Muzyka 1080768 3980

O temacie

Autor dr inż. Fenix

Zaczęty 25.03.2008 roku

Wyświetleń 1080768

Odpowiedzi 3980

Kibol

Kibol

Użytkownicy
posty32
Propsy4
  • Użytkownicy
No dobry jest The Game, ale żeby zrobić old school'ową płytę nie trzeba kserować tytułów ze starych kawałków. A ja i tak czekam na Nasa, i wolę "street dreams" niż "big dreams"  :]
 

Dziuby

Dziuby

Użytkownicy
posty8
  • Użytkownicy
Aj tam :D  Samo Dreams z The Documentary jest dobre xD
 
You know who I am bitch. I'm -=Mr. WestSide=-





Now I'm On The Top, Let The Champage Pop,

Throw You'r Hands In The Sky, Cuz
-=Mr. WestSide=- Don't Stop!



Dope Boys What's Up?

DzikiBen

DzikiBen

Użytkownicy
Niewielki Mistrz Gothica
posty638
Propsy602
ProfesjaSkrypter
  • Użytkownicy
  • Niewielki Mistrz Gothica

DzikiBen

Muzyka
#202 2008-05-07, 18:21(Ostatnia zmiana: 2010-10-08, 01:37)
znalazłem tu ciekawy arytuł dotyczący występu Pearl Jam'u i Linkin Parku w Chorzowie



Cytuj
Czterdziestolatki z Pearl Jam dali w Chorzowie popis rockowej świeżości i spontaniczności. Linkin Park pokazało, że młodsze pokolenie pozbawione jest osobowości

Gdyby Jim Morrison nie przesadził z narkotykami i przechodzeniem na drugą stronę świadomości, dziś The Doors byliby tacy jak Pearl Jam. Eddie Vedder nieraz już miał propozycję zastąpienia tragicznie zmarłego idola, ale tylko okazjonalnie korzystał z ekskluzywnej oferty i dlatego na chorzowskim stadionie mogliśmy go zobaczyć nie z butelką whisky, lecz z gitarą na czele legendarnej formacji grunge.

Coraz bardziej upodabniając się do Morrisona fizycznie, nie bełkotał jednak do mikrofonu, tylko trzeźwo patrzył w oczy fanów, czytając z ich twarzy, jak wielkie poruszenie wywołują jego piosenki o byciu sobą i walce z paranojami naszego zwariowanego świata. No i jego niepowtarzalny głos, nawet jeśli chwilami ostry, pełen gniewu - to niepozbawiony cudownej nutki melancholii w chwilach największego wzruszenia, którego Vedder nie ukrywał. A wczoraj zrobił jeszcze chorzowskiej publiczności niespodziewany prezent - przypomniał, że drugi z katowickich koncertów przed siedmiu laty był jednym z najwspanialszych w historii zespołu.

Vedder unikał jak ognia roli solisty gwiazdora, świetnie wkomponowując się w grę zespołu. Nie jest wirtuozem gitary, ale koledzy już dawno zrozumieli, że rockowa energia może popłynąć ze sceny nie wtedy, gdy grają perfekcyjnie, tak jak na początku, lecz od serca. Dlatego nasycona niegdyś porywającymi solówkami muzyka Pearl Jam stała się bardziej chropowata. Chwilami można było wręcz odnieść wrażenie, że to nie mistrzowie gatunku, lecz początkujący garażowy zespół. Ale gdy jest się na scenie blisko dwadzieścia lat, tylko taką naturalnością można uchronić się od fałszu rutyny. Stąd największe dawne rockowe ballady odświeżone folkowymi aranżacjami i hity takie jak "Even Flow" zagrane w wersjach odbiegających od oryginału, punkowych, anarchizujących czy, nomen omen, jamowych. Po prostu pycha!

Linkin Park, zanim DJ Joseph Hahn puścił w ruch gramofon i zaczął skrzypieć winylowymi płytami, wypełnił perspektywę sceny ekranem, na którym pojawił się robot owinięty metalowymi kablami. I było coś symbolicznego w tej zajawce: muzyka zespołu to mutant -hybryda rocka, elektroniki i hip-hopu. Sztuczny produkt strategów rynku muzycznego, którzy robią kasę na albumach skierowanych do jak najszerszego kręgu odbiorców.

Za fasadą groźnych min muzyków z Linkin Park kryje się marzenie wrażliwych chłopców z dobrych rodzin i college'ów o rockowej karierze. Nie mają w sobie nawet krztyny szaleństwa, dlatego tworzą grzeczny boysband różniący się od popowych kukieł w stylu Take That tylko tym, że mają dotrzeć do grupy młodzieży snobującej się na bunt.

Brad Delson wymachiwał dramatycznie gitarą, ale grania z tego było niewiele. Perkusja niby na żywo, ale martwa. Motywy pianina z syntezatora prościutkie jak wprawki pierwszoklasisty. Najbardziej irytował wokalista Chester Bennington, który męczył się, by zaśpiewać potężnie, a wychodził z tego tylko popis histerii, pretensjonalne zawodzenie o cierpieniu młodego Wertera w świecie hamburgerów. I do kogo te pretensje, skoro muzyka Linkin Park też jest fast foodem? Dla porządku trzeba dodać, że młodej publiczności tak bardzo smakowało, że poprosiła o bisową dokładkę.

Byliście na koncercie? Jakie były Wasze wrażenia?
 

Traffix
  • Gość

Traffix
Gość

Muzyka
#203 2008-05-07, 20:27(Ostatnia zmiana: 2008-05-07, 20:29)
Cytuj
Gdyby Jim Morrison nie przesadził z narkotykami i przechodzeniem na drugą stronę świadomości, dziś The Doors byliby tacy jak Pearl Jam. Eddie Vedder nieraz już miał propozycję zastąpienia tragicznie zmarłego idola, ale tylko okazjonalnie korzystał z ekskluzywnej oferty i dlatego na chorzowskim stadionie mogliśmy go zobaczyć nie z butelką whisky, lecz z gitarą na czele legendarnej formacji grunge.

Coraz bardziej upodabniając się do Morrisona fizycznie, nie bełkotał jednak do mikrofonu, tylko trzeźwo patrzył w oczy fanów, czytając z ich twarzy, jak wielkie poruszenie wywołują jego piosenki o byciu sobą i walce z paranojami naszego zwariowanego świata. No i jego niepowtarzalny głos, nawet jeśli chwilami ostry, pełen gniewu - to niepozbawiony cudownej nutki melancholii w chwilach największego wzruszenia, którego Vedder nie ukrywał. A wczoraj zrobił jeszcze chorzowskiej publiczności niespodziewany prezent - przypomniał, że drugi z katowickich koncertów przed siedmiu laty był jednym z najwspanialszych w historii zespołu.

Vedder unikał jak ognia roli solisty gwiazdora, świetnie wkomponowując się w grę zespołu. Nie jest wirtuozem gitary, ale koledzy już dawno zrozumieli, że rockowa energia może popłynąć ze sceny nie wtedy, gdy grają perfekcyjnie, tak jak na początku, lecz od serca. Dlatego nasycona niegdyś porywającymi solówkami muzyka Pearl Jam stała się bardziej chropowata. Chwilami można było wręcz odnieść wrażenie, że to nie mistrzowie gatunku, lecz początkujący garażowy zespół. Ale gdy jest się na scenie blisko dwadzieścia lat, tylko taką naturalnością można uchronić się od fałszu rutyny. Stąd największe dawne rockowe ballady odświeżone folkowymi aranżacjami i hity takie jak "Even Flow" zagrane w wersjach odbiegających od oryginału, punkowych, anarchizujących czy, nomen omen, jamowych. Po prostu pycha!
Za to właśnie kocha się Pearl Jam, za każdym razem powiew świeżości a nie odgrzewane kotlety. Polecam wszystkim wielbicielom dobrej muzyki.

A co do Linkin Park to co kto lubi. Od zawsze gra taką muzykę, to zwykły fast food, nie najesz się nim ale jest smaczny. Podczas gdy Pearl Jam to wyrafinowane danie z wieloma przyprawami, mistrzostwo kulinarne. :D

Cytuj
Byliście na koncercie? Jakie były Wasze wrażenia?
Niestety nie byłem, nie udało mi się wygrać biletów a kasy brakowało... miałem przez to cholernego doła. xP
Poszukajcie sobie na YouTube nagrań z tego koncertu jak Vedder mówił po polsku. :D
 

DzikiBen

DzikiBen

Użytkownicy
Niewielki Mistrz Gothica
posty638
Propsy602
ProfesjaSkrypter
  • Użytkownicy
  • Niewielki Mistrz Gothica
Cytuj
Poszukajcie sobie na YouTube nagrań z tego koncertu jak Vedder mówił po polsku. biggrin.gif

Mówił jak papież xD Ale owacje były :D

http://pl.youtube.com/watch?v=sZY4_ja-8p4&...feature=related
 

FeisaR

FeisaR

Użytkownicy
posty116
Propsy16
  • Użytkownicy
Ostatnio ,,lubuję" się w Alesanie.
Jest to post-hardcore i screamo.
Ktoś słuchał? :)
 


"Now I stand, the lion before the lambs

and they do not fear...

They cannot fear
"


Arthas Menethil, The Lich King

Marv
  • Gość

Marv
Gość

Muzyka
#206 2008-05-26, 19:57(Ostatnia zmiana: 2008-05-26, 19:57)
Ja słucham Rock, Jazz, trochę elektroniki, oraz tzw. inteligentny hip-hop (np. Fisz, Łona).

Co do tego flow, to mógłby to ktoś przybliżyć na podstawie wybranego utworu?
 

NNPlaya

NNPlaya

Użytkownicy
posty23
Propsy5
  • Użytkownicy
Swój styl muzyczny nazwałbym... stylem-bez-stylu :lol:  to znaczy słucham wszystkiego co mi wpadnie w ucho, szczególnie wielbię muzykę tworzoną przez Linkin Park, Ademę, Billy Talent, POD oraz muzę lat 80 (Viva GTA: Vice City...!). Zresztą jak ktoś chce mnie "przeszpiegować" pod tym względem - oto moje konto na lastfm: http://www.lastfm.pl/user/NNPlaya

Dark

Dark

Użytkownicy
posty1052
Propsy2197
Profesjabrak
  • Użytkownicy
lata 60, 70, 80. Jazz. Pop. i trochę klasycznej

FeisaR

FeisaR

Użytkownicy
posty116
Propsy16
  • Użytkownicy
Ja ostatnio głownie screamo...Circle takes the square, Alesana, I hate myself.

Oraz emo z lat 80 - Rites of Spring, Gray Matter.
 


"Now I stand, the lion before the lambs

and they do not fear...

They cannot fear
"


Arthas Menethil, The Lich King

Kibol

Kibol

Użytkownicy
posty32
Propsy4
  • Użytkownicy
Cytat: Marv link=topic=11364.msg16318#msg16318 date=May 26 2008, 17:57\'
Co do tego flow, to mógłby to ktoś przybliżyć na podstawie wybranego utworu?
Pewnie
http://youtube.com/watch?v=e9vYDJCm63c - on ma flow
http://youtube.com/watch?v=6JU_3UUSvFY - on się pyta mamy co to jest flow

http://youtube.com/watch?v=NHMO4gtX2qo - on ma flow
http://youtube.com/watch?v=FjvO-c5h9Ug - jemu się wydaje, że zeżarł flow zamiast kolejnej porcji koksu.

http://youtube.com/watch?v=hEOxzzVJweM - on ma flow
http://youtube.com/watch?v=GRvW2urHsQ4 - jego flow wyruchało w dupę
 

DzikiBen

DzikiBen

Użytkownicy
Niewielki Mistrz Gothica
posty638
Propsy602
ProfesjaSkrypter
  • Użytkownicy
  • Niewielki Mistrz Gothica

DzikiBen

Muzyka
#211 2008-05-28, 01:30(Ostatnia zmiana: 2008-05-28, 18:51)
Ostatnio walnąłem recenzje pierwszego albumu Creed, co o niej sądzicie? :)

Creed- My Own Prison -recenzja

Ponad 1000 000 egzemplarzy. Swego czasu jeden z najlepiej sprzedających się krążków dostępnych na rynku muzycznym. Wydany za zaledwie 1000$. Co przyczyniło się do tak wielkiego sukcesu? Co sprawiło ,że album doskonale zapisał się w pamięci wielu ludzi? O tym dowiecie się czytając moją recenzje.

Jedną z kwintesencji zespołu jest tekst. Często mówi on o rzeczach ,których każdy z nas doświadcza. Zmusza do zgłębienia tego z czego nie zdajemy sobie sprawy. Odpowiada na odwieczne pytanie. Kim jestem i jaki jest mój cel? W dosyć ciekawy sposób porusza także tematy dotyczące Boga. Przyczyniło się do tego dzieciństwo wokalisty w wyjątkowo chrześcijańskiej rodzinie. W albumie My Own Prison zespół opisuje uczucia takie jak nienawiść, ból ,skrucha czy miłość do samego Boga.

Album otwiera utrzymany w nieco melancholicznym nastroju utwór "Torn" (rozdarty) Jest to najdłuższy kawałek z albumu a zarazem jedna z najlepszych piosenek w dorobku zespołu. Głos Stappa góruje nad basem czy gitarą. Całość utrzymana jest w bardzo podniosłym tempie. Drugim kawałkiem na płycie jest utwór Ode. Słychać tu mocną kontrę na basie oraz gitarze a w refrenie zarówno Scott jak i Mark (gitara) doskonale współgrają wokalnie. Następnie w wyjątkowo wolnym nastroju otwiera się jeden z największych przebojów zespołu: "My Own Prison". Z czasem nabiera on tempa a po dwukrotnym przesłuchaniu staje się niemalże uzależniający :P  (ciekawostka: pierwotna wersja singla trwała ponad 11 minut) . Czwartą piosenką jest dzieło zatytułowane "Pity for a Dime" ,które później zaświeciło jako soundtrack do filmu "Jailbait". Ballada urokliwie podkreślająca nastrój albumu. Kolejnym utworem na płycie jest "In America''. Spokojniejszy utwór ,który obiektywnie rzecz biorąc przypomina kapele z lat 80, tzw: "grung".Nie traci ona jednak na tempie z jakiego słyną standardowe piosenki Creed'a. "Ilussion"- kolejna piosenka wyjątkowo przypominająca singiel "Bullets" z albumu "Weathered", mocny bass, perkusja urokliwie nadająca nastrój wyjątkowo "ostrej" piosence. Kolejnym utworem jest Unforgiven. W przeciwieństwie do poprzednika ów kawałek rozpoczyna się twardym, stanowczym startem. Oba dzieła są najcięższymi utworami na płycie.  Utrzymany w sympatycznym nastroju utwór "Sister" wstrzymuje na chwilę "ciężką" powłokę albumu.Charakterystyczne gitarowe riffy nadają charyzmy piosence. Kolejnym utworem jest "What This Life For?" mający w sobie dużo namiastkę tego co potrafi zrobić zespół z funduszem o wartości 1000$. Średniej prędkości kawałek, jednak ,że wyjątkowo melodyjny. Ostatnim utworem na płycie jest piosenka "One". Cechująca się elementami dobrej ballady jak i typowo metalowymi motywami rodem z zespołu "Tool" czy "Aic".  Był to ostatni singiel promujący album "My Own Prison".

Podsumowując:
Innymi słowy całość albumu przepełniona jest dużą ilością naprawdę dobrze nagranych melodii. Moim zdaniem jest to najlepszy dorobek zespołu. CREED'a zapamiętaliśmy jako formacje grającą od serca, grającą by uświadomić ludziom jak wielkie znaczenie mają wartości moralne i wiara. Idea "MoP" opierała się na takich zasadach i moim zdaniem dzięki niej, dzięki grze Marka, perkusji Phillipsa czy bassie Briana odniosła taki sukces!
 

FeisaR

FeisaR

Użytkownicy
posty116
Propsy16
  • Użytkownicy
Słucha ktoś post hardcore'u czy screamo?
 


"Now I stand, the lion before the lambs

and they do not fear...

They cannot fear
"


Arthas Menethil, The Lich King

DzikiBen

DzikiBen

Użytkownicy
Niewielki Mistrz Gothica
posty638
Propsy602
ProfesjaSkrypter
  • Użytkownicy
  • Niewielki Mistrz Gothica
FeisaR, zwróć uwagę na godzinę:)  :P
 

FeisaR

FeisaR

Użytkownicy
posty116
Propsy16
  • Użytkownicy
Byłem dziś na koncercie Grupy Operacyjnej.Chłopaki nieźle sobie poradzili, Mieszko fajnie śpiewał ogólnie.Żartował, gadał z publiką.

Potem pogadałem z Mieszkiem i Ziemem poza sceną jakieś 10 minut :)
Fotke też i autografy ofc.


Powiem tyle: Mieszko naprawdę dobrze rapuje w rzeczywistości :)
 


"Now I stand, the lion before the lambs

and they do not fear...

They cannot fear
"


Arthas Menethil, The Lich King

DzikiBen

DzikiBen

Użytkownicy
Niewielki Mistrz Gothica
posty638
Propsy602
ProfesjaSkrypter
  • Użytkownicy
  • Niewielki Mistrz Gothica
Cytuj
Powiem tyle: Mieszko naprawdę dobrze rapuje w rzeczywistości :)

aj no baaa. W naszym mieście zawitał 2x ze względu na mojego sąsiada :)
 

FeisaR

FeisaR

Użytkownicy
posty116
Propsy16
  • Użytkownicy
Heh, jeżeli kiedy będzie jeszcze w Wawie to na bank idę : P
 


"Now I stand, the lion before the lambs

and they do not fear...

They cannot fear
"


Arthas Menethil, The Lich King

IncLorek

IncLorek

Użytkownicy
posty2
Propsy1
  • Użytkownicy

IncLorek

Muzyka
#217 2008-05-31, 12:49(Ostatnia zmiana: 2008-05-31, 13:00)
A jak tam wasze wrażenia po Metallice ? Byłem i uważam że chłopaki świetnie zagrali, tylko nagłośnienie było coś... nie tak. I w ogóle ten support... Machine Head jest bardziej ,,panteropodobnym'' zespołem,  a tam brzmiało jakby to był jakiś Melodic-Death-Metalem :D
I podobało mi się jak Hetfield pytał się ilu ludzi widziało wcześniej Metallicę. No i dziękował wszystkim za te wszystkie okrzyki, brawa, bicia. Normalnie łezka mu się w oku zakręciła. Fajne też były efekty xD
Oczywiście wszyscy przy Nothing Else Matters, zippo w ruch xD A osobiście uważam że najlepiej wypadły: Master Of Puppets, Sad But True, The Unforgiven II i Ride The Lightning.

A co do gusta mojej muzyki: na profilu xD
 

Sappy
  • Gość
IncLorek farciarzu! :D  Była ściana śmierci?
 

IncLorek

IncLorek

Użytkownicy
posty2
Propsy1
  • Użytkownicy
Ściana śmierci ? Jeśli dobrze zinterpretowałem twój post, myślę że nie było xD Były tylko takie fajne bomby co wybuchały na scenie, a po nich fajerwerki xD. A jak się miało bilet na płycie, to wtedy emocje gwarantowane :D
 


0 użytkowników i 3 gości przegląda ten wątek.
0 użytkowników
Do góry