Izba 56058 147

O temacie

Autor Lavius

Zaczęty 20.01.2008 roku

Wyświetleń 56058

Odpowiedzi 147

V3Q

V3Q

Złote Wrota
Kiedy mogę, to pomogę.
posty1256
Propsy410
  • Złote Wrota
  • Kiedy mogę, to pomogę.
Pokaż tą zbroję. To nie jest ona... Możesz ją zatrzymać. Zrobili tylko kopię mojej zbroi. Rozpoznałbym swoją chociażby bo miejscach gdzie została uderzona.
 

bROXmor

bROXmor

Użytkownicy
Bo jest gazowana.
posty179
Propsy12
  • Użytkownicy
  • Bo jest gazowana.
- Jedziemy?! - warknął zniecierpliwiony Mag Ognia.
Freeze powoli kończył pierwszą butelczynę samogonu.
 
כל עוד בלבב פנימה

נפש יהודי הומיה,

ולפאתי מזרח קדימה,

עין לציון צופיה,



עוד לא אבדה תקוותנו,

התקווה בת שנות אלפים,

להיות עם חופשי בארצנו,

ארץ ציון וירושלים.




Vierzba

Vierzba

Użytkownicy
Seba
posty590
Propsy1408
Profesjabrak
  • Użytkownicy
  • Seba
Rajmund siedział posępnie na przewalonym drzewie. Myślał. Nad czym, nie wiedział nawet on sam. Po kilku chwilach niby od niechcenia podszedł do Freeza.
-Dobre toto? - wymamrotał kryjąc drżenie rąk i wskazując na brązowe butelki wypełnione odurzającą cieczą - Co...?
-Idzie w nogi, w głowę... Smaku może najlepszego nie ma, ale omracza całkiem przyjemnie. - wywodził podpojony gorzelnik spijając i wąchając na przemian nowo zaczętą butelkę - Zechciałby waćpan skosztować?
-TAK! - krzyknął szybko Rajmund dopiero po chwili opamiętując się całkowicie - To znaczy, pokaż, nawilżę przełyk...
   Freeze podał wojownikowi butelkę wyciągniętą z torby szczerząc obficie zęby. Rajmund bez wahania wyciągnął korek wbijając w niego paznokcie, po czym przechylił się i wlał alkohol do żołądka. Nadmiar spływał mu z ust ciurkiem po brodzie. Po pół minuty butelka była pusta, a rycerz zachwiał się w kroku waląc się zamroczonym na ziemię.
-Widzę, żeś swój chłop! - śmiał się gorzelnik dumnie pokazując wyszczerbione zęby - Masz ochotę na jeszcze?
 

bROXmor

bROXmor

Użytkownicy
Bo jest gazowana.
posty179
Propsy12
  • Użytkownicy
  • Bo jest gazowana.

bROXmor

Izba
#83 2008-02-21, 15:48(Ostatnia zmiana: 2008-02-21, 20:03)
VEQ wciąż gawędził z nowoprzybyłym gościem.
Mag siedział przy ladzie i bawił się w lewitowanie pustego kufla. Poza tym szlag go trafiał. Właściciel burdelu, zbroja VEQ i kilka innych spraw nie dawały mu spokoju. Jeszcze kilka godzin do zmierzchu. Nawet najlepsze konie prosto ze stajni imperatora nie doniosłyby jeźdźca do oberży "Pod Smoczym Ogonem" krócej niż w pół dnia.
Wstał i wyszedł z tawerny. Spustoszenia dokonane przez wojsko Masturbiusza były powoli odbudowywane. Mało kto kwapił się do roboty, tylko paru drwali - uchodźców z pogromu Fearton odwalało drzewa i głazy z trupów poległych.
Na jednym z powalonych pni leżał Rajmund, czkając głośno. Obok niego siedział szeroko rozparty Freeze, grzebiąc w swojej torbie podróżnej z materiału nieprzepuszczającego rozlanego alkoholu. Prosto ze stolicy.
- Witaj, magu! - zawołał ochoczo gorzelnik - Siądź tu i napij się z nami. Towarzysz Dwie Wierzby legł, ale tylko chwilowo. Rozkoszuje się, hmm... wyśmienitym smakiem moich wyrobów.
- Napić się? Ależ obrządek zabrania Magom Ognia... Acz Pyrokar mnie wygnał, przeklęta jego mać, to i się napiję. Podaj mi no coś do skosztowania...
***
Słońce niemal już zaszło.
- Otwieraj bramę! - huknął wąsaty konny na przysypiającego już pachołka - No, chyżo. Mam wieści dla... no, dla tych z listów gończych. Nie rób wielkich oczu, wiem, iż tu przebywają.
Stajenny rozkulbaczył konia i wprowadził do boksu. Wymowa zdradzała w konnym szlachcica.
Wąsacz podszedł do trzech ludzi, siedzących na pniu zwalonego drzewa i zagadał do człowieka w zakurzonej starej szacie Maga Ognia. Zbudził go z głębokiego snu. Mag wymamrotał zaklęcie, zwymiotował dziwnie skrzącą się ciecz i - o dziwo - natychmiast wytrzeźwiał.
- Nazywam się Malcolm de Geers, przysłał mnie ruch oporu z Fearton. Chciałbym poinformować was, że właściciel burdelu, którego szukacie, został wypuszczony z celi przez dawną kochankę, obecnie żonę dowódcy wojsk uzurpatora Masturbiusza. Jest teraz lepiej traktowany.
- To daje nam trochę więcej dni na odsiecz. Coś jeszcze? - spytał wyklęty mag.
- Wysłano mnie, abym znalazł Maga Ognia, wojownika Rajmunda i rycerza VEQ. Kimże jest więc ów człek? - zapytał wskazując na Freeze'a.
- To gorzelnik, przyjaciel.
- Hmm... - powątpiewał szlachcic. Rajmund właśnie zaczął słuchać - No dobrze. Jest tak. Lord Hamfast Wysokopienny będzie tu za kilka dni. Przydałoby się nieco obwarować to miejsce. Na szczęście jest tu całkiem sporo drzew i kamieni na budowę murów i strażnicy. Niedługo przybędą tu rebelianci, walczący przeciw reżimowi Masturbiusza. Oni się tym zajmą. I jeszcze jedno. Ściga was nekromanta, zwerbowany przez kapitana Phillipa de Geers....
- De Geers? - spytał milczący dotąd Freeze.
- Ech. - westchnął szlachcic - To mój młodszy przyrodni brat. Jestem, jakby to powiedzieć, z pierwszego małżeństwa. On zabrał mi ziemię... wszystko. Ale to nie wasza sprawa. Wracając do tematu, Nekromanta ma jakąś machinę, którą zamierza was zniszczyć...

Sir Malcolm mówił jeszcze parę nieistotnych rzeczy. W tym czasie przybyli buntownicy i wraz z drwalami zaczęli budować wysoką wieżę strażniczą oraz kamienny mur wokół wzgórza, na którym stała tawerna, stajnia, magazyn oraz domy drwali. Mag Ognia wszedł do budynku i powiedział o wszystkim VEQ.
 
כל עוד בלבב פנימה

נפש יהודי הומיה,

ולפאתי מזרח קדימה,

עין לציון צופיה,



עוד לא אבדה תקוותנו,

התקווה בת שנות אלפים,

להיות עם חופשי בארצנו,

ארץ ציון וירושלים.




Vierzba

Vierzba

Użytkownicy
Seba
posty590
Propsy1408
Profesjabrak
  • Użytkownicy
  • Seba

Vierzba

Izba
#84 2008-02-23, 23:47(Ostatnia zmiana: 2008-02-23, 23:50)
Rajmund zniknął. Szukali go wszędzie, w beczkach, w krzakach, pod głazami. Nie było go nigdzie. Nie wracał od pięciu godzin, wszyscy zaczęli się niepokoić gdzie to mógł wyruszyć w alkoholicznym widzie.
Tymczasem Freeze zbierał komponenty do sporządzenia swojej samogony. Podczas tej samotnej wyprawy w głąb nieskończonego lasu napotkał dwa wilki z niedorozwojem kończyn. Mimo chorzej przypadłości  udało im się otoczyć gorzelnika. Chłop natomiast ze strachu nie mógł poruszyć członem*. Wtem z górki stoczył się rycerz spod herbu dwojga wierzb, a na jego widok wilcy doznały zawału schorzałego serca i padły martwo. Freeze wychwalając go pod niebiosa za uratowanie życia pomógł mu wstać i podał skrzętnie ukrytą butelkę z samogonem. Rajmund spojrzał na naczynie ze strachem, po czym skulił się i rzekł:
-Nie, nigdy więcej, ani kropelki, w życiu, nie...
-Nie chcesz, twoja strata. - odpowiedział gorzelnik zaczerpując napitku łapczywie - Powiedz tylko, czym ty się tak zraził do bimbru!
-Po pijaku włączył mi się Jaś-Wędrowniczek i ruszyłem w ciemny las. Nie wiem kiedy zasnąłem, ale po przebudzeniu zobaczyłem przed sobą tabun żywych kościejów. Serce mało nie wyskoczyło mi nosem, takżem się przeraził. Nękany diabelskim kacem wyciągnąłem miecz i zacząłem ślepo ciachać. Cudem jeno się uratowałem, gdy otworzyłem oczy wszystkie szkielety były w kawałkach. Bacząc na położenie słońca ruszyłem ku naszemu obozowi, ale po drodze napotkałem kotlinkę gdzie ujrzałem setki tuzinów podobnych szkieletów oraz zgniłych, pokracznych ludzi. Nagle uświadomiłem sobie, że po pijanemu słyszałem coś o polującym na nasze żywota nekromancie. Przerażony ilością złych upiorów przyspieszyłem kroku. Żadnej straszliwej maszyny jednak nie widziałem. Po kilku godzinach drogi postanowiłem uciąć drzemkę, ale zbudził mnie kolejny kościany upiór. Zbiegając przed nim potknąłem się i stoczyłem z górki. Resztę już znasz.
-Musisz niezwłocznie powiadomić o tym naszych przyjaciół, natychmiast wracamy do obozu. - rzekł przysypiając z nadmiaru emocji Freeze.
Dwaj przyjaciele udali się w drogę nie napotykając żadnych większych przeszkód. Rajmund opowiedział swoją przygodę reszcie kompanii.

*Członem, w sensie kończyną, ofkorz :)
 

V3Q

V3Q

Złote Wrota
Kiedy mogę, to pomogę.
posty1256
Propsy410
  • Złote Wrota
  • Kiedy mogę, to pomogę.
Dobra. Ja już nie marnuje czasu. Idę odebrać to co moje. Jeśli ktoś chce niech idzie ze mną, nie mam zamiaru dłużej zwlekać w tych szmatach. Gaver chodź mamy zadanie.
 

bROXmor

bROXmor

Użytkownicy
Bo jest gazowana.
posty179
Propsy12
  • Użytkownicy
  • Bo jest gazowana.
- Yes, sir! - zawołał ździebko spity mag. Aż się zdziwił brzmieniem swojego głosu - Freeze, coś ty mi tu nalał? Gadam jak ogr przed mutacją - to rzekłszy upił nieco ze swojej butelki, którą od czasu pierwszego trunku gorzelnika zawsze miał przy sobie. Rychło uspokoił się i wdział płaszcz podróżny.
- Cześć wam, szlachetni panowie - skłonił się halabardnik przy bramie, gdy wraz z Freezem na ośle i Rajmundem opuszczali ufortyfikowany obóz.
Wokół tawerny, na niewielkiej łączce bieliły się teraz przestronne namioty żołnierzy. Drwale skończyli już naprawę i zostali uzbrojeni przez wojskowych. Karczmarz zażądał czynszu od buntowników i wyłączności na sprzedaż alkoholi, toteż Freeze musiał ukrywać się ze swoją działalnością.
- Moment! - zawołał sir Malcolm de Geers, gdy już oddalili się nieco od tawernianego wzgórza - W dowód uznania pragnąłbym podarować wam konie. My mamy ich nadmiar, a ci wieśniacy nie potrafią jeździć. Widzę, że gorzelnik ma już... wierzchowca. Ale wy nie będziecie chyba iść piechotą? Panie Magu, proszę - rzekł, gdy stajenny przyprowadził konie - To jest Siccart. Będzie dość odpowiedni dla ciebie, magu. Rycerzu Dwie Wierzby, oto i twój rumak. Nazywa się Gypser. Podobnie jak Siccart, nie boi się wilków... Jaśnie panie - dodał, zwracając się do VEQ - Wolisz waść dosiadać wilka niźli konia? W każdym razie, macie tu trzeciego ogiera. Żegnajcie.
Malcolm zawrócił w kierunku wzgórza, zaś kompania wyruszyła w pełną niebezpieczeństw czyhających na każdym kroku, trudną drogę po sławę lub śmierć. Tak rozpoczęła się przygoda, o której miano potem śpiewać pieśni w każdym grodzie i podgrodziu, a szczególnie... w tawernach.
 
כל עוד בלבב פנימה

נפש יהודי הומיה,

ולפאתי מזרח קדימה,

עין לציון צופיה,



עוד לא אבדה תקוותנו,

התקווה בת שנות אלפים,

להיות עם חופשי בארצנו,

ארץ ציון וירושלים.




V3Q

V3Q

Złote Wrota
Kiedy mogę, to pomogę.
posty1256
Propsy410
  • Złote Wrota
  • Kiedy mogę, to pomogę.
Eeee tam. Koń to podróba wilka o dłuższych nogach i szyi :D  Ale niech zostanie może się przydać. Jednak ja jadę na wilku, znamy się już długo jesteśmy jak jedno. Poza tym powiedz mi, który koń rozszarpałby wroga, rzekł uśmiechając się. Dobra, teraz już nie widzę przeszkód do dalszej drogi. Wilczyca niech idzie z nami. Może się przydać.
 

hiena

hiena

Użytkownicy
posty87
Propsy24
Profesjabrak
  • Użytkownicy

hiena

Izba
#88 2008-02-25, 16:12(Ostatnia zmiana: 2020-06-05, 23:06)
a
 

DzikiBen

DzikiBen

Użytkownicy
Niewielki Mistrz Gothica
posty638
Propsy602
ProfesjaSkrypter
  • Użytkownicy
  • Niewielki Mistrz Gothica
Cytat: hiena link=topic=57.msg6452#msg6452 date=Feb 25 2008, 16:12\'
DO karczmy wbiega potwór... to Troll zwany Pudzianem z Kanionu... atakuje ludzi, zabija paru wiśniaków/czereśniaków... podbiega do jakiegoś księdza i napierdala go z całej siły po klacie... kapłan odleciał i rozjebał ściane... po chwili troll podchodzi do zakonnicy i dyma ją w odbyt, a gdy się spuścił to ją rozjebało na kawałeczki... wszyscy stali zdziwieni w karczmie, a Pudzian powiedział:
"CO się tak gapicie?? Napalonego trolla nie widzieliście??"
Do izby wbiegają Gobliny...
PO chwili przez rozwaloną ścianę wskakuje hiena i wszystkich rozpierdziela...troll z nią zadziera nie ma już imienia(Pudzian z Kanionu). Wbija w kark gniew innosa trollowi i mówi:
-Sorki za demolkę i księżulka... Polowałem na tego trolla bo się założyłem z kumplem że go zabije... ale mój kumpel już umarł bo ścierwojady go zeżarły... a to forsa za ściane...

Po chwili wszyscy wrócili do swoich zajęć, jakby to co się wydarzyło było codziennością...

 ;)   Spadłem i rozjebałem sobie łeb o podłogę
 

hiena

hiena

Użytkownicy
posty87
Propsy24
Profesjabrak
  • Użytkownicy

hiena

Izba
#90 2008-02-25, 21:17(Ostatnia zmiana: 2020-06-05, 23:06)
a
 

V3Q

V3Q

Złote Wrota
Kiedy mogę, to pomogę.
posty1256
Propsy410
  • Złote Wrota
  • Kiedy mogę, to pomogę.
Bez urazy... Czytaliście poprzednie posty? Coś mi się wydaje, że trochę tu nie pasują... Napalony troll... Tak trochęjakby wyrwane z kontekstu :P
 

hiena

hiena

Użytkownicy
posty87
Propsy24
Profesjabrak
  • Użytkownicy

hiena

Izba
#92 2008-02-26, 14:55(Ostatnia zmiana: 2020-06-05, 23:06)
a
 

bROXmor

bROXmor

Użytkownicy
Bo jest gazowana.
posty179
Propsy12
  • Użytkownicy
  • Bo jest gazowana.

bROXmor

Izba
#93 2008-02-26, 19:53(Ostatnia zmiana: 2008-02-26, 19:54)
Cytat: VEQ link=topic=57.msg6608#msg6608 date=Feb 26 2008, 10:52\'
Bez urazy... Czytaliście poprzednie posty? Coś mi się wydaje, że trochę tu nie pasują... Napalony troll... Tak trochęjakby wyrwane z kontekstu :)
Cytat: hiena link=topic=57.msg6618#msg6608 date=Feb 26 2008, 14:55\'
byl masturbiusz to teraz troll
Jak to był? Ciągle jest i w dodatku nikt go jeszcze nie pokonał  :P  
***
- Cholera jasna! - zawołał sir Malcolm de Geers, niemalże wyrywając sobie włosy z głowy - KTO TO ZROBIŁ?!
Fragment muru całkowicie się zawalił. Drwale biegali dookoła, nie wiedząc co robić. Do Malcolma przytruchtał wystraszony oddział wojskowych. Jeden z żołnierzy, wypchnięty z szeregu przez kolegów, odezwał się w końcu.
- Był tu troll. Duży. Ale już ubity.
- CO? - krzyknął sir Malcolm - Jak się tu dostał?
Tym razem nikt nic nie powiedział. Hiena znany był w tych okolicach ze swoich humorów, a zdradzenie jego czynu wiązało się z poważnymi konsekwencjami. W końcu do dowódcy podbiegł jakiś szmalcownik i z bananem na twarzy dziarsko zawołał:
- Jaśnie panie! Był tu wojownik Hiena. Założył się z towarzyszem, że zabije trolla, który wpadając do tawerny zgładził kapłana i zakonnicę tudzież rozwalił ścianę. Wprawdzie zostawił pieniądze, ale...
- Gdzie on teraz jest?
- Siedzi w izbie, panie. Upalił się bagiennym zielem i nieco go zmogło. Mam go przyprowadzić czy sam go waćpan aresztujesz? No i nie zapominajmy o mej nagrodzie za informacje...
Sir Malcolm zrobił się lekko fioletowy na twarzy i... znienacka walnął donosiciela w pysk.
- Zdradzasz wojownika, ty zasrany proletariuszu!!! Ten przybytek nie należy do nas i jeszcze chcesz, abyśmy roztrząsali konsekwencje jakiegoś żenującego zakładu? To karczmarz za to odpowiada. Tylko mury są nasze, a skoro Hiena zostawił bilon, zapłacimy miejscowym za odbudowę. A teraz... precz z moich oczu!!!
Szmalcownik oddalił się przerażony. Był zwykłym szumowiną. Teraz nikt nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.
- Odbudować i wzmocnić mury! - rozkazał sir Malcolm de Geers i wrócił zmęczony do namiotu.
***
Ulewa niezbyt sprzyja w podróży. Zwłaszcza, jeśli podróżujesz przez mroczny las.
Wojownik VEQ, rycerz Rajmund herbu Dwie Wierzby, wyklęty Mag Ognia i gorzelnik Freeze nie podróżowali jednak przez mroczny las, a ostatnia kropla spadła z nieba wiele niedziel temu.
Łąka ciągnęła się przez całe mile. Hen, daleko na horyzoncie widać było pas ciemnej zieleni, który, jak mniemali podróżnicy, był lasem.
Godzinę później Freeze odkorkował butelkę z jakimś podejrzanym płynem i wlał ją w pysk swojemu osłu. Zwierzę podskoczyło i jakby wybudziło się z otępienia, w którym trwało przez całą podróż. Pomknęło naprzód.
W końcu dotarli na skraj lasu. Zwalone świerki i prastare dęby sugerowały dwojaki obrót minionych wydarzeń - wichurę lub celowe działanie wroga.
W tym przypadku było to i jedno, i drugie. Nekromanta zwerbowany przez kapitana Phillipa testował tu swoją machinę piekielną.
Freeze patrzył tęsknie na sok wypływający z leżącego klona, który w tych stronach cieszył się wysoką jakością. Ile byłoby z tego substratu pod samogon...
Obóz bandytów już wychynął zza drzew. Zbroja VEQ była zapewne w strażnicy, jedynym kamiennym budynku na niewielkiej polanie.
- Zaczynaj - szepnął mag do VEQ, gdy stali w zaroślach, obserwując krzątających się obwiesiów.
 
כל עוד בלבב פנימה

נפש יהודי הומיה,

ולפאתי מזרח קדימה,

עין לציון צופיה,



עוד לא אבדה תקוותנו,

התקווה בת שנות אלפים,

להיות עם חופשי בארצנו,

ארץ ציון וירושלים.




Vierzba

Vierzba

Użytkownicy
Seba
posty590
Propsy1408
Profesjabrak
  • Użytkownicy
  • Seba
Nie wiedziałem że my kiedykolwiek z tym Masturbiszem skończym, ciągle tylko co raz to nowi nekromanci, machiny, zbroje, trolle, nekromanci, machiny, zbroje, trolle, nekrofile...

***

VEQ poprawiał rękojeść miecza. Mag szeptał zaklęcia i gestykulował rękoma. Freeze poił konie, przemilczmy czym. Rajmunda wszyscy zadziwili. Spostrzegli go w klęczącego na prawym kolanie i trzymającego miecz oburącz. Poruszał wargami, ale nie dało się usłyszeć żadnego słowa.
Modlił się.
- Czego się tak patrzycie? Nie zapomnijcie, że moja przeszłość związana była ze świętym zakonem Innosa. - powiedział rycerz podnosząc się na obie nogi.
Konie leżały nieprzytomne. Freeze zakłopotany nie chcąc tłumaczyć się przyjaciołom również się upił. Na sztywno. Kompani spojrzeli na niego z politowaniem.
-No, VEQ, - szepnął rycerz - zaczynaj.
 

hiena

hiena

Użytkownicy
posty87
Propsy24
Profesjabrak
  • Użytkownicy

hiena

Izba
#95 2008-02-27, 07:17(Ostatnia zmiana: 2020-06-05, 23:07)
a
 

V3Q

V3Q

Złote Wrota
Kiedy mogę, to pomogę.
posty1256
Propsy410
  • Złote Wrota
  • Kiedy mogę, to pomogę.

V3Q
Złote Wrota

Izba
#96 2008-02-27, 16:01(Ostatnia zmiana: 2008-02-27, 16:03)
VEQ, powiedział: nie będziemy szli na chama, mają jakieś 100 razy większa przewagę liczebną. Zaatakujemy po cichu,  po kolei. VEQ się również przeżegnał. Ruszył na Gavrze. Wszyscy z drużyny   zabijali jeden po drugim, z zaskoczenia. Kiedy udało mi się wejść do obozu, nie było już wyjścia. Musieli zaatakować i zmierzyć się w otwartej walce. Mag odmówił jakieś zaklęcia, które miały nas bronić. Rajmund ruszył do walki. VEQ na początku zaczął od łuku, dopiero potem przerzucił się na miecz.
 

hiena

hiena

Użytkownicy
posty87
Propsy24
Profesjabrak
  • Użytkownicy

hiena

Izba
#97 2008-02-27, 16:51(Ostatnia zmiana: 2020-06-05, 23:07)
a
 

Vierzba

Vierzba

Użytkownicy
Seba
posty590
Propsy1408
Profesjabrak
  • Użytkownicy
  • Seba
Przyjaciele zachowywali się niezwykle cicho. zostawiając konie i gorzelnika w tyle, parli do przodu. Rajmund pozbawiał żywota kolejnych ludzi pchnięciami w żebra i podrzynaniem gardeł. Niekiedy popisywał się przed resztą łamaniem karków przeciwników szybkimi i cichymi ruchami. Mag używał wielu zaklęć. Zaczynając od najprostszego usypiania i sztyletowania, kończąc na czarach w których pochodzenie od Innosa trudno było uwierzyć. Magus skupiał się na głowie przeciwnika, a ta po kilku sekundach pękła niczym mydlana bańka, ochlapując krwią i kawałkami mózgu wszystko dookoła, włącznie z samą trójką. Rajmund pochwalił go. Szczerze.
VEQ zmieniał się pomiędzy łukiem a mieczem. Wyciągnąwszy łuk mierzył w podstawę czaszki oraz samą głowę. Mieczem natomiast starał się dotrzymywać kroku Rajmundowi, ale nie zdołał sprostać temu mistrzowi fechtunku.
Posuwali się powoli do przodu, zajęło im to tyle czasu, że powoli słońce zaczęło wysuwać się zza horyzontu. Postanowili trochę to przyspieszyć, ale po krótkim czasie dotarli na kraniec przepaści. Przed nimi stał odwrócony do nich plecami kolejny przeciwnik. Rajmund szybkimi ruchami podszedł do niego i jednym silnym pchnięciem pozbawił go życia. Osuwając się w kałuży krwi wydał z siebie jedynie ciche gulgotanie. Rycerz zrzucił go z przepaści. Nieprzyjaciel upadł na sam dół. Żeby dodać do opowieści nutkę dramatyzmu, dodam, że upadł tak, że mu się flaki rozprysły. Rozglądając się w poszukiwaniu reszty przeciwników, drużyna spostrzegła jaskinię w której siedział osobnik ubrany w wielką, przyozdabianą zbroję. Rajmund chciał do niego podbiec, ale VEQ powstrzymał go silnym uściskiem w ramię. Rycerz odstąpił mu miejsca. VEQ wszedł tam sam, a jego przyjaciele osłaniali tyły.
 

bROXmor

bROXmor

Użytkownicy
Bo jest gazowana.
posty179
Propsy12
  • Użytkownicy
  • Bo jest gazowana.

bROXmor

Izba
#99 2008-02-27, 21:08(Ostatnia zmiana: 2008-02-27, 21:09)
- Na mój stary kozik po pradziadku! Dlaczegóż to żaden kronikarz nie opisał tej przepięknej, epickiej bitwy? A co z przyszłymi pokoleniami? - biadał sir Malcolm de Geers, wpatrując się w swoje odrąbane dwa palce.
- Masz stary kozik po pradziadku? - zagadnął go jakiś konający żołdak.
- Zapytasz się Pana Boga - rzekł wąsaty dowódca. Żołdak zmarł. Sir Malcolm wstał i powoli, aby nie stracić za dużo krwi, udał się do pobliskiego lazaretu.
Żołnierze krzątali się na niedawnym polu bitwy. Jeszcze kilka godzin wcześniej nikt nie przypuszczał, że wróg zaatakuje tak szybko. Miejscowi drwale niezdarnie kończyli naprawę muru, kiedy jeden z nich zauważył wraże chorągwie. Rozbiegli się w nieładzie. Wojskowi de Geersa wracali akurat z lasu, gdzie w rozgromionym tydzień wcześniej obozie wojsk Masturbiusza wybuchły zamieszki. Zupełnie nie przygotowali się na atak. Wojska półboga z kuszy ustrzeliły wartowników i wdarły się do obozu.
Teraz buntownicy widzieli jasno konsekwencję swej nieuwagi. Cudem jedynie zwyciężyli.
- Jakie mamy straty? - spytał Malcolm jednego z podoficerów.
- Paru wieśniaków jedynie. A... no i zabrali Hienę.
Szlachcic zadumał się. Mimo swego burzliwego charakteru Hiena był dobrym kompanem i świetnym wojownikiem. Raportujący podoficer cieszył się, że sir Malcolm nie wie, co było ostatnim pragnieniem owego cnotliwego woja.
- Tylko Innosowi dziękować, że nie przywiedli ze sobą nekromanty - odezwał się lekarz, owijając krwawiącą dłoń wąsatemu szlachcicowi. Rycerz prychnął z pogardą. Wtem przypomniał sobie brodatego Maga Ognia. Wspomnienia leciały jak szalone... Najważniejszy z nich był chyba VEQ. Aaa... i Rajmund Dwie Wierzby. Potem dołączył do nich ten...
***
...gorzelnik. (ale efekt, nieźle to będzie wyglądać w ekranizacji, nie?  :)  )
Zwykły gorzelnik, a tyle jużem w życiu osiągnął - myślał Freeze, ciągnąc swego gadającego osła za uzdę. Konie posłusznie szły gęsiego. Na horyzoncie widać było, iż wielka zielona połać kończy się przepaścią. Obok widniała skała, do której zbliżały się powoli trzy niewyraźne kształty. To oni.

Wschód słońca przeminął. Silna dłoń złapała Freeze'a za ramię. Odwrócił się przerażony. Przed nim stał mężczyzna o schludnie ściętych włosach wyzutych z jakiegokolwiek koloru. Użyję tu neologizmu - były wręcz nadbiałe. Jego spiczasta broda miała tę samą barwę.
Mężczyzna był w mrocznej szacie Nekromanty.
- Czego tu szukasz? - zapytał go po kilku sekundach milczenia gadający osioł gorzelnika. Jego właściciel chwilowo umierał ze strachu.
- Świętego Graala - zaśmiał się metalicznym jakby śmiechem mężczyzna - Nie, szukam trójcy bohaterów, w szczególności pewnego Maga Ognia. Chcę z nim porozmawiać. Gorzelniku, nie trwóż się. Wstańże, tobie akurat nie zrobię krzywdy, ha ha ha...
- Panie Magu - wymamrotał ze ściśniętym gardłem Freeze - Pewien człowiek chce z tobą porozmawiać.
VEQ wszedł do jaskini, Rajmund czyhający po przeciwnej stronie wejścia i mag nie mieli już na co patrzeć. Mag odwrócił się i podszedł do mężczyzny w czarnej, nienagannie czystej szacie.
- Witaj - zaczął - Pewnie nie pamiętasz...
- I owszem, pamiętam. Co ty tu robisz? - warknął wyklęty mag.
- Jestem teraz Nekromantą. Imperator Masturbiusz...
- Jaki tam z niego imperator! - parsknął mag - zdobył Fearton i parę innych miast, a budowa imperium trwa lata. Jego "dynastia" pasała świnie, dopóki jakiś spity półbożek rodem z legend nie zerżnął matki Masturbiusza. Teraz ten bydlak uważa się za bóstwo...
- Pozwól mi dokończyć. Nie jestem po stronie Masturbiusza. Ten uważający się za cwaniaka kapitan Phillip de Geers zmusił mnie do złożenia przysięgi i tylko to mnie przy nich trzyma. Innos świadkiem, że mówię prawdę, nawet jeśli Beliar jest od tegoż Innosa silniejszy. Druga sprawa. Jak wiesz, byłem niegdyś Arcymagiem Ognia. Te czasy dawno minęły, ale wciąż winieneś mi posłuszeństwo.
- Pyrokar mnie wyklął. Nie jestem niczyim sługą, poza wiecznej służbie u Innosa.
- Pyrokar? - nekromanta zaśmiał się - Jego klasztor żyje wyłącznie z funduszy Masturbiusza. I ty służysz komuś takiemu? Cóż, żegnam cię. Wiedz jednak, że jeszcze się spotkamy.
Nekromanta teleportował się z hukiem.
- Ładnie ścięta bródka - zasugerował ironicznie gadający osioł.
- Zamknij się - rzekł mag i pogładził swą długą brodę w zamyśleniu. Dołączył do Rajmunda przy wyjściu z jaskini. Wciąż czekali, co zrobi VEQ...
 
כל עוד בלבב פנימה

נפש יהודי הומיה,

ולפאתי מזרח קדימה,

עין לציון צופיה,



עוד לא אבדה תקוותנו,

התקווה בת שנות אלפים,

להיות עם חופשי בארצנו,

ארץ ציון וירושלים.





0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
0 użytkowników
Do góry