle, a teraz możesz mnie...jak to powiedziałeś...zabić.
Okyl nie wytrzymał. Wyciągnął swój ciężki dwuręczny topór i natarł na Ramona. Ten kopnął go w twarz i powalił na ziemię wyciągając przy tym swój topór. Okyl pozbierał się i rozgorzała walka między dawnymi sojusznikami Szanse były dość wyrównane ale Ramon zaszedł za blisko krawędzi i przechylił się do tyłu spadając na dół. W ostatniej chwili zdążył chwycić się krawędzi mostku. Okyl podszedł do niego i kopnął go w twarz a ten jęknął z bólu, spadł na dół i zabił się. Antus i Orewus nie czekali dłużej wymierzyli z kusz w Okyla i równocześnie strzelili. Bełty trafiły go prosto w czoło i padł martwy na ziemię. Strażnicy wyszli z kopalni i wysłali tam mały oddział reszcie karząc stać tu na straży. Antus powiadomił ludzi Ramona że teraz on tu dowodzi bo Ramon zginął w walce z przywódcą kopalni.