Tu się nie zgodzę. Walka w Risenie 1 była totalnie złym gównem. Próbujesz zaatakować potwora a on odskakuje, kończy sie twoja sekwencja i on atakuje w ułamku sekundy, i tak większość czasu. Do tego dochodzi jeszcze to łażenie po klatkach. Szambo tak można to określić.
Moim zdaniem walka w Risenie właśnie była taką bardziej dopracowaną walką z Gothica. Pomijając oczywiście magię, która była nudna, generalnie mechanika była ta sama co w G1/2, tylko z różnymi typami broni. Przy tym jednak Bezimienny był bardziej responsywny i robił dokładnie to co mu kazałeś.
W Risenie 2 mam kilka problemów, które kompletnie przekreślają dla mnie ten system walki. Najbardziej wkurwia mnie pomysł robienia uników za pomocą podwójnego kliknięcia klawisza kierunkowego albo za pomocą spacji i kierunkowego. To jest tak zupełnie nietrafiony pomysł, że nie rozumiem nawet jak przeszedł przez testy. Jeżeli podwójnie klikniesz kierunkowy to Bezi najpierw odwraca się w tę stronę, marnując czas i dostając po dupie. Jeżeli użyjesz spacji+PPM to masz większe szanse na sukces, o ile Bezi nie uzna, że jednak woli skakać. Wtedy dostaje po dupie. Następna rzecz, która mnie wkurwia, to dziwny sposób w jaki Bezi reaguje na lewy przycisk myszki. Generalnie w normalnych przypadkach jest spoko i robi to co trzeba, dopóki broń Boże ktoś nie sparuje ataku i nie da Beziemu po dupie. Wtedy Bezi zaczyna świrować i albo w ogóle nie reaguje na kliknięcia myszki, albo kliknięcia te kumulują się i Bezi wpada w berserk, wymachując mieczem gdzie popadnie i przeważnie wtedy dostając po dupie. Jego szaleńczą rządzę mordu (siebie) mogę powstrzymać tylko za pomocą uniku (a wtedy Bezi zaczyna skakać etc.). Złości mnie również brak jakiejś inteligencji ze strony Bezimiennego, który przesadnie często potrafi się sam (!!!) odwrócić od przeciwnika i napierdalać kogoś innego albo w ogóle powietrze. Nie miałem nigdy takich problemów ani w Risenie, ani w poprzednich Gothicach, więc nie wiem dlaczego nagle w dwójce walka mnie tak koszmarnie irytuje.
Odnośnie klimatu, to akurat całą serię uważam za odgrzewany kotlet, który nie wnosi niczego nowego ani do portfolio PB ani tym bardziej do RPGów jako takich. Risen 1 kopiował z G1 i 2 garściami, czasem nawet plagiatując całe questy i motywy, był za to krótszy i nie wciągał nawet w połowie tak mocno jak Gothic. Niestety Risen 2, mimo że zrezygnował z klimatów Gothica na coś bardziej własnego, ani trochę nie wciągnął mnie piratami. Powiedzmy sobie szczerze, coś takiego mogło by być popularne za czasów pierwszych Piratów z Karaibów, ale obecnie ten temat jest już passé i oklepany do bólu. Tym bardziej, że Risen 2 tak naprawdę nie wnosi niczego nowego, tylko daje ten sam oklepany wątek główny(który zatruwa cały gatunek fantasy) w nowej oprawie graficznej. Ba, nawet oprawa graficzna nie jest wcale nowa, bo namiastkę tego dostaliśmy już w dodatku do Gothica 2 (!). Jedyne, co faktycznie nowego wprowadził Risen, to motywy hiszpańskiej konwkisty, ale tu znowu twórcy spartaczyli cały kryjący się za tym potencjał i wyskoczyli z eklektycznym misz maszem godnym kiepskich hollywoodzkich filmów.
Osobiście dalej czekam na to, by PB w końcu się zmobilizowało i zrobiło coś na miarę dzisiejszych czasów. Mam wrażenie, że oni jednak dalej żyją głęboko w latach 90tych i jeszcze nie dotarło do nich, że dobrze opowiedziana fabuła jest podstawą każdego wartościowego RPGa. Każda ich gra ma zawsze ten sam, gówniany motyw i te same questy-zapychacze, które niczym konkretnym się nie różnią. Jak dotąd nie zauważyłem, by jakakolwiek ich produkcja po pierwszym Gothicu miała faktycznie coś oryginalnego i wyróżniającego ją na tle reszty gier z tego gatunku. Gothic 2 bronił się dużą zawartością i dopracowaniem, ale już wtedy fabuła była sztampowa.
W ogóle nie rozumiem czemu nowsze gry Piranha Bytes są zawsze tak do bólu kiczowate. Jeżeli tak bardzo interesuje ich jakiś motyw w architekturze albo w historii, to przecież wystarczy pójść do biblioteki i wybrać pierwszą lepszą książkę historyczną albo o historii kultury, tudzież publikację archeologiczną/etnograficzną omawiającą interesującą kulturę i ma się genialną podstawę do stworzenia interesującej historii podpartej wiarygodnym światem. Przecież nawet twórcy książek fantasy korzystają z historii garściami. W Pratchettcie połowa dziwnych/zabawnych motywów to parodia mitologii celtyckiej, George RR Martin inspiruje się bodaj historią Wielkiej Brytanii, a nasz Sapkowski zrobił sobie papkę kulturową ze słowianami na czele. To nie jest takie trudne a efekty potrafią być świetne.