Zwrot może przez niektórych używany, ale nie w sytuacji, gdzie komuś chce się przedstawić dobitnie taki wybór.
Ta rozmowa jest miejscami dynamiczna, jednakże charakterystyka biorących udział w niej postaci powiedzmy że "pozwala" im na utrzymanie takiego spokoju. To osoby charyzmatyczne, profesjonaliści, dla których stwierdzenie, że albo dla nas pracujesz, albo cię zabijemy, to w sumie codzienność. Spróbuję to przeczytać parę razy. Może w książce wprowadzałoby to nieco zamieszania (ze względu na interpunkcję), ale w prawdziwej rozmowie, przy odpowiedniej intonacji i pauzach, można do powiedzieć w sposób jak najbardziej zrozumiały i elegancki.
Benefit to chyba wyraz tylko angielski, nie polski. Przynajmniej ja się z takim nie spotkałem, może się mylę. Są za to jednak profity.
Jak mówiłem, będę się musiał przyjrzeć wszystkim tego typu wyrazom. Dzięki za uwagę.
Mimo że spotykałem się w literaturze niejednokrotnie z takim zapisem, to jednak jestem zwolennikiem innego
Ja natomiast uważam, że mimo że zasady interpunkcji powinny być ścisłe i powinno się ich przestrzegać, to są przypadki, kiedy nadmierne przecinki mogą zostać pominięte. Chodzi po pierwsze o sytuacje, kiedy przecinek wprowadzałby pauzę w miejscu, gdzie nie powinno jej być, lub właśnie w takich związkach frazeologicznych, które tworzą jedną całość i które się "wypluwa" za jednym razem. W tym przypadku osoba mówi szybko, nie ma tam żadnych pauz. Zapewne gdybym chciał to wydać, całość i tak przeszłaby przez korektę i moje widzimisię nie zostałoby wzięte pod uwagę

Co do starczy - nie przepadam za tym wyrazem. Wystarczy pasuje mi tu dużo lepiej.
Stwierdzam, że bardzo dobrym pomysłem było rozpoczęcie tego wątku tutaj, nawet pomijając kwestię komentarzy - miałem wczoraj po prostu zajebistą zajawkę na rozkminy, wpadło mi do głowy wiele świetnych pomysłów, napisałem nawet trochę tekstu. Ten koleś, który wypowiada się w tym pierwszym fragmencie, Marnid, z początku miał się pojawić tylko w tym jednym miejscu. Mimo że ze względu na swoją charakterystykę (szpieg i tak dalej) jak najbardziej nadawałby się do szerokiego użycia w fabule, raczej nic konkretnego nie planowałem. Parę wczorajszych pomysłów zmieniło tę sytuację, na chwilę obecną stwierdzam, że doskonale dopełni on drugą połowę trzeciego tomu i stanie się jednym z głównych bohaterów. Pozwoli także urozmaicić postać bohatera "przybocznego", to znaczy obecnego nawet przy tej rozmowie w lesie Simona. Jest on obecny przez większość fabuły, ale nigdy się jakoś specjalnie na nim nie skupiałem i był raczej taki szarawy. Teraz jego wątek może stać się wręcz niespodziewanie zaskakujący. Obaj z Marnidem dopełnią także wątek poboczny, który ciągnie się od samego początku.
A jako, że lubię pisać od końca, to napisałem wczoraj dwa krótkie zdania, które prawdopodobnie zostaną ostatnimi zdaniami w całej powieści. Nie widzę powodów, bym miał je zmieniać, ponieważ doskonale nawiązują do tytułu i pozostawiają czytelnika z takim irytującym niedosytem. Jestem zadowolony. Dwa dni wcześniej, na kiblu, wymyśliłem także końcówkę pierwszego tomu, jednakże ta może ulec zmianie.