Kurna, mam już dosyć tego moda. W obozie bractwa większość postaci w ogóle nie ma żadnych dialogów. I nie mówię nawet o guru. Żadnego nawiązania w stylu "o, ja cię pamiętm z kolonii", w ogóle, nic. Tylko przeleć się do miasta i z powrotem i cię przyjmiemy. Jeśli chodzi o straż, to jest tam przynajmniej jakis udawany poziom skomplikowania - a tutaj nic. Nawet nie można zapytać o tego nowego boga, którego to wedle słów Lestera teraz wyznają.
Druga sprawa, otwieram jakąś niczyją skrzynię, pośrodku jakiegoś niczyjego domu, potem sobie idę questować, przechodzę koło Andre, a ten mi daje 2000 grzywny za kradzież. A niby komu ja cos ukradłem, i kto był tego świadkiem? Co, oni widzą przez ściany? A może mają genialny słuch i potrafią po ruchu moich palców usłyszeć kogo i z czego okradam?
No i ostrzenie broni. Nie dość, że trzeba je najpierw godzinami skillować, to potem jest zupełnie bezużyteczne. Ostrzę zardzewiały miecz i dostaję kiepski miecz szeroki. Dwa razy większy i do tego cięższy od wersji wyjściowej. Nie wiedziałem, że od naostrzenia noża zwiększa się jego waga.
Okej, bardzo mi się podoba wysoki poziom trudności jeśli chodzi o walkę. Wreszcie można zdobyć wszystkie te ubrania i pancerze, których wcześniej się nie dało. Może również fabuła moda jest dobra - nie wiem, jeszcze się za nią nie zabrałem. Ale przez takie bezsensowne rozwiązania, jakie wymieniłem powyżej, zupełnie odechciewa mi się w to grać.