Nie grałem w stalkera, ale w sumie nie można pokazać jakiejś alternatywnej sytuacji? No chyba, że trzymanie się realiów kolejnych części to mus. A jak nie to base byłaby jedynka, a reszta już inaczej. Może mutanty jakoś się zorganizowały i stwierdziły, że zona to dla mich za mało? Ale wiadomo, że jak wyjdą to długo nie pociągną. Czyli jakieś akcje dywersyjne w konkretne i strategiczne punkty, np. żeby chwilowo oślepić tych co ich obserwują: skoordynowane niszczenie patroli, odcięcie węzła komunikacyjnego, jakaś duża eksplozja, żeby odwrócić uwagę wojska a jednocześnie zwrócić uwagę mediów (o ile mają w tym jakiś cel)? Może jeden z mutantów rozwinął się bardziej umysłowo, może w jakiś sposób kontroluje resztę i ma jakiś sensowny plan? Nie mam tu na myśli motta pinkiego i mózga, czyli rządzenia światem. Zdaje sobie sprawę, że ludzie i mutanty nie mogą koegzystować wspólnie. To można by przedstawić tak, że w efekcie wyjdzie, że to ludzie są agresorami, etc. Może jedyne do czego dążą te mutanty to spokojna enklawa gdzieś na końcu świata, gdzie nikt ich nie będzie gnębił?