"Figury i sznur samochodów z rejestracjami innymi niż lokalne, którymi podróżują pielgrzymi na zjazd Rycerzy Chrystusa Króla."
"Za znakiem "Do bazy Chrystusa Króla". "
"O opłatach ani słowa. Później okazuje się, że kasują przy wyjeździe. – Panie to trzeba zapłacić. 10 zł. Ksiądz miał powiedzieć – słyszę."
"Wysiadam z samochodu. Zaraz później pierwsze faux pas. – Dzień dobry – mówię do człowieka w samochodzie obok. – Szczęść Boże – słyszę w odpowiedzi. Później dowiaduję się, że właściwe przywitanie jest jeszcze inne. Powinienem był powiedzieć: "Króluj nam Chryste!". W odpowiedzi padłoby: "Zawsze i wszędzie!" No cóż, błędy nowicjusza. To mój pierwszy zjazd rycerski."
"Oglądam "pustelnię", która raczej zasługuje na miano "warowni". Wszystko jest ogrodzone murem. W samym centrum, na podwórzu, stoi budynek nazywany zamkiem. W nim Baszta Smoleńska. Można też zobaczyć kilka transparentów: "Rzeczpospolitej Przebudzenie", "Śpiący rycerze św. Jadwigi Królowej spod Babiej Góry". Na wieżach widać armat"
"Uczestnicy zjazdu mają na sobie czerwone płaszcze. Z tyłu widnieje obraz Chrystusa. Z przodu po jednej stronie jest krzyż, a po drugiej orzeł. Są też tacy, którzy mają na sobie ryngrafy, a do nich czerwone stroje w stylu "na sarmatów". Tych jest jednak mniejszość, bo zaledwie kilku. "Płaszczowych" – tak będzie mówił o nich ks. Natanek – jest kilkuset. W sumie na niedzielną mszę suspendowanego duszpasterza przyjechało kilka tysięcy ludzi."
Dalej nie ma sensu. Niesamowite, zjawiskowe, wspaniałe, unikalne, niewiarygodne. Nie mogę wyjść z podziwu wobec tego co tam ma miejsce. Czuje się naprawdę wzruszony, że ktoś realizuje moje najbardziej abstrakcyjne i przerysowane wyobrażenia Catolandu. To jest jak spełniające się marzenie, albo zły sen.