Pograłem trochę więc i pora na moją nieco chaotyczną opinię.
Zacznijmy od błędów. Pierwszym wyraźnym jest fakt że oryginalny dubbing jest za cichy względem głosu lektora co właściwie psuję całą koncepcję z filmowym lektorem. Na szczęście rodzimy wydawca już zapowiedział wydanie odpowiedniego fixa korygującego tą mało istotną acz kłującą wadę. Drugi błąd związany z oprawą dźwiękową to monotonna techniawa podczas walki która nijak pasuje do klimatu stalkera. Na szczęście można ją wyłączyć za pomocą opcji w menu. Zupełnie nie wiem co twórcy chcieli osiągnąć wprowadzając taki podkład. Co do reszty błędów to wielu skarży się na ogromną wręcz ilość bugów. Podobnie jak Kereth, takowych na szczęście nie dostrzegłem bądź nie były na tyle znaczące aby powodować wkurwienie, jednak ogromna ilość głosów innych ludzi w tej daje do myślenia. Kolejny błąd czysto techniczny to żenująca optymalizacja gry a właściwie jej brak. Ogólnie rzecz biorąc poziom grafiki i polycount stoi na podobnym poziomie co w Cieniu Czarnobyla. Dodano wyższej rozdzielczości tekstury oraz kilka fajnych efektów typu refleksy świetlne, genialny system dnia i nocy oraz kilka poprawek podobnej maści co niestety zaowocowało zwiększeniem wymagań. Na szczęście obecnie posiadany sprzęt pozwala mi na komfortową grę na maksymalnych detalach jednak drobne spadki płynności animacji były sporadycznie zauważalne. Podsumowując zmiany graficzne nie są na tyle przełomowe aby uzasadnić problemy z płynnością gry. Czyżby podobna sprawa jak w przypadku G3? Niestety nawet najnowszy patch nie wprowadza żadnych zmian pod względem optymalizacji. Miejmy nadzieję że wydawca nie zignoruje tego bardzo poważnego problemu.
Aha, jeszcze jeden mały błąd a właściwie partactwo ze strony developerów. Zostało odświeżone menu główne gry. Niestety "redesign" dotyczy jedynie głównej zakładki, reszta pozostała niezmieniona. Twórca nie raczył nawet zmienić słyszanego utworu która nawiasem mówiąc jest fatalna.
Chyba wymieniłem wszystkie osobiste uwagi oraz tak po krótce rzeczy na które skarży się społeczność więc to tyle pierdolenia jeśli chodzi o Czyste Niebo. Pora skupić się na zachwytach oraz rzeczach które warto opisać.
Najpierw trochę słowem wprowadzenia dla osób w temacie. Mamy styczność z prequelem a ściślej mówiąc akcja Czystego Nieba rozgrywa się rok przed wydarzeniami znanymi z pierwszej części gry. Moim zdaniem cały regres względem Czystego Nieba a Cienia Czarnobyla jest nieco naiwny, gdyż przez ten rok cała sytuacja polityczna w zonie, funkcjonowanie frakcji oraz wygląd lokacji zmienił się diametralnie. Następowanie tak ogromnych zmian w tak krótkim okresie czasu w przypadku tak małej, hermetycznej wręcz społeczności jest nieuzasadnione, możemy jedynie snuć domysły tłumacząc sobie wszystko zmiennością i nieprzewidywalnością zony. Najbardziej mnie ucieszył Wygląd schronu Sidrowicza jak i jego samego. Po wyglądzie w pierwszej części gry a Clear Sky widać że chłop przez rok się dorobił a i zmarszczek na twarzy przybyło. Być może to mało istotny duperel i wręcz żenadą jest wspominać o takich szczegółach, jednak to właśnie takie smaczki udowadniają że twórcy podeszli do tematu rzetelnie i bez większych głupot się obyło. Ogólnie pod względem zmian w zonie źle nie jest a już na pewno lepiej niż w innych grach gdzie mamy przyjemność obserwować ten sam świat na przestrzeni różnych dziejów.
Mechanika gry pozostała niezmieniona poza drobnymi poprawkami. Twórcy gry odnieśli się do uwag graczy co zaowocowało poprawieniem najbardziej dotkliwych błędów oraz usprawnieniem tego co było dobre. Tak to brak pojazdów zrekompensowano przewodnikami, wojna frakcji w końcu jest prawdziwą wojną, artefakty w końcu możemy nazwać artefaktami a i dodano możliwość naprawy oraz modyfikacji broni i pancerzy czego przecież tak bardzo brakowało w Cieniu Czarnobyla. A i całe GUI i HUD przeszedł spory redesign. Jest to tylko część zmian które czynią stalkera połączeniem fpsa z rpgkiem bliskiemu ideału, a przecież należy pamiętać że i sama koncepcja jest nowatorska. Wyraźnie widać że twórcy uczą się na błędach i nie pozostają głusi na uwagi graczy. Osobiście nadal gryzie mnie fakt że wspomniane elementy rpg są tu niszą a poboczne zadania to niestety nadal określony zestaw misji typu "przynieś detektor", choć i ten fragment gry doczekał się poprawek.
Wspomniałem o wojnie frakcji która jest elementem godnym uwagi a zarazem jest jednym z głównych elementów gry. Przyjdzie nam poznać Czyste Niebo, Renegatów, Najemników, Bandytów, Wolnych Stalkerów oraz znaną z przygód Strieloka Wolność i Powinność. Na frakcje położono szczególny nacisk, także do każdej możemy dołączyć wedle własnego upodobania wliczając w to nawet bandytów. Oczywiście należy brać pod uwagę konsekwencję owego czynu bowiem poszczególne gildie ze sobą konkurują na tle militarnym i terytorialnym. Tak to będąc członkiem Powinności, Wolność powita nas nie z otwartymi rękami a z otwartym ogniem z karabinu wymierzonego w naszą stronę. Będąc bandytą należy się liczyć na wszechobecną pogardę ze strony wszystkich grup etc. Niestety korzyści wynikające z bycia członkiem jakiego kolwiek kolektywu są znikome. Również możemy zapomnieć o rozbudowanych wątkach pobocznych związanych z wykonywaniem zadań dla grupy z którą sympatyzujemy. Każda frakcja posiada własną siedzibę oraz teren który kontroluje. Bazy frakcji przypominają znany z pierwszej części gry Bar. Poza hersztem znajdziemy w nich przewodników, barmana, mechanika, przewodnika oraz mało znaczące postaci. Poszczególne grupy walczą o terytoria oraz posterunki które przyjdzie nam odbić bądź wesprzeć. Oczywiście tylko wtedy kiedy powołaliśmy się po określonej stronie.
W nowym stalkerze przyjdzie nam odwiedzić lokacje nowe jak i znane te z Cienia Czarnobyla, jednak na monotonnie nie ma co narzekać bowiem wszystkie stare miejsca przeszły olbrzymi redesign. Nowe lokacje to między innymi bagno które z niewiadomych przyczyn zostało usunięte z pierwszego stalkera oraz fikcyjne miasto Limańsk, które już na mapie satelitarnej wygląda imponująco. Jest to zapewne rekompensata za macosze potraktowanie Prypeći którego pamiętamy z pierwszej części stalkera. Większość miejsc które odwiedzimy tętni życiem. Tereny są pod kontrolą określonych frakcji, w okolicy hasają mutanty, bandyci oraz niezależni stalkerzy szukający artefaktów. Jest to zdecydowanie na plus, szczególnie w mojej opinii gdyż moim zdaniem jedną z większych wad poprzedniego stalkera była wszechobecna pustka oraz wielki acz nie wykorzystany potencjał miejsc które mieliśmy okazję odwiedzić, niektóre wręcz przelotem. Ogólnie rzecz biorąc specyfika oraz wykonanie lokacji słodzi gorycz wywołaną faktem iż stalker to zona jedynie koncepcyjnie bazująca na prawdziwej czarnobylskiej strefie skpupiającej się na Elektrowni. Prypeci oraz wysiedlonych wioskach.
Będąc przy temacie lokacji warto pochwalić absolutny geniusz designerów z ukraińskiego studia, przy okazji przechodząc do tematu grafiki. Być może stalker nie grzeszy oprawą, być może nie raczy najnowszymi efektami i tysiącami sheaderów jednak na pewno właśnie ta surowość wpływa na audentyczność i niepowtarzalny klimat gry. Nadal jest to ten sam stalker z chłodnymi teksturami i średniej jakości normal mapami. Będąc przy temacie tekstur warto wspomnieć że nawet te znane z poprzedniej części gry zostały upragdowane do wyższych rozdzielczości. Dla mnie, jako dla grafika 2d zwracającego szczególną uwagę na ten aspekt jest to wręcz błogosławieństwo. Omawiając specyfikę zony jestem pewien że to właśnie pochodzenie developerów ich mentalność oraz bezpośrednia styczność z odtwarzanymi realiami wpłynęła na klimatyczny geniusz obecny na każdej płaszczyźnie gry. Również jestem pewien tego że panowie wiedzieli co robią. Każdy kto był choć raz w opuszczonym pgr'rze, starej fabryce, agromecie bądź w innym industrialnym miejscu doceni pracę i niesamowite odwzorowanie wyglądu takowych lokacji. Dochodzi do tego jeszcze szara architektura typowego robotniczego miasta ZSRR oraz pozostałości po dawnej potędze w postaci pomników oraz socjalistycznych propagandowych grafik. To wszystko daje wręcz niesamowity klimat, z pewnością GSC wiedziało co robi. W tej grze odwzorowanie realiów jest absolutnym mistrzostwem co czyni Zonę jednym z najbardziej klimatycznych miejsc w historii gier. Jeszcze trochę o lokacjach. Wyglądają zadziwiająco audentycznie. Mamy doczynienia z bagnami które w końcu wyglądają jak prawdziwe bagna, z niesamowitym rozpadającym się gospodarstwem ukrytym w odległych moczarach. Wszystko wygląda niewiarygodnie dobrze i prawdziwie, niekiedy krajobrazy typowe dla Ukrainskich prowincji. Moim zdaniem w żadnej innej grze nie ujrzycie tak wiernie odwzorowanego świata, architektury jak i ogólnie całego otoczenia. Sądzę że szczególnie obywatele państw do niedawna pogrążonych w komunie są w stanie to docenić, gdyż praktycznie każde miasto w mniejszym lub większym stopniu obfituje w podobną architekturę i pozostałości po PRLU (w przypadku naszego kraju). Po raz kolejny i zapewne nie ostatni przyznam że panowie z GSC absolutnie wiedzieli co robią i zrobili to mistrzowsko.
Powracając do tematu modyfikacji. Każda frakcja ma własny obóz a w obozie znajdziemy mechanika który naprawi bądź usprawni nasze zabawki, oczywiście za odpowiednią opłatą. Wachlarz modyfikacji jest na prawdę spory i już na początku musimy dokonać wyboru. Warto się zastanowić i skonfigurować broń wedle swoich potrzeb bowiem ją i pancerze możemy modyfikować na wiele różnych sposobów które często wykluczają się wzajemnie. Wszystko zależy od naszych preferencji i oczekiwań.
Arsenał jakim przyjdzie nam wojować został powiększony o kilka nowych zabawek. Po raz kolejny obcujemy z bronią współczesną jak i tą bardziej epokową. Niestety nadal obowiązują fikcyjne nazwy i tak to mamy kałacha zwanego akm'em bądź mp5 pod nazwą Viper. Również poszerzono pole modyfikacji zewnętrznych, czyli dodatków montowanych na szynach. Broń możemy jednocześnie wyposażyć w granatnik, kolimator oraz tłumik. Niestety różnorodność tych dodatków nadal jest bardzo mała tak więc montując np. celownik jesteśmy skazani na określony model.
Sama walka doczekała się wielu zmian. Przeciwnicy w końcu używają granatów, co z resztą robią bardzo chętnie. W przypadku wymiany ogniowej korzystają z dostępnych przeszkód, prowadzą ogień zaporowy bądź po prostu starają się nas dyskretnie oflankować. Inteligencja przeciwników stoi na bardzo wysokim poziomie tak więc możemy liczyć że każda wymiana ogniowa będzie na swój sposób niepowtarzalna, bowiem nie jesteśmy w stanie przewidzieć reakcji przeciwników. Lekkomyślne akcje w stylu rambo w przypadku większej grupy przeciwników nie mają racji bytu.
Skoro już przy walce to poruszę temat samych ludzi jak i intreakcji zaczynając od wyglądu. Wbrew powszechnie panującym trendom nie ujrzymy tu postaci z posturą atletów i pomarszczoną mordą w stylu Juszczenko. Wyglądają zwyczajnie i audentycznie. Jeśli chodzi o charakter są to zwykli ludzie, żadni nadenci bohaterzy z misją ratowania świata tylko szarzy obywatele biednego kraju, którzy z chęci zarobku wybrali taką a nie inną drogę. W dialogach czuć neutralność, niby nie powinno to dziwić jednak wiemy że w grach często owej naturalności brakuje. Często napotykamy absurdy w postaci niesamowicie elokwentnych osiłków bądź bezbarwną masę innych postaci którym widocznie brak jakiego kolwiek charakteru. Na szczęście panowie z Ukrainy mają swój rozum i zadbali również o ten element. W stalkerze prowadzone rozmowy jedynie działają na korzyść realizmu jakim jest obdarzona cała gra. W wolnych chwilach stalkerzy spotykają się przy ognisku, grają na gitarze, opowiadają kawały bądź dzielą się zasłyszanymi opowieściami z innymi poszukiwaczami artefaktów.
Wydaje mi się że mój werdykt jest przewidywalny, tak więc żadne większe podsumowanie nie będzie potrzebne. W mojej opinii S.T.A.L.K.E.R: Czyste Niebo jest grą jedyną w swoim rodzaju, nowatorską, niesamowicie klimatyczną i przede wszystkim genialną. Bardzo specyficzna fabuła, naturalność i "ludzkość" napotkanych postaci, realizm oraz mistrzowskie wykreowanie lokacji stawiają tą grę blisko ideału. W każdym razie bez wahania można powiedzieć Ze Stalker jest produktem przełomowym i jedną z lepszych gier jakie kiedy kolwiek powstały, szczególnie w czasach kiedy na rynku gier skutecznie udzieliła się tandeta i puste efekciarstwo na dłuższą metę nie niosące za sobą nic wartościowego. Czyste Niebo jest jeszcze lepsze od poprzednika. Pewne elementy składające się na magię zony zniknęły jednak mimo to klimat został zachowany. Strefa tętni życiem co zabiło wszechobecne uczucie zagrożenia i niepewności. Czujemy się bardziej swojsko, choć kto wie być może to oznaka obycia z Czarnobylskimi klimatami w roli Strieloka. W morzu gorącego kału dla casuali bądź krótkich popierdółek o bohaterskich czynach chuj wie kogo stalker jest produktem ambitnym niczym muzyczny bełkot dla grafomanów i schizofreników, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przychylam się do opinii że Czyste Niebo jest grą dla wszystkich a zarazem nie dla każdego. Wielu przypadnie do gustu, jednak nie wszystkim będzie dane odkryć i docenić geniusz tej wyjątkowej gry.