Przecież każdy Polak wie, że nawet po takiej wsi, gdzie są trzy domy na krzyż, teren zabudowany siegający ledwo 100metrów i najblizszy sklep kilka kilometrów dalej - nawet w takiej wsi znajdzie sie Pan Mirek, Pan Wiesiu, Pan Włodek co codzien beda najebani chodzić po ulicy. Dla nich wlasnie jest ten teren zabudowany.
Ale tu masz chyba na myśli drogi poboczne wsi (które w sumie są szerokie na jeden pas ruchu), a nie jakąś główną "przelotówkę" przez wieś. Wtedy wiadomo że trzeba uważać.
Dziś jechalem sto kilometrów i mijalem wlasnie takie miejsowosci - gdzie droga prosta, zadnego chodnika, a teren zabudowany sięga 100-150 metrów. I ja bylbym w stanie zrozumieć i powiedzieć ,,No tak, glupie prawo" gdyby nie to, że parenascie metrów dalej leżał najebany typ w rowie.
Dziś jechałem 70 kilometrów. W pewnym momencie przede mną jechał samochód o irlandzkich rejestracjach przepisowo w terenie zabudowanym, czyli ok. 50 km/h. Nie mogłem się doczekać wolnej linii przerywanej, bo co chwilę była podwójna ciągła. Jak już się doczekałem to ze mną chyba pięciu kierowców go wyprzedziło i zostawiło daleko w tyle.
Nie widziałem żadnego typa w rowie podczas swojej podróży, aczkolwiek nie przyglądałem się czy ktoś nie leży w rowie, tylko drodze. Wszystko w dużej mierze zależy od tego jaką masz drogę, więc trzeba dostosować się do warunków na jezdni. Jeśli są warunki by jechać szybko, to dobrze i skorzystajmy z tego (nie mam na myśli, by jechać nie wiadomo ile). Jeśli nie ma takich warunków do tego, to zachowajmy ostrożność.