3
« dnia: 2021-09-27, 18:27 »
Jestem świeżo po ukończeniu Odysei i powiem szczerze, że mam ambiwalentne odczucia. Świetnie się bawiłem do momentu rozpoczęcia 6 rozdziału, bo do tego momentu mod był niesamowicie grywalny, przyjemnie się eksplorowało, wykonywało zadania itp., ale mam wrażenie, że twórcy największy nacisk kładli na Khorinis, a w szczególności Varant. Wątek główny jak i questy poboczne były w tych lokacjach chyba najciekawsze, ponadto widać ile pracy włożyli w stworzenie takiego Ugaru czy innych miejscówek na pustyni, czy też nowych terenów na północy Khorinis. Niestety czar prysł po przybyciu na Myrtanę, od tego czasu zaczął gdzieś ulatywać ten fun z gry, być może dlatego, że Odyseja stała się wtedy całkiem pokaźnym hack'n'slashem, walk było od zaje****a, tego typu questy jak wybicie wszystkich orków co do jednego oblegających zamek były cholernie męczące. Oczywiście zdarzały się jakieś perełki jak ta związana z zamachem na króla, ale to było zdecydowanie za mało jeśli chodzi o Myrtanę. Nordmar też wydawał się jakby wciśnięty na siłę, nie miał zbyt ciekawych rzeczy do zaoferowania, a walki tam też oczywiście było w brud, nie wspominając już o tych 3 świątyniach Beliara, w których trzeba było zdobyć niezbędne dla fabuły artefakty, ale po drodze oczywiście trzeba było hordy wszelkiego ścierwa wyrżnąć, co po takim odbijaniu Vengardu tylko bardziej frustrowało niż dawało jakąkolwiek satysfakcję. Górnicza Dolina to samo, równie dobrze mogłoby jej nie być, bo jedyne z czego ją zapamiętałem to głównie z mordowania wszystkiego co popadnie. Irdorath to klasyczne "idź zabij tego głównego złego, a my na statku sobie grzecznie poczekamy, po drodze jeszcze zbierz 40 smoczych jaj, wybij kilka dorastających smoków, a na przystawkę, żeby ci się nie nudziło masz jeszcze pierdylion harpii, demonów, ognistych jaszczurów i inne tego rodzaju gówna". Jedynym wartym uwagi momentem była zdrada jednego z paladynów, ale ten motyw też już znamy z podstawowego G2 i o dziwo z tej samej lokacji. Poziom trudności też niezbalansowany, bo im bliżej końca rozgrywki tym łatwiej było zginąć, a trudniej cokolwiek zabić, stąd te walki były nie do zniesienia. Jakiś zwykły ognisty jaszczur potrafił wytrzymać kilkadziesiąt ciosów Urizielem po pysku, a ten miał nas na 3-4 hity i to w najlepszym rynsztunku. Nie powinno to chyba tak wyglądać. Początkowo chciałem tej modyfikacji dać mocne 8/10, ale te 2 ostatnie rozdziały tak skutecznie mnie zraziły, że nie jestem w stanie dać wyższej oceny niż 6/10. Mimo wszystko Odyseja trzyma poziom i warto w nią zagrać choćby ze względu na rozdziały 1-5.